Artykuły

Nieudana transakcja

Zapowiadało się wielkie wydarzenie - druga po "Roberto Zucco" polska prapremiera sztuki Bernarda Marie Koltesa. Otrzymaliśmy spektakl, o którym trudno będzie premierowej widowni zapomnieć. Mnie przynajmniej nigdy nie zdarzy­ło się uczestniczyć w przedstawieniu, którego głównym bohaterem stał się... sufler. Nie dlatego, żeby aktorzy mieli kłopoty z tekstem, ale że przez

trwającego 1,45 godz. spektaklu jedynym źródłem napięcia na widowni były próby liczenia kartek suflerskiego egzem­plarza, jakie zo­stały do końca. Nie tylko ja miałam kłopoty z ustaleniem powodów, dla których "Trans­akcja" pojawiła się na scenie. Z programu wyni­ka, że ta sama sztuka grana by­ła we Francji przez kilka /!/ sezonów, ba, wznawiano ją. Chyba nie z masochistycznych skłonności tamtejszej widowni - pomyślałam, zabierając się do lektury (przekład Mariana Mahora ukazał się w majowym numerze "Dialogu"), ostrzeżona przez zna­jomego, że lektura jest wyjątkowo nudna.

Z pewnością nie przypomina lektury krymina­łu. Ale Kafka też nie należy do tego rodzaju literatury. Skojarzenie z Kafką wydaje się nie całkiem przypadkowe. Bo u Koltesa mamy do czynienia z podobnym typem bohatera, co u Kafki czy Becketta - człowiekiem wyabstrahowa­nym z realnego czasu i konkretnej scenerii, który samotnie staje wobec zagadki swojego bytu. Podobny jest także brak akcji w sensie zdarzeń powiązanych intrygą. Z Beckettem dodatkowo kojarzy się Koltes przez podobne potraktowanie słowa: gadanie jest jedynym rodzajem akcji, z jaką mamy do czynienia. U Koltesa partnerami transakcji (trans - akcji?) są Klient i Dealer.

Na zielonogórskiej scenie spotykają się w dekoracjach (autorką scenografii jest Ewa Strebejko) autozłomu, co miast wymiaru uniwersal­nego, nadaje im walor rodzajowej konkretności. Pogłębionej przez dookreślenie postaci przez reżysera w ten sposób, że jedna jest kimś w rodzaju dozorcy (właściciela) owego śmietnika, druga zaś - drobnym złodziejaszkiem. W wywia­dzie zamieszczonym w teatralnym programie reżyser twierdzi, że u Koltesa nie ma didaska­liów, żadnej pomocy do budowania postaci.

Didaskaliów w istocie nie ma. Jest tekst sztuki, a w nim...

Klient zmierza od jednego punktu świetlne­go do drugiego świetlnego punktu, by znaleźć się nagle w zawieszeniu, w przejściu, poza grą, poza życiem. Odkąd ręka Dealera spoczęła na ramieniu Klienta, ten zaczyna się męczyć w niewiedzy własnego przeznaczenia.

Dealer chce Klientowi coś sprzedać (towar? uczucie?), zabie­gając o jakiś ro­dzaj wzajemnej zależności. Klient nie chce niczego kupić - ani ude­rzyć, ani zostać uderzony - bro­niąc się przed ja­kąkolwiek formą kontaktu (trans-akcji).

Napięcie skry­wa się pod wielką ilością słów. Rzecz nie w tym, o czym mówią słowa, lecz w tym, co próbują zasłonić: w emo­cjach ostrożnego skradania się, wzajemnego obwą­chiwania, wyco­fywania, zacierania śladów i chytrzejszego ataku; w całej skompli­kowanej międzyludzkiej grze, rozpiętej między po­trzebą zbliżenia a samotności.

Tej gry nie odda oparta na zewnętrznej eks­presji interpretacja tekstu. Ruch i gest, dodane dla rozładowania gadaniny, odnoszą skutek odwrotny od zamierzonego. Dekoncentrują uwagę aktorów i widza, który instynktownie ucieka od zewnętrznych bodźców, szukając skupienia poprzez za­mknięcie oczu. Ale to nie pomaga. Ze sceny słychać tyrady słów pustobrzmiących, deklamo­wanych nie wiadomo czemu przez dozorcę śmiet­nika i złodziejaszka. Słowa mówią o toczącej się walce. Ale napięcia brak zupełnie. Zostaje pustka i nuda.

Żal patrzeć, jak męczą się w tym zadaniu aktorzy: Tomasz Karasiński i Jacek Wojciecho­wski musieli w nie włożyć dużo pracy. Żal zmarnowanej okazji drugiego spotkania z Koltesem, po którym w pamięci zostaje jedynie mu­zyka Wiktora Sędzińskiego w saksofonowym wykonaniu Mirosława Józefowa. Za mało jak na uczciwą transakcję...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji