Artykuły

Seks, amory, gry, pozory

Krzysztof Górski: Jaki jest Pański stosunek do bohaterów "Niebezpiecznych związków"? Joanna Bogacka przyznała, że długo nie mogła opanować obrzydzenia do granej przez siebie markizy de Merteuil.

Waldemar Zawodziński: Moż­na nie lubić granej przez siebie posta­ci, ale jednocześnie może ona fascy­nować i stanowić znakomity materiał na niezwykłą rolę. Nie trzeba przecież identyfikować się z graną przez sie­bie postacią. O wiele bardziej cieka­we może być to, czego nie możemy odnaleźć w sobie. Tak samo jest z re­żyserem. Świat, nad którym pracuje, nie musi być jego światem.

Barbara Świąder: Mówił Pan, że w sztuce trzeba szukać tego, co nowe i współczesne. Kim są wicehra­bia de Valmont i markiza de Merteuil AD 2000?

WZ: Wzbraniam się przed wszelkim ze­wnętrznym uwspółcześnianiem. Obecnie obserwujemy coraz bardziej dotkliwy kryzys w naszych kontak­tach z ludźmi, brak zawierzenia, szczerości, próby nawiązania prawdzi­wego dialogu. O tym są między inny­mi "Niebezpieczne związki". Tak jak u bohaterów Hamptona, zamiast chę­ci dotarcia do drugiego człowieka, do tego, co w nim istotne i próby zrozu­mienia, pojawia się maska, stająca się z czasem twarzą. Gry doświadczamy dziś na każdym kroku. Trzeba poru­szać się w sferze pozorów, chwytów, strategii i taktyki. "Niebezpieczne związki" świetnie o tym opowiadają.

Sebastian Wisłocki: Czy zatem w swojej inscenizacji daje Pan jakąś pozytywną odpowiedź? Jak uciec z tej gry?

WZ: Ja chcę tylko ten stan wykazać, zdiagnozować chorobę. Nie pragnę dawać recepty. "Niebezpieczne związki" przedstawiają przerażającą wizję człowieka, ale nigdy nie było to dzieło moralizatorskie. Spektakl ma być próbą uzmysłowienia sobie niebezpiecznej pułapki, w którą wpada­my.

SW: Czyli tak naprawdę nie ma szansy na pozytywne rozwiązanie... WZ: Sztuka kończy się śmiercią epoki, odejściem ludzi pewnej formacji du­chowej i intelektualnej. Jedynym le­kiem na zlikwidowanie dżumy trawią­cej ludzi, o których opowiadają "Niebezpieczne związki", jest śmierć bo­haterów. To złowrogie. Stary świat gi­nie, nowy się rodzi.

BŚ: W XVIII wieku książka de Laclosa wywołała ogromny skandal obyczajowy, wynikający z nagroma­dzenia erotyzmu. Czy Pana insceni­zacja też jest taka, czy ucieka Pan od seksualności?

WZ : W "Niebezpiecznych związkach" erotyzm nie jest tematem samym w sobie...

SW: Ale nakręca intrygę...

WZ : Tak, bo sfera seksualności jest tą, w której łatwo podporządkować sobie drugiego człowieka. Dzisiaj nie jesteś­my ani mniej, ani bardziej zdeprawo­wani niż ludzie XVIII wieku. W naszym sposobie traktowania seksualno­ści wiele się nie zmieniło.

KG: Bohaterowie dramatu cały czas przed sobą grają. Jak aktor ma za­grać grę?

WZ : Dla bohaterów "Niebezpiecznych związków" gra staje się rzeczywisto­ścią, ich prawdą. Oni inaczej nie po­trafią. To jest ich życie. W spektaklu często tylko kontekst mówi nam, że postaci prowadzą grę.

KG: Czy nie jest tak, że ta gra Pa­na fascynuje, mówi Pan o niej z ogromną namiętnością...

WZ : Bo gra jest często bardzo namięt­na. Gra może stać się sztuką, wirtuo­zerią, obsesją i nałogiem. To fascynu­jące.

SW: Bohaterowie Hamptona grają, ale nie udają.

WZ : Świetnie pan to ujął. Gra i udawa­nie to nie to samo.

BŚ: "Niebezpieczne związki" to sce­niczny powrót kilku dawno nie oglą­danych aktorek starszego pokolenia z teatru Wybrzeże - Ludmiły i Lu­cyny Legut, Bogusławy Czosnowskiej... Czy to przypadek?

WZ : W moim teatrze (Waldemar Za­wodziński jest dyrektorem artystycz­nym Teatru im. S. Jaracza w Łodzi - red.) starzy aktorzy mają swoje waż­ne miejsce. I grają. I grają dużo. Dla mnie jest ogromnie istotna ciągłość w teatrze. Za starym aktorem stoi wszystko - nie tylko umiejętności ak­torskie, ale i kawał życia. A to jedna z większych wartości na scenie. Dwa bieguny - starość i młodość są w teatrze czymś nieodzownym. Obecnie jest to zaburzone. Czas przywrócić w teatrze wielopokoleniowość!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji