Artykuły

Gombrowiczowski świat w operetkowym stylu

Każdego miłośnika teatru cieszy, gdy może oglądać ważne i liczące się w historii życia kulturalnego naszego kraju przedstawienia teatralne. Do takich zaliczyć trzeba "Operetkę" Witolda Gombrowicza. Jest to polska prapremiera tej sztuki, którą autor kształtował lat jedenaście. We własnym komentarzu pisze: "...operetka w swym boskim idiotyzmie, niebiańskiej sklerozie, we wspaniałym uskrzydlaniu się swoim za sprawą śpiewu, tańca, gestu, maski jest dla mnie teatrem doskonałym, doskonale teatralnym. Nikt by nie uwierzył, ile wysiłków pochłonęła organizacja tego głupstwa. Zamknąć w operetce pewną pasję, pewien dramat, pewien patos, nie naruszając jej świętej głupoty - oto kłopot niemały!".

Realizacji "Operetki" podjął się Kazimierz Dejmek wraz z zespołem aktorskim Teatru Nowego w Łodzi. I przyznać trzeba, iż twórcy przestawienia stanęli na wysokości zadania dając nam, widzom, klejnot najczystszej wody do oglądania, przeżywania i podziwiania. Przedstawienie zrealizowane jest precyzyjnie, od początku do końca konsekwentnie. Po prostu trudno jest wyrazić ogrom podziwu, jaki towarzyszy spektaklowi. Dawno nie było przedstawienia tak nieludzko uczciwego.

Sztuka i przedstawienie utrzymane jest w konwencji operetki. Spektakl rozpoczyna uwertura przy zasłoniętej kurtynie, na której widać okręt walczący z burzą. Muzyka Tomasza Kiesewettera świetnie dopowiada akcję utworu i dodatkowo wzmacnia jego akcenty. Kurtyna podnosi się i wchodzą na scenę aktorzy w tempie typowym dla epoki kina niemego, po czym rozpoczynają się zabawne duety hrabiego Szarma i barona Firuleta. Przyznam się, że fakt śpiewanych dialogów przez aktorów, u których nie spodziewałem się podobnych możliwości, był dla mnie miłym zaskoczeniem.

Nie znalazłem w tym przedstawieniu żadnych słabych momentów. Wszystko jest konsekwentnie zrealizowane i zagrane. Okazuje się jeszcze raz, iż ciekawe wydarzenia w życiu teatralnym nie są domeną li tylko Warszawy i Krakowa.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie zakończenie, jakie dał przedstawieniu autor. Giną idee, rewolucje, zostaje nagie ciało. To przerażające. Pozbawia nas autor ostatnich atutów, choć gdzieś tam w głębi, odczuwałem jednak cień nadziei. Nie można godzić się na pesymizm - to skrajność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji