Artykuły

Eksplozja Zła

"Makbet" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Recenzja Łukasza Drewniaka w Przekroju.

Wydarzenie. Ten spektakl ogląda się z zapartym tchem i w strachu, że zło ze sceny przelezie przez rampę i napaskudzi w głowie. To jeszcze bardziej bezwzględny i cyniczny świat niż u Szekspira. Szkocka tragedia została pomniejszona w skali, ale równocześnie zintensyfikowana. Tu się nie zabija króla, żeby zająć tron, tylko osiedlowego gangstera, by przez dwa dni; poczuć się bezkarnym. Trzy wiedźmy to dwaj transwestyci i dziwka. Próżno szukać tu Boga, świata pozazmysłowego, sił natury. Została muzyka, filmy i ludzie, których można zabić.

Autodestrukcja

Zbrodnia zaczyna się od głupstwa. W jakiejś bandyckiej rozróbie ktoś uderzył Makbeta (Michał Majnicz) w głowę. Siedział sobie potem, oglądał z kumplem

Bankiem film i nagle zrozumiał, o co chodzi. Żeby ocaleć, musi zabić pierwszy. I nie może się zatrzymywać. To właśnie radzi mu Lady Makbet Judyta Paradzińska), zgorzkniała trzydziestokilkulatka. Nienawidzi życia, jakie prowadzi jej mąż gangster, ale wie, że nie ucieknie od niego. Może za to ten świat i siebie wraz z nim zniszczyć.

Klisze w głowie

Katarzyna Borkowska zaprojektowała chyba najlepszą scenografię, jaką ostatnio widziałem. Ogromna scena opolska oddycha, każdy jej fragment został wykorzystany: gdzieś w głębi za koralikową zasłoną majaczy neurotyczny przedpokój, spod podłogi wynurza się mieszkanie Macduffa, wraz z krokami Lady Makbet ciemność na wysokości pierwszego piętra przemienia się w długi korytarz prywatnej galerii. Niemal każdą scenę, muzyczny cytat, element spektaklu Mai Kleczewskiej skądś znamy: z "Requiem dla snu", "Nieodwracalnego", "Priscilli, królowej pustyni", z Tarantino i Lyncha. Jednak z tych pastiszy reżyserka bardzo konsekwentnie i absolutnie serio lepi własną, oryginalną całość. Zaprasza w świat klisz, bo wie, że już tylko to mamy w głowach.

Z kobiecą bezwzględnością

W tym "Makbecie" nie ma ludzi i prawych. Malcolm to głupkowaty, obwieszony złotem blokers. Macduff - cwany księgowy mafii, który zawsze ulatnia się na czas. Władza; jest tu iluzoryczna, przyjaźń interesowna, miłość skurwiona, seks poniżający, śmierć haniebna. Banko pozwala Makbetowi na zabójstwo króla, bo wie, że na tym skorzysta.. Mordercy, którzy przyjdą do żony Macduffa, zabiją na oczach matki dzieci, w końcu i ją zgwałcą, poderżną jej gardło. Kleczewska reżyseruje z całą kobiecą bezwzględnością, jaką znam. Pokazuje świat, w którym funkcjonują tylko wzorce przemocy, gwałtu, zbrodni. Spektakl nie mówi, że zło jest banalne. Pokazuje krok po kroku, jak się rodzi i nabiera rozpędu. Wstrząsające.

Szambo

Zanim jeszcze obejrzałem przedstawienie, już wiedziałem, że jest awantura o "Makbeta". Pytano: jak tu prowadzić szkoły na taki teatr? Jak wytrzymać te drastyczne sceny? Czytając protesty ludzi, którzy wierzą, że scena to oaza Dobra służąca prezentacji lektur, bałem się, że lokalne władze odwołają za karę dyrektora Zaczykiewicza i jak nic zdejmą spektakl. Co ocaliło "Makbeta"? Kiedy się na niego szykowano, wybuchła sprawa męża Jakubowsldej, posłanki z Opolszczyzny. Znany w okolicy dziennikarz sportowy okazał się pedofilem. Były prezydent miasta oskarżony o korupcję siedział już od jakiegoś czasu w areszcie. Wołanie o zapach fiołków ze sceny - w chwili kiedy rozlewało się prowincjonalne szambo - nawet najbardziej twardogłowym widzom musiało ugrzęznąć w krtani. Publiczność, którą widziałem, była skupiona, może nawet przerażona spektaklem, ale rozumiejąca sukces teatru.

Survivor

Nie szukajmy prostych analogii między "Makbetem" a tym, czym żyje miasto. Obserwujmy mechanizm skundlenia. Bo co nas łączy z Makbetem? Nie zbrodnie, nie ich zamiar, lecz pragnienie udawania kogoś innego. Podłość przebiera się w maskę siły i racji. Nieprawość zasłania się blichtrem l z przedmieść. W finale przedstawienia - po zaduszeniu oszalałego Makbeta przez tłum ochroniarzy - figlarny transwestyta śpiewa bezczelnie widzom superhit "I Will Survive". Co ocaleje poza złem? No co?

PS Nie dałem jeszcze nikomu szóstki. Teraz daję [zaświadczamy, że redaktor Drewniak nie dał dotąd szóstki, za to postscriptum to już nie po raz pierwszy - przyp. red.].

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji