Artykuły

Jak w operetce...

Z "Operetką" już od początku była operetka, co się zwie. Dzwoni ktoś do Teatru Nowego - "Słyszałem, że gracie operetkę". - "Tak, Gombrowicza". - "To wiem, ale jaki jest tytuł?".

Gombrowicz, jeden z wybitniejszych współczesnych pisarzy, nie jest wciąż dość znany, i nie sądzę, aby przez długie jeszcze lata był dostatecznie poznany. Ma coś wspólnego z Norwidem, a przynajmniej - ów szarpiący nerwy krytycyzm. Bardzo też odbiega od Norwida: tani gdzie Norwid z romantyzmu przechodzi w pozytywizm. Gombrowicz dostrzega tylko wiry historii, niepełność. niemożność... Przy całym swym racjonalizmie i krytycyzmie, Gombrowicz wydaje się być także mistykiem. Jak na razie, nie ma chyba szans na powszechność.

Pisze. - "wydaje się, nie sądzę", bowiem także nie znam Gombrowicza do końca. "Ferdydurke", "Iwona księżniczka Burgunda", "Trans-Atlantyk", "Ślub" i ostatnio - "Operetka", to jeszcze nie wszystko. Jeszcze jego spory z krajem i spory z emigracją. Z tego, co mogę wywnioskować - tak jak uporczywa jego walka z wszelką Formą nosi wszelkie cechy fascynacji ("atakuję formę polska, ponieważ to jest moja forma"), podobnie - jego antykomunizm wygląda także na fascynację.

Nie ma co ukrywać - był wrogiem naszego ustroju. Jednakże - jeden to z nielicznych wrogów, których trzeba szanować. Warto mieć takiego wroga warto go lepiej poznać, aby tym lepiej poznać siebie. Bo jednego, przy wszystkich jego pomyłkach, wynikających z fałszywego - ponadklasowego, ahistorycznego punktu wyjścia, nie można Gombrowiczowi odmówić. Intelektualnej uczciwości. I tak, jak nie możemy przyjąć całego Gombrowicza, podobnie - nie możemy go w całości odrzucić.

I tak, jak trzeba by chłodno, bez fascynacji, czytać, oglądać Gombrowicza, podobnie - trzeba chłodno, krytycznie, oglądać siebie. Stać nas na to.

"Operetka" nie ma nic wspólnego, ani z prawicą, ani z lewicą. Nie interesuje mnie ta, czy inna ideologia, ale stosunek człowieka do ideologii w ogóle - pisał na wstępie do "Operetki".

Obce jest nam to spojrzenie "ponad". Historia to jednak nie koń, który pędzi nie wiadomo po co i nie wiadomo gdzie; społeczeństwo nie dzieli się na panów i chamów, arystokrację i lokajstwo. Rewolucja także nie może być słowem wytrychem: jakaż jest ona bowiem w "Operetce"? Burżuazyjna, socjalistyczna, anarchistyczna? Lokajstwo, to nie proletariat. To drobnomieszczaństwo. Hufnagiel, były lokaj, zamieniony w hrabiego, używa tylko proletariackich haseł podobnie jak w pewnym sensie używał ich na jednym biegunie faszyzm, na drugim zaś używają ich ultralewacy. O jakiejże rewolucji mówił Gombrowicz? Nie róbmy uniku - mówiąc o rewolucji w ogóle - chce mówić także o naszej.

Sprzeciw? - Sprzeciw. Ale sprzeciw tam, gdzie Gombrowicz próbuje być historiozofem wrzucającym do jednego worka wszystko. Racjonalny zaś namysł - kiedy śledzi zachowania ludzi i grup społecznych, przenoszących pewne cechy z jednej formacji ustrojowej do innej. Gombrowicz zdaje się mówić - rewolucja nie zmienia niczego; Albertvnka, marząca o nagości, odrzucająca strój i Formę, zacznie jednak w finale śpiewać znów w tej samej operetce. My mówimy: rewolucja nie burzy wszystkiego, bo nie można zburzyć wszystkiego za jednym zamachem. Nade wszystko zaś - nie zmienia ludzi z dnia na dzień. Rewolucja, to nie jeden dzień przełomu, to długotrwały proces.

Nie zamykamy oczu na to, że i po rewolucji istnieją stare Formy, twierdzimy jednak, że zanikną one w walce. Nie możemy sobie pozwolić na postawę Mistrza Fiora, dziecka zagubionego w ahistorycznej mgle, rozpaczającego nad momentem, nie śmiejącego oglądać historii. A Mistrz Fior, jak się wydaje, to cześć Gombrowicza, to jego postawa - między panami i chamami, arystokracją i lokajstwem, zarazem pan i cham, zarazem cham i pan. A więc Gombrowicz to i Fior i Hufnagiel.

Pojawia się pytanie - skoro tak, to po co nam Gombrowicz?

Decyzja o tymi aby nie przyjąć Gombrowicza do świadomości i świadomości, byłaby tym, czym chowanie głowy w piasek. Nie tylko przed Gombrowiczem, ale i przed samymi sobą. Pojawił się już ten motyw. Tu go rozszerzę. Widać - nie boimy się przeziębienia pod lodowatym prysznicem gombrowiczowskiej myśli; potrafimy wyłowić z niej rumień racjonalnego, krytycznego oglądu. Przełożyć go z gombrowiczowskiego metajęzyka, na język codziennych naszych spostrzeżeń. Kostium, gest, maska. Forma. Spójrzmy na codzienny Frazes... upupiający nagość Idei. Mało go? Na Bełkot, ukrywający indolencję. Mało go? Na Zwierzę tkwiące w człowieku. Mało?

Jesteśmy silniejsi od Gombrowicza o wiarę, że da się to zmienić, że mówiąc jego językiem, rozszalały koń historii nie karmi się wyłącznie frazesem, bełkotem i nie krąży w kółko, zdążając do tych samych wciąż miejsc. O wiarę - że człowiek i ludzkość dadzą się zmienić.

Najmniej na razie o samym przedstawieniu. Ale niech to będzie odczytane jako komplement. Teatr nie istnieje przede wszystkim po to, aby opisywać jego piękno itd. Najlepszy jest ten, który przyjmując skromną rolę pretekstu, każe myśleć buntując się czasem i przeciw niemu. Taki jest spektakl Kazimierza Dejmka w Teatrze Nowym. Pozostawmy na razie analizy, poprzestańmy na stwierdzeniach. Majstersztyk reżyserski i inscenizacyjny, operetkowa forma doprowadza do absurdu, uderzenie po głowie, kiedy spostrzegamy do czego ta operetka prowadzi. To wszystko odnosi się również do scenografii Andrzeja Majewskiego, piramidalnie nonsensownej, z okrętem i wzburzonym oceanem na kurtynie, ze światełkami i kwiatuszkami na scenie. Gigantyczny, zamierzony kicz. Podobnie z muzyką Tomasza Kiesewettera, choreografią Józefa Matuszewskiego.

Aktorzy? Poprzestanę na wymienieniu nazwisk, może gdzieś, kiedyś, uda mi się unaocznić w opisie te perełkowe sytuacje, jubilerską precyzję. Marek Barbasiewicz - Fior, Mieczysław Voit i Izabella Pieńkowska - Książę i Księżna Himalaj, Andrzej Żarnecki - Hrabia Szarm, Ryszard Dembiński - Baron Firulet, Janina Borońska, Barbara Walkówna i Stanisław Szymczyk - Albertynka i jej rodzice, Wiadysław Dewoyno - Proboszcz, Ludwik Benoit - Generał, Sławomir Misiurewicz - Profesor, Bogusław Sochnacki - Hrabia Hufnagiel, Marian Stanisławski - Lokaj Władysław i inni. Czuję się nie w porządku wobec nich i ich pracy, ale trudno - pora kończyć - mówi mi sekretarz redakcji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji