Artykuły

Berek Joselewicz: Podręcznikowa historia

"Berek Joselewicz" w reż. Remigiusza Brzyka w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Magdalena Talik w portalu kuluraonline.pl.

O "Berku Joselewiczu" było w środowisku teatralnym głośno już pewien czas temu. Przede wszystkim z uwagi na w dużej mierze zapomnianą postać Żyda, który w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej sformował własny pułk, w jakim zgromadził samych starozakonnych, by bronić warszawskiej dzielnicy Praga.

Interesującym wątkiem związanym ze spektaklem Remigiusza Brzyka był też fakt, że jego premiera została zaplanowana na scenie dawnego Teatru Żydowskiego, którego zespół został rozwiązany w pamiętnym 1968 roku, a spektakl mógł się stać pomostem w kontaktach polsko-żydowskich. Czy tak się jednak stało?

Nie należałoby przypisywać "Berkowi Joselewiczowi" aż takiego oddziaływania z zasadniczego powodu. W spektaklu Remigiusza Brzyka brak bohaterów, których losami moglibyśmy się przejąć. Postaci przemawiają ze sceny tekstami odezw z okresu 1794 roku, fragmentami historycznych rozpraw, ale nie potrafią sprawić, by podręcznikowa wiedza ożyła, by poruszyła wyobraźnię i emocje.

Jak prosto i zarazem wstrząsająco można opowiadać o wspólnej historii udowodnił swoim "Transferem!" Jan Klata. Oddał glos świadkom historii, którzy własnymi słowami, często niewprawnie, opowiedzieli o tym, czym było piekło wypędzenia w czasie II wojny światowej. W przedstawieniu Brzyka najbardziej autentyczny jest Andrzej Mrozek, kiedy na początku i na końcu spektaklu opowiada o swojej pracy w teatrze żydowskim we Wrocławiu. Zdradza ciekawe historie, a potem im zaprzecza, bo są zbyt przygnębiające. Kto wie czy to właśnie nie najciekawsza część spektaklu. Najbardziej ludzka, najprostsza, ale wyjaśniająca więcej niż historyczne wywody.

Wątek Berka Joselewicza (Wiesław Cichy) krzyżuje się z historią księcia Adama Ponińskiego (Michał Mrozek), generała, który nie zdążył dotrzeć z wojskiem na czas na bitwę pod Maciejowicami przez co był uważany za zdrajcę, wreszcie na scenie pojawia się i Tadeusz Kościuszko (ciekawy zabieg powierzenia roli Halinie Rasiakównej). Jedynie Poniński, zakochany w Żydówce Ruchli (świetna Alicja Kwiatkowska) wydaje się postacią z krwi i kości. Ani mało wyrazisty Berek ani kostyczny Kościuszko nie jawią się jako bohaterowie. Przypominają historycznych wodzów wyciętych z podręcznika, których oprawiono w ramki i powieszono w klasie.

Brak u Brzyka dynamiki, choć ruch sceniczny jest doskonały, a oprawa scenograficzna (dzieło Justyny Łagowskiej) naprawdę świetnie zaprojektowana. Jednak aktorzy ubrani w stroje uszyte z materiału z nadrukiem fragmentów Panoramy Racławickiej krzyczący i siekący szabelkami nie są w stanie sprowokować interesującej historii. A jeśli chodzi o polsko-żydowski pomost dziwnym pomysłem jest tłumaczenie całego tekstu polskiego na język hebrajski (z rzutnika), zaś pozostawienie polskiej publiczności bez wyjaśnienia dialogów w jidysz.

Aby dobrze poznać, trzeba przecież najpierw zrozumieć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji