Artykuły

"Ślub" we śnie

"Byłem, mogę to jeszcze dzisiaj powiedzieć, boleśnie raniony tą lekturą, porażony wielkością, przenikliwością i szaleństwem tej sztuki. Wiedziałem, że muszę ją zamienić w teatr. Ale jak, gdzie, kiedy? - wyznał niedawno Jerzy Jarocki mówiąc o swojej pierwszej fascynacji "Ślubem" Witolda Gombrowicza. I to zauroczenie pozostało znakomitemu reżyserowi na długie lata. Jarocki wyreżyserował polską prapremierę jeszcze w 1960 roku z amatorskim teatrem Politechniki Śląskiej, a także pierwszą inscenizację z zawodowym zespołem warszawskiego Teatru Dramatycznego. Z realizacji na realizację reżyser przybliżał się do istoty "Ślubu". Najnowsza insceiiizacja, której premiera odbyła się 20 kwietnia 1991 roku w Starym Teatrze w Krakowie, jak zgodnie zauważa krytyka, trafia w sedno gombrowiczowskiej myśli i formy. Jarocki zmierzył się z tym dramatem, uważanym za "Hamleta XX wieku", sześciokrotnie i o ile we wcześniejszych przedstawieniach umieszczał akcję w jakiejś konkretnej przestrzeni (raz było to powojenne złomowisko, kiedy indziej lotniczy hangar), to ostatnim akcja rozgrywa się w pustej, wyabstrahowanej z realiów scenie. W takim potraktowaniu "Ślubu" Jarocki spełnia to, co Gombrowicz napisał już w pierwszym zdaniu własnego streszczenia: "We śnie ukazuje się Henrykowi - żołnierzowi we Francji podczas ostatniej wojny - jego dom w Polsce." Precyzyjne zastosowanie się reżysera do didaskaliów ma swoje glębokie konsekwencje, nie tylko scenograficzne (wspaniale rozwiązane przechodzenia jakby w kolejne fazy snu - z ciemno-czarnej w jasno-białą), ale i aktorskie.

U Jarockiego główną postacią jest Henryk. On jest "właścicielem" snu i on z jednej strony kreuje "senną rzeczywistość", a z drugiej sam podlega jej regułom. Henryka - syna i księcia - kreuje Jerzy Radziwiłowicz. To jedna z najważniejszych ról w jego dorobku, obsypana nagrodami. Krakowski aktor potrafi oddać głębokie niuanse tej postaci - realnej i nierealnej, prawdziwej i sztucznej, wielkiej i małej. A przecież Radziwiłowicz ma za partnerów nie mniej znakomitych aktorów jak Jerzy Trela (Ignacy), Krzysztof Globisz (Pijak), Danuta Maksymowicz (Katarzyna). Ten blisko trzygodzinny spektakl trzeba po prostu obejrzeć, nawet jeśli nie wszystko, co tak znakomicie zaistniało w teatrze (choćby właśnie "puszczone" w telewizji zmiany tła snu), dało się przenieść na mały ekran. (Poniedziałek, 7 grudnia, godz. 20.30, program I)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji