Artykuły

Niby ważne, a jednak...

"Kostka smalcu z bakaliami. Beztlenowce" w reż. Ingmara Villqista w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Kacper Wróblewski w Kulturzeonline.pl.

Ingmar Villqist wziął się ponownie za reżyserię w gdyńskim Teatrze Miejskim. Pomimo wcześniejszych zapowiedzi, że jako dyrektor nie będzie na w Gdyni reżyserował. Można rzecz, że to ostatnia deska ratunku, w teatrze pod jego dyrekcją trudno dotychczas o sukcesy. Niestety spektakl oparty na dwóch tekstach Villqista nie zachwyca.

Dwie jednoaktówki, pierwsza "Kostka smalcu z bakaliami" powstała 17 lat temu, drugi utwór "Beztlenowce" ma niespełna 10 lat. Oba traktują o relacjach i problemach osób homoseksualnych. Pojawia się nawet kwestia adopcji dziecka przez parę gejowską. Kwestie więc istotne i kontrowersyjne, szczególnie w czasach gdy oba teksty powstawały. Ale czy nadal aktualne i budzące wypieki na twarzach widzów?

"Kostka smalcu" to historia związku dojrzałej kobiety z młodszą, biseksualną żoną i matką. Obie całkowicie zagubione i zastraszone przez społeczny brak akceptacji dla ich lesbijskiej miłości. Jedna dramatycznie oczekuje na chwilę bliskości, druga stara się uciec, o dziwo wejść do szafy, która zagwarantuje jej bezpieczeństwo w objęciach oddanego męża. Dramatyzm historii zawarty w tekście nie znalazł odzwierciedlenia w grze Beaty Buczek Żarneckiej i Anny Iwasiuty, nowego nabytku Miejskiego. Obie dalekie od siebie, nie zaznaczyły bliskości i uczuć. Gesty, pocałunki i słowa są tak skostniałe, teatralne, że aż prosi się o reżyserki bat i nadanie im większej lekkości.

Zgoła lepiej Vilquist poradził sobie w drugiej części realizacji, która rozgrywa się w tej samej scenografii co "Kostka": wielkie łóżko, lampka i dominująca czerwień. Mag to ciepły i oddany partner, gotowy na każde poświęcenie, nie tylko dla swojego partnera, ale i dziecka. To ono jest pierwszoplanową postacią domu, w którym toczy się walka o adopcję córeczki. Lars nieco szorstki, zmagający z przeszłością, która kładzie znaczny cień na ich wspólny związek.

Na plus "Beztlenowców" zapisać należy przede wszystkim solidne aktorstwo. Bardzo łatwo w opowieści o związku homoseksualnym, gejowskim, popaść w przejaskrawienia i przegięcia. Tymczasem obaj panowie, Filip Frątczak (Mag), jako ten bardziej miękki, jak i Mariusz Żarnecki (Lars) wypadają przekonująco. Szczególnie ten drugi, rozwija skrzydła wraz z postępem akcji. Cóż jednak z tego skoro całość pozostawia nas bez puenty.

W pierwszym tygodniu prezentacji spektaklu na scenie Teatru Miejskiego, w scenografii spektaklu, odbyła się debata na temat "Homoseksualizm w współczesnej sztuce". Zarówno dyskusja, jak i sam spektakl łączy wspólny mianownik. Podjąć temat jest rzeczą niezwykle prostą. Gorzej z poprowadzeniem dyskusji w kierunku merytorycznych, sensownych wniosków. Nie sztuką bowiem jest zaskoczyć i zszokować, trudniej publiczność edukować.

Stracona szansa na wyważony głos w nadal istotnym temacie. Homoseksualiści wyszli z szafy, ale wiele istotnych kwestii nadal czeka na swoje uregulowanie, akceptację i normalizację w świecie heteronormatywnych wartości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji