Artykuły

Złośnica z komplekasami

Były sobie dwie siostry: Kasia i Bianka. Obie ładne, ale starsza, Katarzyna słynęła z ognistego temperamentu, ciętego języka i nieopisanej kłótliwości, podczas gdy młodsza, Bianka była uosobieniem wszelkich cnót. I to właśnie ją bardziej kochał tatuś i o jej względy zabiegali mężczyźni, a Kasi-złośnicy wszyscy woleli schodzić z drogi. Aż pojawił się Petruchio, pędziwiatr łasy na majątek, któremu zła sława Katarzyny nie przeszkodziła w doprowadzeniu jej do ołtarza. A poślubiwszy złośnicę, dołożył wielkich starań, by wychować ją na pokorną, posłuszną mężowi żonę. I udało mu się, ku zdumieniu i zazdrości pozostałych panów, przeobrazić złośnicę w baranka. A tymczasem jej siostra po zamęściu pokazała "charakterek". Tak - przyznajmy - bywa i w życiu. Tak też jest w "Poskromieniu złośnicy" Szekspira, komedii, którą właśnie wpisał do swego repertuaru Teatr "Wybrzeże".

Sztukę wyreżyserowała na sopockiej scenie kameralnej Anna Polony, scenografię zaprojektował Marek Braun, a muzycznie opracował Józef Opalski. Na premierę teatromani Trójmiasta czekali z ciekawością i nadzieją na udany spektakl. Nie zawiedli się. "Poskromienie złośnicy" zaprezentowało się jako smakowity teatralny kąsek, w czym zasługa samego tekstu w przekładzie Macieja Słomczyńskiego, koncepcji inscenizacyjnej, a przede wszystkim - aktorów. Wspaniała galeria szekspirowskich postaci znalazła w nich wybornych interpretatorów. Na wszystkich planach i bez wyjątku. Uwaga widza skupia się oczywiście na Katarzynie i tym, który ją okiełznał, czyli Petruchiu. Dorota Kolak z Jackiem Mikołajczakiem stanowią tu duet wyśmienity i fenomenalnie zgrany. Fabuła komedii piętrzy perypetie oraz intrygi, w otoczeniu tej pary ciągle ktoś się przebiera i kogoś udaje, aby zdobyć względy pięknej Bianki. A Katarzyna i Petruchio pozostają sobą. On serdecznie nas bawi, a ona... budzi sympatię i współczucie. Bo to dziewczyna spragniona uczucia, agresywna, bo niedowartościowana. Piękne słowa i wymowne gesty Petruchia (przecież to Szekspir, więc dosadność jest w pełni uzasadniona) na nic by się jednak nie zdały, gdyby on sam nie przypadł Kasi do serca. Z Petruchiem dzieję się podobnie - jemu i lekkomyślnej decyzji w sukurs przychodzi niespodziewana "iskra" autentycznego zainteresowania. Na tle całej konwencjonalnej, przynależnej stylowi Szekspira rubaszności, wobec barwności mocno w swoim komizmie przerysowanych sytuacji i postaci, ten właśnie niuans, subtelnie sugerowana widzowi wzajemna fascynacja, pozwala nam dostrzec tę parę w bardzo zwyczajnym, ludzkim wymiarze. Są jeszcze dwie osoby, którym udaje się złamać pewien stereotyp konwencji, z korzyścią dla kreowanych postaci. To Bianka w wykonaniu Izabeli Orkisz, w której domyślamy się "cichej wody" i Gremio - leciwy zalotnik Bianki - w interpretacji Stanisława Michalskiego, rozbrajająco śmieszny, ale i pełen ciepłego dystansu do świata.

Sopockie "Poskromienie złośnicy" zainscenizowane zostało wraz z Prologiem, nie zawsze grywanym. A ma on sens nie tylko formalny, wpisujący rzecz całą w formułę "teatru w teatrze". Dzięki niemu również historia złośnicy zamienionej w stateczną i zacną żonę (morał na miarę obyczajowości epoki ucieszy zapewne niejednego widza płci męskiej) okazuje się... kolorowym snem pijanego wieśniaka Ukradka, a co za tym idzie - historią ujętą w nawias fikcji, teatralnej umowności. Opowieścią z krainy fantazji odegraną przez wędrowną aktorską trupę. Czy jednak tak bardzo odległą od realnego świata?

Wiele pytań i podtekstów kryje ten Szekspir, a ładunek komizmu niesie ogromny, na różnych scenicznych piętrach. Jest więc w sztuce frywolność i rubaszność, jest i błazenada, której kwintesencję stanowią epizody w wykonaniu Igora Michalskiego (Grumio) oraz Sławomiry Kozieniec (Biondello) powracającej na scenę po dłuższej przerwie. Jest "przebieranka" i afekt od pierwszego wejrzenia (Lucencia gra z wdziękiem Andrzej Łachański, student krakowskiej PWST), zabawne nieporozumienia i perypetie zwieńczone finałem, nie mniej zabawnym od całości. To sopockie "Poskromienie złośnicy" ma wszakże jedną najważniejszą zaletę: wierność Szekspirowi i jego czasom łączy z atrakcyjnością w dobrym guście.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji