W weekend w Osterwie: A to Polska, głupcze!
To już ostatnia w tym roku szansa, żeby zobaczyć "Wesele", jakiego jeszcze w Polsce nie było.
Krzysztof Babicki zrobił szlachetne i czyste przedstawienie. To nic, że w drugiem akcie trochę zamotane. Ale w trzecim bezlitosne. Dawno już w teatrze nie widziałem, żeby ludzie tak słuchali słów ze sceny. Z zapartym tchem. Zrobił je tak jakby Wyspiański napisał swój tekst dziś. Nad sceną Matka Boska Częstochowska i druga Ostrobramska. W jednej ze scen Dziad (świetny Piotr Wysocki) żegna się flaszką gorzałki. W "Weselu" chleją wszyscy Po kolei.
Jak w krzywym zwierciadle odbija się koślawe "dziś". Żyd (rewelacyjny Roman Kruczkowski) handluje córką Rachelą (bardzo dobry debiut Joanny Laskowskiej). Maryna (Barbara Kałużna, debiut i najlepsza, jakiego widziałem). Dziennikarz (Jacek Król) razem z Księdzem (Andrzej Redosz), Czepcem (Jerzy Rogalski - jeszcze nie "zamieszał" w spektaklu), Jaśkiem (dobra rola debiutanta Aleksandra Fiałka), Panem Młodym (Szymon Sędrowski) i Gospodarzem (bardzo dobry Henryk Sobiechart) zakładają czapki z pawich piór, pilnują złotego rogu, gadają i mamią się nawzajem tym, że jak się napiją, to coś z tą Polską zrobią.
Na tle tego męskiego mamidła sensowne są jedynie kobiety. Czuła i gorąca Panna Młoda (znów swietna Magda Sztejman-Lipowska), jej siostra Marysia (pięknie zagrana orzez Teresę Filarską) i Gospodyni (też bardzo dobra Jolanta Rychłowska). One uchodzą z tragicznego pejzażu polskiej narodowej impotencji cało.
A panowie po drodze gubią złoty róg. I już nawet nie mają siły zatańczyć chocholego tańca. Kiwają się z lewa na prawo. Gdzieś z boku czai się Wyspiański i głosem Babickiego szepcze: A to Polska, głupcze!
Warto zobaczyć najnowszy spektakl Babickiego. Będzie to można zrobić w piątek (godz. 11 i 18), sobotę (godz. 18) i niedzielę (godz. 18).
Bilety - od 15 do 28 zł - do kupienia w kasie teatru, ul. Narutowicz 17.