Artykuły

Lekcja Różewicza

Tadeusz Różewicz - Na czworakach, Inscenizacja i reżyseria Andrzej Maria Marczewski, scenografia Żak Żivorad Kukić, muzyka Tadeusz Woźniak, Teatr Rozmaitości.

RÓŻEWICZ ma szczęście do Warszawy, czy może Warszawa ma szczęście do Różewicza. W ostatnich dwóch, trzech sezonach pojawiło się kilka znaczących inscenizacji sztuk tego autora - "Akt przerywany" Cybulskiego w "Nowym", "Kartoteka" Ratyńskiego w "Powszechnym", a nade wszystko "Pułapka" Grzegorzewskiego w "Studio". Do tej serii dołącza teraz "Na czworakach" Marczewskiego w "Rozmaitościach". Przedstawienie czyste, ciekawe, twórcze.

Napisana w 1972 roku głośna premiera Jarockiego w "Dramatycznym" nie jest łatwą rzeczą do grania. Niesie sporo pułapek, kusi płytkimi rozwiązaniami, wabi poetyckością i publicystyką, które to połączenie zawsze stanowiło podstawową trudność dla teatru. Marczewski nie jest bez grzechu (wdzięczy się 2 striptizami), ale Różewicza rozumie i umie pokazać. Zawierza autorowi, który sam jako twórca i człowiek, uwikłany we współczesność, próbujący nazwać swoją rolę, miejsce sztuki, pisarza. Różewicz szuka, pyta, rozważa, odwołując się do przeżyć, wzruszeń, wrażeń. One właśnie - te myśli i refleksje, przychodzą do niego jak ludzie-wspomnienia w "Kartotece". Układają się w sumienia pisarza, który sam sobie buduje na scenie konfesjonał. I pyta: jestem potrzebny komukolwiek, czy może jestem tylko śmiesznym błaznem? A sztuka, sztuka cóż? Mistrzyni, służebnica czy dziwka?

Publiczność świetnie rozumie i znakomicie odbiera przedstawienie. Prowadzone w dobrym rytmie, pointowane kontrapunktami pantomimicznymi do muzyki Woźniaka, jak zawsze interesującej. Aktorzy są jak instrumenty, zapisane w partyturze. Zabawna trójca Zagórski - Grabowski - Wichura, przepoczwarzającą się z kuchty w intelektualistkę Szmigielówna, śmieszny Pudel - Osełko.

Ale nade wszystko godne odnotowania są dwie role. Maria Kalinowska - Dziewczyna - tym zadaniem w sztuce Różewicza potwierdza swoje zdolności, otwiera w teatrze własną drogę, oby pomyślną. I Sylwester Pawłowski - pisarz Laurenty, z powodzeniem niosący ciężar tego wielkiego zadania. Aktor zobowiązany był dać w tej roli studium świadomości inteligencji. Poprowadzić ją tropami groteski, poezji i realizmu. Złączyć jak nieskładne zdanie w pięknie brzmiącą wypowiedź. I taka jest właśnie ta rola, która młodego aktora po dłuższym milczeniu przywraca warszawskiej scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji