Artykuły

Artystki z tamtych lat

"Edith & Marlene" w reż. Andrzeja Ozgi w Nowym Teatrze w Słupsku. Pisze Daniel Klusek w Głosie Pomorza.

Emocjonalną bombę zafundowali publiczności realizatorzy "Edith & Marlene", najnowszego przedstawienia w Nowym Teatrze. Widzowie wychodzili ze spektaklu ze łzami w oczach.

Takich wzruszeń słupski Nowy Teatr nie dostarczył publiczności już dawno. Wspaniałe piosenki, rewelacyjne głosy aktorek, muzyka na żywo i znakomita reżyseria Andrzeja Ozgi sprawiły, że najnowsza premiera teatru - "Edith & Marlene" - będzie z pewnością jednym z najchętniej oglądanych przedstawień.

To historia życia i autodestrukcji jednej z największych śpiewaczek XX wieku, Edith Piaf. Historia pisana jej spotkaniami, przyjaźnią, ale również rywalizacją z inną wielką osobowością estrady, Marlenę Dietrich.

Sztukę Evy Pataki wyreżyserował Andrzej Ozga, aktor, pieśniarz i tłumacz tekstów. Stworzył przedstawienie, które przypomina komiks. Poszczególne sceny dzieją się szybko i są wprowadzeniem lub komentarzem do piosenek. Cudownych pieśni, dzięki którym zarówno Edith Piaf, jak i Marlenę Dietrich stały się największymi gwiazdami swoich czasów. Usłyszeć można m.in.:

"Akordeonistę'', "Nie! Nie żałuję", "Hymn do miłości", "Milord", "Mój Boże" Piaf oraz "Ja jestem po to, by mnie kochać", "Lili Marlene", czy "Gdzie są kwiaty z tamtych lat".

Zmierzyć się z ich utworami to ryzykowna próba. Na szczęście Andrzej Ozga zaprosił do zagrania głównych ról aktorki do nich stworzone - Monikę Węgiel z Warszawy (Edith) i Beatę Olgę Kowalską z Trójmiasta (Marlene).

Monika Węgiel, skromna, młodziutka aktorka, dla której Edith jest pierwszą dużą rolą w karierze, oczarowała publiczność. Jej potężny głos, barwą zbliżony do głosu Piaf, sprawił, że publiczności przeszły po plecach ciarki. Śpiewała zachwycająco. Raz z radością w głosie, która sprawiała, że widzowie kołysali się w rytmie walczyków, innym razem głosem pełnym bólu. Głosem, który sprawił, że w finałowych scenach publiczność dosłownie płakała ze wzruszenia.

Wspaniała była również druga aktorka - Beata Olga Kowalska [na zdjęciu]. Jej Marlene to prawdziwa dama. Aktorka również znakomicie śpiewa i doskonale czuje się w repertuarze Dietrich.

Andrzej Ozga i reżyser światła Krzysztof Kubiaczyk sprawili, że niektóre sceny były wyjątkowo piękne. Do nich należą finałowe, kiedy tuż przed śmiercią Edith rozpływa się jak cień, a zaraz po niej rozświetlona Marlenę, niemal jak anioł wznosi się ponad scenę śpiewając "Gdzie są kwiaty z tamtych lat".

Publiczność była oczarowana. - Pani Monika jako Edith jest fascynująca. Ma wspaniały głos, ale również dużo ekspresji, którymi Piaf podbiła publiczność - mówiła po premierze Jadwiga Miedziewska, miłośniczka teatru ze Słupska. - Sztuka znakomicie oddała klimat paryskiej ulicy i Olimpu. Jednak tu przede wszystkim najważniejsza była piosenka.

W słupskim teatrze można zobaczyć spektakle przecięta ne, całkiem dobre i znakomite. Do grona tych najlepszych dołączyła piątkowa premiera. To pozycja obowiązkowa dla tych, którzy chcą przeżyć wiele wzruszeń i posłuchać pięknych piosenek w doskonałych interpretacjach.

Najbliższe przedstawienia dopiero w połowie i pod koniec przyszłego miesiąca. Szkoda, że tak późno, ale warto będzie poczekać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji