Teatr poniedziałkowy. Ślub
Dramat Witolda Gombrowicza inscenizowany jest niezwykle często. Uniwersalny charakter tego utworu polega bowiem na tym, iż jest to opowieść o walce jednostki ze swiatem, którego porządek nie odpowiada jej swoją konstrukcją. Bohater "Ślubu" pragnie za wszelką cenę uporządkować otaczającą go rzeczywistość zgodnie z własnymi wewnętrznymi normami. W każdym czasie i miejscu na Ziemi można więc wydobyć z dramatu treści aktualne, kładąc nacisk na interesujące reżysera aspekty rzeczywistości. Tak było dotąd z inscenizacjami "Ślubu" dokonywanymi przez Jerzego Jarockiego w Polsce i za granicą.
Oto sen Henryka, polskiego żołnierza we Francji podczas ostatniej wojny: śnią mu się rodzinne strony, rodzice i ukochana. Ojciec i matka prowadzą w tym śnie karczmę. Narzeczona Mania jest w niej służącą. W karczmie pojawiają się pijacy. Jeden z nich dobiera się do Mani. Inni znieważają ojca, który krzyczy wówczas, że jest nietykalny. Pijacy krzyczą chórem: "Nietykalny jak król!". I oto następuje metamorfoza. Henryk składa ojcu-karczmarzowi-królowi hołd. Tym samym przemienia go w Króla Nietykalnego. Henryk słabnie w swojej czci synowskiej. Wówczas ojciec proponuje mu swoisty układ: ty uznasz we mnie króla, a ja przywrócę twojej narzeczonej godność i czystość. Dam wam ślub, który uświęci i oczyści wszystko.
Tyle sam Gombrowicz. Naukowcy i krytycy rozważają od dnia powstania dramatu jego wymowę. Szukają metafor i głębszych alegorii. Podobnie czynią, o czym mowa wyżej, inscenizatorzy dzieła.
My obejrzymy dzisiaj krakowskie przedstawienie "Ślubu" w reżyserii Jerzego Jarockiego. Spektakl ten uznano za najlepszy w sezonie 1990/91. Wśród wykonawców zobaczymy m.in. Jerzego Trelę, Danutę Maksymowicz, Jerzego Radziwiłłowicza, Szymona Kuśmidera, Dorotę Segdę i Krzysztofa Globisza.
program I, godz. 20.30