Czy artyści na pewno są normalni
"wariacje bernhardowskie" w reż. Gabriela Gietzky'ego w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Krzysztof Kucharski w Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej.
Tę premierę wymusili widzowie po ubiegłorocznej EuroDramie. Po obejrzeniu kilku^ warsztatowych spektakli wybrali sztukę Przemysława F. jako najciekawszą. Widzami EuroDramy w większości byli uczniowie i studenci. Dlatego nie ma znaczenia, że sztuka jest afabularna, nie ma dialogów i zbudowana jest tylko na emocjach wykonawców. Tak jak przeciętny teledysk. Autor scenariusza nie ma nic wspólnego z teatrem, należy do świata muzyki z miasta Warszawy, więc trudno żeby wiedział, jak wygląda klasyczny dramat.
Co zrobiło na publiczności wrażenie? Ulga i świadomość, że to my, siedzący na widowni, jesteśmy w miarę normalni, a reszta to szaleńcy. Reżyser cytatów z Thomasa Bernharda (jednego z ulubionych dramaturgów Krystiana Lupy) dialog zbudował z emocji, które oddali mu do dyspozycji Agata Skowrońska i Michał Chorosiński. Agata na premierze trochę była spięta przez parę minut, ale potem pruła przez scenę jak tajfun. Michał rozśmieszał publiczność swoimi wyliczankami. Oboje żmudnie konstruowali postaci muzyków, mających o sobie wielkie mniemanie i pogardę dla reszty artystów. Walczą niby ze sztampą, skostnieniem, ale to własne kompleksy ich do tego pchają. Dla obojga aktorów był to bardzo trudny egzamin, ale zdali go bardzo dobrze, co też premierowa publiczność sprawiedliwie nagradzała brawami.