Artykuły

O jedną gwiazdę za dużo

Krystyna Janda i Joanna Szczepkowska. Podziwiane aktorki, wzory cnót, klasy i rozsądku. I nagle bęc. Janda trzaska drzwiami Teatru Powszechnego i odchodzi z powodu Szczepkowskiej.

Joanna Szczepkowska została wybrana do Rady Artystycznej Teatru mimo sprzeciwu Krystyny Jandy. Tak zadecydował zespół. Dlaczego Jandzie taki wybór nie pasuje?

- Nie mogę pozwolić, żeby osoba, która działa publicznie, jawnie i świadomie przeciwko mnie, decydowała w jakimkolwiek stopniu o moim życiu zawodowym, a jako członek Rady Artystycznej - mojego teatru - tłumaczyła na swojej stronie internetowej (to oświadczenie już zniknęło). Jandzie chodziło między innymi o felieton Szczepkowskiej w Wysokich Obcasach, w którym ta kąśliwie komentuje udział Jandy (bez podawania jej nazwiska) w reklamie.

Tak naprawdę konflikt trwał od dawna, ale żył życiem tajnym. O tym, że aktorki się nie lubią, wiedziało tylko środowisko. Dziś wiedzą wszyscy i tłumaczenie Jandy, że media nie powinny się tym problemem zajmować, świadczy o braku konsekwencji. W końcu sama o tym poinformowała świat. Gdyby aktorki były trzeciorzędnymi artystkami prowincjonalnego teatru, pies z kulawą nogą by się tym nie zainteresował. Są jednak gwiazdami pierwszej wielkości. Decyzja Krystyny Jandy o odejściu z teatru jest wydarzeniem nie tylko dla jej kolegów z pracy.

- Jest mi przykro, że aktorki tej klasy, pracujące w tak prestiżowym teatrze, nie były w stanie załatwić sprawy między sobą w garderobie - mówi Iza Natasza Czapska, krytyk teatralny.

A społeczeństwo plotkuje. Czy Janda, pisząc felietony o trzech podbródkach, miała na myśli Szczepkowska? Zwolennicy Jandy odpierają: pisała o własnych i o tym, że jedzie je sobie wyklepać. A Szczepkowska jest przewrażliwiona.

Ale ani Janda nie jest chodzącą, łagodnością, ani, na pozór słaba, Szczepkowska nie jest bezbronna. Obie mają talent, silne osobowości i ogromne ambicje, a do tego energię, która każe im działać nie tylko na scenie. Obie zabiegają nie tylko o widzów, ale i o czytelników. Piszą felietony i książki. Z lektury widać, jak różnią się w sposobie widzenia świata. Janda jawi się jako osoba pragmatyczna, Szczepkowska jako uduchowiona i wrażliwa.

Zdaniem jednego z warszawskich aktorów, konflikty w tym zawodzie dotyczą głównie kobiet, bo dla nich jest mniej ról do zagrania.

- Pamiętam, jak kiedyś aktorki, których nazwiska pominę, walczyły o rolę. Jedna z nich przyszła do dyrektora i zaczęła wylewać pomyje na głowę drugiej. Dyrektor poprosił, by poczekała, wyszedł i wrócił z tą drugą. - Panie się dogadają - powiedział i zamknął je w gabinecie. W przypadku Jandy i Szczepkowskiej nie chodzi o role. Każda z nich ma inne emploi, więc nie są konkurencją.

Czy w Teatrze Powszechnym dojdzie do kompromisu, czy jest tam miejsce dla dwóch gwiazd?

- Niewątpliwie obie aktorki są ważne dla Powszechnego - mówi Iza Natasza Czapska. - Ale to spektakle z Jandą zapewniają komplet na widowni. Jej odejście byłoby stratą dla teatru. Nie chciałabym być w skórze dyrektora, Krzysztofa Rudzińskiego. Jeśli stanie po stronie Jandy, będzie miał cały zespół przeciwko sobie.

Bo zespół wyraźnie opowiedział się za Joanną Szczepkowska i wybrał ją do Rady Artystycznej, mimo szantażu Jandy. - Janda ma bardzo silną pozycję zawodową, wiele sukcesów, stąd zazdrość, niechęć i taka decyzja zespołu - komentuje Czapska.

Konflikty w środowisku artystycznym były od zawsze. Dopiekali sobie nie tylko aktorzy. Pisarze nie są lepsi. Już przed wojną ukuli powiedzenie "Ważyk brzydki twarzyk". Dziś mniej sławni mają za złe sławnym: Pilchowi, Maslowskiej, Grocholi, bo udało im się przebić. Twierdzą, że to grafomani. Umniejszanie talentów konkurencji odbywa się po kątach, w kuluarowych rozmowach. Mówi się, że cichy (na razie) konflikt toczy się między Mariuszem Trelińskim, reżyserem słynnych już, nie tylko w Polsce, spektakli operowych, a dyrektorem Teatru Wielkiego Opery Narodowej Jackiem Kaspszykiem. Ostatni spektakl "Andrea Che-nier" Mariusz Treliński zrealizował nie w Warszawie, lecz w operze poznańskiej. Złośliwi szepczą, że tym razem chodzi o to, iż światła jupiterów skierowane są zbyt mocno na reżysera.

Ale nie zawsze chodzi o sławę i światła. Agnieszka Chylińska ujawniła ostatnio przyczyny rozstania z Grzegorzem Skawińskim i zespołem O.N.A. Z krnąbrnej dziewczyny wyrosła silna kobieta, która nie widziała już powodu, by podporządkować się starszym panom i ich gustom.

O pieniądze toczył się spór Janusza Głowackiego z Andrzejem Saramonowiczem. Pisarz oskarżał reżysera i scenarzystę "Ciała" o plagiat swojego scenariusza "Przedział dla niepalących". Informacja ukazała się w prasie w dniu rozpoczęcia Festiwalu Filmowego w Gdyni, gdzie film "Ciało" był pokazywany. Głowacki groził sądem, ale sprawa tam nie trafiła. Przed pięcioma laty głośny był konflikt między dyrektorem Teatru Rozmaitości Bogdanem Słońskim a Grzegorzem Jarzyną. Chodziło o wizję teatru i sposoby jej realizacji. Niekonwencjonalne metody Jarzyny zderzyły się z tradycyjnym myśleniem dyrektora Słońskiego. Jarzyna okazał się silniejszy, a czas pokazał, że miał rację.

Tamten spór toczył się o kompetencje i nie miał znamion magla, jak w przypadku Jandy i Szczepkowskiej. Sposób, w jaki wzajemna niechęć obu pań ujrzała światło dzienne, jest knajpiany. Artystki straciły tylko blask doskonałości. Szkoda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji