Artykuły

Łódź. Walentynki bez teatru

Wszystkie łódzkie teatry mają w repertuarze sztuki o miłości. Ale ich nie zobaczymy. Z prozaicznego powodu: w tym roku dzień św. Walentego wypadł w poniedziałek [14 lutego], kiedy teatry są nieczynne.

Proponujemy więc wybrać się za teatralne kulisy. Podsłuchać, co aktorzy, obdarzający namiętnościami postacie scenicznych kochanków, sądzą o miłości i o walentynkach.

Wala, Katja i Wala

Na afiszu Teatru im. Jaracza znajduje się nawet sztuka "Dzień Walentego" [na zdjęciu] Barbara Marszałek gra tam Katję: - Sztuka nazywa się tak, bo to dzień śmierci Walentego i dzień urodzin Walentyny. Takie urodziny i stypa w jednym. Rzecz jest nawet bardziej skomplikowana. Katja kocha, choć wie, ze jest zdradzana. Wala kocha, choć wie, że nie może być z ukochanym. On, Wala, małżonek przez przypadek... I ten miłosny trójkąt trwa poza granicę ostateczną, poza śmierć.

- Wierzę w taką miłość - mówi aktorka. - Kiedy widzę naprawdę starszą parę, która spaceruje, trzymając się za ręce... To mnie upewnia. Miłość to jest coś fantastycznego. Miłość motywuje nas do wszystkich działań. Po prostu nie da się bez niej żyć. Dzisiaj usiądę w kąciku i będę o niej myślała. Chyba że mąż zaskoczy mnie jakąś niespodzianką. Czekam na nią.

Romeo, Julia i dwa trójkąty

W "Pięknej Lucyndzie" Mariana Hemara w Teatrze Powszechnym hrabia Adam Faworski uwodzi tytułową ponętną (bo młodą) wdówkę kupletem skomponowanym przy klawikordzie. - Moje sposoby są prostsze: urok, czar, kultura - radzi grający go Paweł Audykowski. - A walentynki? Ten zwyczaj usprawiedliwia pierwsze kroki w celu zadzierzgnięcia znajomości. Sam wysyłałem żartobliwe kartki. Jeśli z wierszem, to zasłyszanym. Jak od siebie - to prozą. Do mamy, babci, także przyjaciółek. Jak żona się dowie...

Żona, Ewa Beata Wiśniewska, gra w "Jaraczu" Julię z tragedii Szekspira z dwoma partnerami w dublurze Romea. Paweł Audykowski w tym samym czasie grał Romea w Radomiu. Z dwiema Juliami na zmianę!

Czy Julia obchodziłaby walentynki? - Ja jestem bardzo "zawodową" osobą. Nie wiążę prywatności ze sceną - deklaruje aktorka. A jako Ewa W.? Walentynkę wyślę siostrze, bo kocham ją nad życie. Zrobię też święto sobie i ukochanemu. Obdarujemy się upominkami, pójdziemy na kawę i ciacho. I dostanę kwiaty. Uwielbiam je. Właśnie nie czerwone, tylko białe. Paweł o tym wie. Pobraliśmy się w te wakacje po ośmiu latach znajomości. Wciąż się wzdragam przed słowem "mąż".

Jak mąż się dowie...

Dziewczyny, nie przychodźcie

Jeden z Romeów od Ewy Beaty Wiśniewskiej to Sambor Czarnota. Ale rola kochanka po grób nie przyniosła mu wiedzy o miłości. - Nie mogę dawać ogólnych recept - zapewnia aktor. - Dla mnie miłość to chemia. Feromony albo się przyciągają, albo odpychają. Uczuć się nie planuje. Chyba że ktoś miłość kalkuluje albo sobie wmówi.

Romeo od dwóch lat nie dostał ani walentynki (a twierdzi, że akurat jest wolny), ani żadnych miłosnych zwierzeń: - Nie zdarzyło mi się wrócić do garderoby, a tam kobieta z widowni mruczy: "Ja barrrdzo bym chciała pana uwieść". Chociaż zawsze warto na chwilę się zapomnieć. Nawet fajnie by było - zamyśla się Sambor. - Tylko nie piszmy: "Sambor Czarnota mówi: Dziewczyny, przychodźcie, będziemy uprawiać seks".

...i nie piszcie

A Kamil Maćkowiak dostaje różne wyrazy sympatii. Nic dziwnego. Aktor gra w dwóch sztukach ze słowem "miłość" w tytule: w "Miłości i gniewie" oraz "Intrydze i miłości". - Czasami po spektaklach dostaję od nastolatek kwiaty, liściki czy upominki - zwierza się. - Średnia wieku stopniowo się obniża. Myślę, że dorośli rzadziej odważają się na podobne gesty. Zdarza się, że ktoś utożsamia mnie z moimi rolami. Obawiam się, że bliżej mi do egotyka Jimmy'ego niż do dystyngowanego Ferdynanda... (Jimmy z "Miłości i gniewu" pastwi się nad swą żoną Alison, choć jednocześnie nie potrafi bez niej żyć.)

A ponadto Kamil nigdy nie obchodził walentynek: - No, może gdy miałem 15 lat. Teraz mam walentynki, kiedy tylko przyjdzie mi ochota. Obywam się bez zapchanych kin na seansach komedii romantycznych. Nie szukam już miłości. Moje serce jest zarezerwowane. Jeśli miałbym wyznać, do czego dążę, to raczej do "mieszczańsko-kołtuńskiej" stabilizacji w związku.

Św. Walenty i św. Augustyn

W "Intrydze i miłości" major Ferdynand von Walter, syn premiera, kocha się w Luizie Miller, córce miejskiego muzykanta. Jej odtwórczyni Anny Sarny dzień św. Walentego nie dotyczy: - To święto obecne raczej w mediach niż w moim życiu. Kiedy byłam w liceum, dostałam dwie walentynki. Z jednej nawet próbowało coś wyniknąć... W I LO była ustawiona nawet specjalna skrzynka. Wtedy ten sympatyczny zwyczaj dopiero przyjmował się w Polsce. Pierwszy raz zobaczyłam go w serialu "Cudowne lata". Miło, że jest taki dzień na zabawę i flirt. Ale to od przeznaczenia zależy, czy uda nam się spotkać partnera na całe życie. Niezależnie od tego, czy poznamy go przez walentynkę, czy na internetowym czacie.

Czy uczucia odgrywane w teatrze mogą pomóc w normalnym życiu? - Scena to ogromna szkoła samoświadomości. Literatura dramatyczna to przecież encyklopedia uczuć - mówi Agnieszka Greinert. W Teatrze Nowym w adaptacji powieści Michaiła Bułhakowa kreuje Małgorzatę, która z miłości do Mistrza paktuje z siłami piekielnymi. - Mam jednak poczucie, że miłość jest czymś jeszcze głębszym, czymś mniej nazywalnym. Miłość jest przestrzenią wielkiej wolności, suwerenności. Wszak św. Augustyn mówi: "Kochaj i rób co chcesz".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji