Tacy śmieszni dorośli
O "Małym księciu" pisze się, że jest poetycką baśnią, bajką lub baśnią dla dorosłych, poetycką opowieścią, a nawet traktatem moralnym. Jest też "Mały książę" typową baśnią z morałem, a raczej wieloma morałami wypowiedzianymi prostym językiem, pełną przy tym poezji i wdzięku. "Mały książę" nawiązuje też do zdarzenia z życia jego autora: w roku 1935, podczas próby pobicia rekordu na trasie Paryż - Sajgon, Antoine de Saint-Exupery i mechanik Prevot, zmuszeni byli do lądowania na Pustyni Libijskiej. W ostatniej niemalże chwili zostali uratowani przez karawanę. Ta pustynia stanowić będzie w "Małym księciu" egzotyczne tło, obdarzone jak inne elementy utworu - także dodatkowym znaczeniem. Chciałbym tę opowieść poświęcić dorosłemu - napisał we wstępie do swej baśni de Saint-Exupery - ten dorosły jest moim najlepszym przyjacielem...
Chciałbym tę opowieść poświęcić dziecku, jakim był kiedyś ten dorosły. Wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi, choć niewielu z nich o tym pamięta... "Zapraszam na "Małego księcia" wszystkie dzieci, aby stały się bardziej pobłażliwe w stosunku do dorosłych - zaznaczył w programie "Małego księcia" autor adaptacji i reżyser radomskiego spektaklu, Cezary Domagała. - Zapraszam na ten spektakl dorosłych, bo pozwoli on lepiej zrozumieć dzieci". Zgodzimy się z tym reżyserskim przesłaniem: na dużej scenie Teatru Powszechnego im. Jana Kochanowskiego w Radomiu i ci pierwsi i, drudzy, zobaczą piękny spektakl.
Wbrew pozorom nie jest łatwo przenieść na scenę "Małego księcia". Niezwykła sceneria - nie określone bliżej miejsce na pustyni, nikły wątek fabularny, ograniczenie liczby bohaterów, dialogi i narracja pełne sentencji, zatem to wszystko, co stanowi urok i sens powieści, prędko można zagubić w adaptacji. Nie uczynili tego twórcy radomskiego przedstawienia. Ma ono w dodatku formę musicalu, co ułatwia percepcję najmłodszej widowni, a starszej pozwala zapamiętać przesłanie poszczególnych scen. Przedstawienie jest też niezwykle klarowne. Trzy główne wątki powieści: realistyczny - lądowanie na pustyni, baśniowy - wędrówka Małego Księcia po fantastycznych planetach i psychologiczny, angażujący Różę, Lisa, Żmiję i Lotnika, uczestniczących w duchowej przemianie bohatera, znakomicie przeplatają się i łączą z sobą. Wspaniale zespala je też scenografia Małgorzaty Treutler i muzyka Tomasza Bajerskiego. Poetyckie teksty piosenek są autorstwa Cezarego Domagały. Sukces tego przedstawienia to sukces aktorów. Rolę Małego Księcia zagrał na premierze Michał Pytlak. Zrobił to z takim wdziękiem, że słusznie nagrodzono go olbrzymią owacją. Zmienia go Janek Zarychta, równie gorąco przyjmowany przez publiczność. Dwunastoletni Michaś znakomicie partnerował dorosłym renomowanym kolegom: Andrzejowi Bieniaszowi - Pilot, Halinie Chmielarz - Żmija i Bankier, Iwonie Pieniążek - Róża, Wojciechowi Ługowskiemu - Latarnik (brawo za zręczność!), Jarosławowi Rabendzie - Król i Pijak (brawo za piosenkę Króla!), Piotrowi Tomczykowi - Próżny, Konradowi Fulde - Geograf, Izabeli Brejtkop - Lis (to debiut pani Izy) oraz Danucie Fulde i Beacie Rozmanowskiej (ona też czuwa nad choreografią). A więc starzy i młodzi, weseli i smutni, zobaczcie "Małego księcia". Przypomnijcie sobie znane wcześniej maksymy, jak tę, że "Dobrze widzi się tylko sercem", a "najważniejsze jest niewidoczne dla oczu". Przypomnijcie sobie Baranka, Baobaby i Różę. A jeśli komuś z was nie spodoba się "Mały książę", to i tak uśmiechnie się on z wyższością i powie: - No, cóż. Dorośli są przecież tacy śmieszni.