Artykuły

Antygona

Świat sceniczny został uporządkowany podług wyższej, kosmicznej logiki. Mocne uderzenia perkusji umieszczonej ponad sceną i dramatyczny, to znów zawodzący głos skrzypiec przypominają o nieustannej obecności zmarłych. Instrumenty nieubłaganie odmierzają czas upominając się o zadośćuczynienie.

Miedziane, ascetyczne kolumny, wyznaczające przestrzeń sali pałacowej Kreona, kryją w sobie tajemnicę symbolu jedności miejsca. Blacha i szmaty, z których zostały wykonane, to rdzawo-brunatny kolor ziemi i żałobny całun. Tragiczne decyzje władcy zmienią dom w grobowiec jego bliskich. Oszczędną scenografią i głośną, ostrą muzyką Zbigniew Brzoza zdołał nakreślić graniczną rzeczywistość: żywych i umarłych, prawa-bezprawia, sacrum-profanum. Antygona Ziny Kerste już w pierwszej scenie zdołała opisać swoje położenie. Także graniczne. Pomiędzy niepodważalnym zakazem Kreona a słusznością prawa moralnego. Żarliwą grą opartą na silnych emocjach, skrajnych napięciach, niekiedy egzaltacji.

Wyizolowana wśród żyjących i samotna między zmarłymi. Bo za młoda, żeby umrzeć.

Wydaje się być daleka Ismenie. Dość zresztą niefortunnie Katarzyna Krzyszkowska-Sut przełożyła lęk, wahania i niepokój o siostrę na język niefrasobliwego zainteresowania, pustych uczuć i po prostu braku zrozumienia. Co sprawiło, że chyba nieświadomie został osiągnięty jeszcze większy dystans.

Obca posłusznemu chórowi, pozostaje obojętna także brutalnemu Wartownikowi (ciekawa rola Jarosława Boberka). Mimo wiernopoddańczych gestów, uniżonych spojrzeń, przebiegłego rozpoznawania sprzyjającej mu sytuacji, nie zdoła on przekonać Kreona o wyższości swojego przywiązania nad troskę o własny kark.

Antygona Ziny Kerste jest młoda. Bardzo młoda. W pełni jednak odpowiedzialna za siebie i swoje czyny. Bardziej zdecydowana i uparta niż Kreon (Aleksander Wysocki); bo ten, pozornie nieugięty, jeszcze przed odwołaniem rozkazu przeżywa załamania, ledwie zauważalne rozterki, do których ona z kolei, czujnie je wyłapując, potrafi się odwołać w monologach.

Chwilami przypomina dziecko, gdy rozpaczliwym krzykiem próbuje bronić swojego prawa do życia. Czasem jakby tylko intuicyjnie, w spontanicznej obronie młodości. Ale nawet to naturalne pragnienie nie jest silniejsze niż duma i wierność zasadom, jakie przyjęła.

Prawo młodości i życia, intensywnie, gwałtownie przywoływane przez nią, zostało pogwałcone przez dwa inne prawa: państwowe i boskie. Myślę, że siłą tej roli jest wydobyta przez debiutującą aktorkę owa dodatkowa, trzecia słuszność. Poszerzająca tragiczną sprzeczność racji bogów i władcy o rację młodego życia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji