Białystok. Spory o urlop Nałęcza-Niesiołowskiego
Dzisiaj Marcin Nałęcz-Niesiołowski, dyrektor Opery i Filharmonii Podlaskiej, ma przekazać nazwisko pełnomocnika, który w jego imieniu kierowałby tą instytucją w najbliższych kilku miesiącach. Dyrektor opery już 5 marca wybiera się bowiem na kontrakt do Seulu, stolicy Korei Południowej.
O ile oczywiście Zarząd Województwa Podlaskiego zgodzi się na udzielenie mu 58 dni urlopu bezpłatnego (39 dni płatnego zostało mu już udzielone wcześniej). Członkowie zarządu do tej pory tego nie zrobili, tłumacząc to brakiem wyznaczonego zastępstwa na czas nieobecności dyrektora Nałęcza Niesiołowskiego.
- Wcześniej dyrektor filharmonii zaproponował, by zastępowała go księgowa, ale to jest instytucja artystyczna, więc marszałek województwa Jarosław Dworzański oczekiwałby, że pokieruje nią ktoś z odpowiednim przygotowaniem, dorobkiem twórczym i autorytetem - tłumaczy Jan Kwasowski, rzecznik zarządu województwa. - Chciałby po prostu wiedzieć, jak przez najbliższe sześć miesięcy będzie wyglądała praca Opery i Filharmonii Podlaskiej. Czy będą odbywały się próby i koncerty? Pod czyim kierownictwem? Na kim spoczywać będzie odpowiedzialność za funkcjonowanie instytucji, zatrudniającej ponad 160 pracowników, w tym prawie 130 znakomitych artystów? Bo nikt chyba nie ma wątpliwości, że nie uda się kierować naszą filharmonią z Seulu.
- Plany repertuarowe są już znane od miesięcy. Nasz statut też jasno określa, jaka jest procedura w takich wypadkach - Marcin Nałęcz-Niesiołowski nie widzi żadnego problemu. - Ta cała wrzawa wokół mojego urlopu jest zupełnie niepotrzebna i przyznam, że jestem już tym zirytowany.
Może dlatego w piątek miał już gotowe potwierdzone notarialnie pełnomocnictwo dla osoby, którą wyznaczył na zastępstwo. Nam jednak nazwiska zdradzić nie chciał. Marszałek poznaje dzisiaj.
Kwestia udzielenia urlopu dyrektorowi opery i filharmonii będzie ponownie rozpatrywana na wtorkowym posiedzeniu zarządu województwa. Być może wtedy też będziemy świadkami końca tego spektaklu.
