Artykuły

Jest tak, a może inaczej

TEN SPEKTAKL NIE PO­WSTAŁBY, gdyby nie determina­cja Marii Pakulnis, której udało się przekonać sponsorów, zapalić do projektu kolegów, słowem - wszystko wychodzić i pozała­twiać. Coraz częściej na afiszach pojawiają się spektakle zrealizo­wane "sposobem". To znamię czasu. Tym razem jest to w dodatku spektakl "dla ludzi", inteli­gentnie napisaną komedia w sty­lu Pirandella -"Życie: trzy wer­sje" Yasminy Rezy.

Nie ona pierwsza wynalazła me­todę wariantowego przedstawia­nia wydarzeń scenicznych, czyniło to przed nią wielu pisarzy dramatycznych, by tylko wspomnieć właśnie Pirandella czy Jerzego Szaniawskiego. Rzecz zatem nie w metodzie - autorka ukazuje trzy wersje tego samego spotkania dwóch małżeństw - ale w autenty­zmie obserwacji. Z dużą znajomo­ścią środowiska uczonych (bohaterami są astrofizycy i ich małżon­ki) Reza przedstawia układ zależ­ności, wzajemnych relacji, zawiści, a wreszcie i ciasnoty poglądów lu­dzi uznawanych za autorytety. Specjaliści w swoich dziedzinach okazują się dziecinnie niedojrzali emocjonalnie i intelektualnie, kiedy poruszają się nie po swoim te­rytorium, a małostkowi, bezwzględni albo bezradni, jak wszy­scy inni, kiedy toczą swoje małe gry o pozycję zawodową.

Na warstwę obserwacji środo­wiskowych Reza nałożyła drugą, bardziej ogólną, mianowicie ob­raz sprzeczności między konwen­cją a prawdą (znowu kłania się Pirandello). Podczas spotkań obu par małżeńskich (dodajmy, że gość to ten, od którego zależy przyszłość naukowa gospodarza) w coraz większym stopniu odsłania się prawda wzajemnych rela­cji, prawda wypiera konwencję, pozory uprzejmości zajmuje szczerość, uwierająca i szczera. Z dużym poczuciem humoru au­torka "obrabia" stary Ibsenowski dylemat: mówić prawdę czy skry­wać się za zasłoną poprawności. Jak na jedną komedię, dość ma­teriału, aby skroić z tego pełen wigoru spektakl, w którym każdy z aktorów miałby szansę stwo­rzenia pełnokrwistej postaci - w dodatku w trzech wariantach.

Z tej okazji korzystają wykonawcy prowadzeni wprawną ręką Krzysztofa Zaleskiego. Cała czwórka: Edyta Olszówka, Maria Pakulnis, Krzysztof Kolberger i Piotr Machalica wywiązują się ze swoich zadań z nawiązką, por­tretując ludzi, którzy znaleźli się nagle w fałszywej sytuacji i pró­bują (lub nie), chcą (lub nie) zna­leźć z niej w miarę bezbolesne wyjście. Ten zgrany kwartet warto zobaczyć, zwłaszcza że za śmiechem, do którego pobudzają poszczególne sytuacje czy kwe­stie, kryje się sporo trafnych spostrzeżeń o naszej codzienności. Zgodnie z dewizą samej autorki, która powiedziała kiedyś: "Śmiech w moich sztukach to śmiech przegranej, śmiech gory­czy porażki życiowej, niekiedy śmiech przerażenia".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji