Artykuły

Kazimierz Wielki oraz inni

XI Warszawskie Spotkania Teatralne mamy już za sobą. Po dwu już przez nas omówionych przedstawieniach "Cyganerii warszawskiej" Nowaczyńskiego i "Białym małżeństwie" Różewicza, pokazanych przez teatry z Gdańska i Wrocławia pasjonującym osiągnięciem okazała się "Szkoła błaznów" Ghelderodego, przywieziona przez Teatr Nowy z Poznania, w przekładzie Zbigniewa Stolarka, reżyserii Conrada Drzewieckiego i scenografii Krzysztofa Pankiewicza.

Powierzenie inscenizacji twórczemu choreografowi dało bardzo ciekawy rezultat. Artyści ze zrozumieniem poddali się dyktatowi reżysera który zażądał od nich sprawności pantomimowej i skorzystali z bujnych malarsko kostiumów masek i charakteryzacji. Tadeusz Drzewiecki w roli pedla Onastyka łączył ekspresję aktorską z tanecznością. Janusz Michałowski w roli mistrza Szaleja potrafił niesamowitość związać z dramatyzmem. Cały zespół zasługuje na pełne uznanie w tym wzrokowo i muzycznie bardzo konsekwentnym widowisku przy czym najwięcej pola do indywidualnych popisów obok Drzewieckiego i Michałowskiego mieli Wiesław Komas i Lech Łorockim w rolach najbardziej eksponowanych błaznów. Przedstawienie jest także sukcesem dyrektorskim Izabeli Cywińskiej, która stworzyła sprzyjające warunki reżyserom o innych niż ona sama predyspozycjach.

Po niewątpliwym sukcesie poznaniaków, którym przydzieliłbym wicemistrzostwo tegorocznych spotkań warszawskich, głównym gwoździem tego przeglądu stała się "Operetka" Gombrowicza, w reżyserii Kazimierza Dejmka, pokazana przez Teatr Nowy w Łodzi. Dejmek tym przedstawieniem przypomniał stolicy o swej inscenizatorskiej wielkości.

Wspaniale zestrojona gra około 48-osobowego zespołu, w którym dla przykładu wymienię cyzelacje Mieczysława Voita w roli księcia Himalaja, Andrzeja Żarneckiego w roli hrabiego Szarma i Janiny Borońskiej w roli Albertynki, mianowicie w scenie przy ławeczce, miały wsparcie w jasno tłumaczącej się scenografii Andrzeja Majewskiego posłusznej tematowi muzyce Tomasza Klesewettera. Miał także sporo do powiedzenia choreograf Józef Matuszewski.

Dodajmy że jak w przedstawieniu "Szkoły błaznów" nastąpiło zgodne z intencją autora i tekstem drapieżne zatarcie granicy miedzy farsą i tragedią, tak w tej mistrzowskiej "Operetce" Dejmek uszanował i znakomicie podkreślił naczelną idee artystyczną autora, mianowicie jak świat widziany przez pryzmat operetki nabiera jednak prawdziwie dramatycznego sensu.

Trudniej mówić o podobnej zgodności z myślą autora przy zamykającym XI Warszawskie Spotkania Teatralne "Wiśniowym sadzie" Czechowa, pokazanym przez Teatr Stary z Krakowa w tłumaczeniu i reżyserii Jerzego Jarockiego, zaś scenografii Jerzego Kowarskiego. Przedstawienie miało swoje aktorskie blaski o które postarali się przede wszystkim Wiktor Sądecki jako Gajew, Zofia Więcławówna jako Szarlotta, Edward Lubaszenko jako Łopachin i Jerzy Stuhr jako Jasza. Inni też nie przynosili ujmy wysoko cenionej krakowskiej szkole gry. Lecz pomieszania w inscenizacji naturalizmu i zwolnionej nastrojowo, z takimi innowacjami jak knajackie powiedzonka i drastyczne podkreślanie sytuacji dwuznacznych, przy zewnętrznej stylowej wierności, podsuwa Czechowowi tony mu raczej dalekie.

Achillesową pietą przedstawienia jest bezceremonialny przekład własny reżysera, mimo że starsze tłumaczenia, jak np Tadeusza Łopalewskiego, wcale nie gorzej pasują do klimatu sztuki.

Medale w tegorocznych spotkaniach przydzieliłbym bez głębszego namysłu: złoty łodzianom za "Operetkę", srebrny poznaniakom za "Szkołę błaznów", brązowy jednak gdańszczanom za "Cyganerię warszawską". Medale te są oczywista symboliczne, jako że mennicą nie rozporządzam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji