Mały Książę wcale nie jest mały
TO właśnie Antoine de Saint-Exupery napisał "Małego księcia". Oczywiście wiem, że jest to lektura szkolna, ale naprawdę nie zrażajcie się.
Książka opowiada przede wszystkim o waszych problemach czyli o tym, że czasem dorośli nie chcą lub nie potrafią zrozumieć mniejszych od siebie.
"Chciałbym tę opowieść poświęcić dziecku, jakim kiedyś był ten dorosły. Wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi, choć niewielu o tym pamięta" - napisał we wstępie autor.
Tak się szczęśliwie składa, że jeden z dorosłych, Cezary Domagała wyreżyserował niedawno wspaniałe przedstawienie muzyczno-taneczne o przeżyciach Małego Księcia w świecie ludzi. Można je zobaczyć w Teatrze Powszechnym w Radomiu.
"Zapraszam na "Małego Księcia" wszystkie dzieci, aby stały
się bardziej pobłażliwe w stosunku do dorosłych" - zaznacza w spektaklu reżyser.
O czym jest książka i wspomniany spektakl? Jest opowieścią o Księciu, który czuje się bardzo samotny i bardzo chce poznać przyjaciela. Wędrując po fantastycznych, większych i mniejszych planetach poznaje osoby, które wy czasem też poznajecie. Spotyka Króla, pana Próżnego, bogatego Bankiera, Pijaka, mądrego Geografa, Latarnika, Żmijkę, Liska i Pilota, z którym się zaprzyjaźnia.
Każda z tych postaci zadaje Małemu Księciu to samo pytanie: "Skąd ty tu się wziąłeś?" Mały Książę tłumaczy, że jest z innej planety, śpiewając o niej tak:
"Bo moja planeta jest bardzo maleńka,
Na mojej planecie wulkany są dwa.
Bo moja planeta jest tycia,
tycieńka,
Niewiele większa niż ja".
Na planecie była także Różyczka, która mówiła Małemu Księciu, że jest jedyna na świecie. Miała - jak to z Różyczkami bywa - cztery kolce i Mały Książę nie mógł jej dotykać. Jednak szukając przyjaciela poczuł jak bardzo tęskni za Różyczką.
W końcu uświadamia nie tylko sobie, ale i nam dorosłym i małym, że "dobrze widzi się tylko sercem", a "najważniejsze jest niewidoczne dla oczu".
Przedstawienie radomskie ma wspaniałą scenografię Małgorzaty Treutler i muzykę Tomasza Bajerskiego. Jestem pewna, że będziecie się doskonale bawić.
A kto nie mieszka w Radomiu, niech przeczyta książkę. Można też obejrzeć kasetę z filmem "Mały książę". Zapytajcie w Waszych wypożyczalniach. Bo "Małego Księcia" naprawdę warto poznać.