Artykuły

Miłość i śmierć

"Łucja z Lammermoor" w reż. Laco Adamika w Operze Krakowskiej. Wznowienie recenzuje Magda Huzarska w Gazecie Krakowskiej.

Największe z możliwych namiętności targające ludzkimi istotami, miłość, przez którą można postradać zmysły i która prowadzi do morderstwa - wszystko to znajdziemy w "Łucji z Lammermoor" Gaetano Donizettiego. Opera Krakowska wznowiła właśnie inscenizację Laco Adamika. Mogliśmy ją obejrzeć na scenie Teatru im. J. Słowackiego z Joanną Woś w partii tytułowej.

Jej Łucja jest zjawiskowa. Kiedy pojawia się na początku przedstawienia, widzimy młodą, zakochaną dziewczynę, czekającą na wybranka, a jej śpiew kojarzy się z wiosną, radością i szczęściem. Nawet aura niepokoju, którą reżyser świetnie osnuł całe widowisko, nie jest w stanie zburzyć ogarniającego ją uczucia.

Doskonale wyczuła to autorka scenografii (i bardzo pięknych historycznych kostiumów) Barbara Kędzierska, odsłaniając z tyłu sceny jasny horyzont, oddający czyste emocje głównej bohaterki. W miarę rozwoju krwawej akcji zmieni on kolor na czerwony, przybliżając Łucję do finałowego szaleństwa, by na końcu, w scenie pogrzebu, znów zaświadczyć o niewinności zakochanych.

Do nieszczęścia dojdzie za sprawą brata Łucji, Lorda Henryka Ashton, który - by zyskać na znaczeniu i załatwić swoje sprawy - postanowił wydać ją za mąż za Lorda Artura Bucklawa, wcześniej podsuwając dziewczynie sfałszowany list, świadczący o zdradzie ukochanego Edgara. Ten pojawia się w czasie spisywania ślubnego kontraktu i sądząc, iż ukochana go zdradziła, rzuca jej pod nogi pierścionek zaręczynowy. Nieszczęśliwa Łucja w akcie rozpaczy morduje niekochanego męża, a sama wybiega na scenę z rozwianym włosem, w splamionej krwią sukni.

W momencie szaleństwa Joanna Woś dała popis swych wokalnych możliwości, które porwały przybyłą do teatru widownię. Jej niewątpliwym atutem (oprócz głosu) okazały się zdolności aktorskie, które razem z urodą śpiewaczki sprawiały, iż mimoumowności operowej konwencji śledziło się jej losy z zapartym tchem. Tym bardziej, że twórcy przedstawienia zrobili wszystko, by wydobyć z muzyki Gaetano Donizettiego emocje i namiętności, które sprawiały, iż po plecach publiczności przechodziły ciarki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji