Artykuły

Dziś wakacyjni żartownisie

Zdania bardzo podzielone: są spektakle, z których nieomal połowa publiczności wychodzi po pierwszym akcie, ale są i takie - szczególnie, gdy widownia młodzieżowa - kiedy brawa i śmiech nie pozwalają aktorom dokończyć kwestii. Taka jest prawda o komedii z muzyką pt. "Dziś bliźniaki", w której zaproponowano: trochę żartu, trochę zabawy, trochę tańca, piosenek, a nawet judo. Tak zapowiada program i już z tej zapowiedzi wynika, że liczyć się trzeba z propozycją sztubackiego humoru. Kto go nie lubi - lepiej niechaj do BTD na ,,Dziś bliźniaki" nie przychodzi.

Tekst napisany przez reżysera, Henryka Baranowskiego w oparciu o popularny schemat komediowy - a jeszcze bliżej: według komedii Carlo Goldoniego - jest na swój sposób zabawny i, chociaż formalnie prościutki i miejscami przydługi, jest materiałem dla reżysera i aktorów. Jak zresztą każdy czysto komediowy wątek, któremu przydano trochę słownej i inscenizacyjnej jędrności. Zabawa polega tu na paradoksach i niekonsekwencjach. Pierwszym z nich jest rytm i styl wiersza żywcem brany z Goldoniego, ale spoczywający mocno na słownictwie współczesnego, młodzieżowego żargonu. W zamierzeniu autora scenariusza i reżysera "coś" w rodzaju rozbudowanego skeczu, z przymrużeniem oka, ze świadomością widzów, że przychodzi się tu po prostu na wspólną z aktorami zabawę.

Zabawa polega na śledzeniu perypetii dwóch braci bliźniaków (w podwójnej roli Zanetta i Tonina - Jerzy Janeczek), którzy ni z tego ni z owego trafiają do tego samego miasta nic o sobie nie wiedząc. No i oczywiście - konkury, skąpstwo i chciwość, zalotne i wścibskie służące itd. itd. Wszystko to dzieje się w markowanej białym płótnem, scenografii, aktorzy chodzą we współczesnych młodzieżowych łaszkach, a jedynie serio - liryczne momenty, to piosenki: zgrabne muzycznie (Jerzy Satanowski), w większości dobrze śpiewane (m. in. przez Iwonę Biernacką). To, że zespół aktorski BTD jest zespołem śpiewającym udowodnili już w tym sezonie "Kolędnicy"...

Cóż można jeszcze powiedzieć o tym rozrywkowym widowisku? Że nie każdemu się podoba - pisałem już na wstępie. Dlaczego? Przede wszystkim - bo płytkie, bo nie za dużo w nim momentów naprawdę zabawnych, bo miejscami niezwarte i wytracające wartkość, która to cecha z każdą komedią powinna być nierozerwalnie związana.

Poza tym - perypetie bohaterów są mocno zagmatwane - postawiono na studencki paradoks i humor, a zapomniano trochę o formalnych konsekwencjach. Nie jest to też spektakl teatralny - to raczej sztubacki żart, a nie każdy widz tego typu żarty w tym przypadku lubi. Dobre są natomiast "Dziś bliźniaki" na wakacyjną zabawę, bo nie trzeba tu myśleć, stawiać przed sobą problemów, ani też - podziwiać twórców spektaklu (mamy nadzieję, że tego nie wymagają). Trzeba po prostu chcieć się bawić i wtedy zabawa chyba się udaje obu stronom - aktorom i widzom.

Poza tym: jak zwykle z przyjemnością ogląda się Jerzego Janeczka i Zbigniewa Micha; jest kilka prawdziwie zabawnych scen, w których dobrzy aktorzy m. in. Urszula Jursa, Ewa Nawrocka, najbardziej ponurą i nieufną publiczność potrafią rozruszać, jest kilka układów choreograficznych (szkoda, że tak mało miał tu do roboty Waldemar Fogiel) zwracających uwagę widza. Miejmy nadzieję, że znajdzie się także chętna do wakacyjnej zabawy widownia, bo przede wszystkim chyba dla niej Henryk Baranowski wraz z zespołem przygotował widowisko. Innego sensu w tym teatralnym relaksie nie mogę się dopatrzeć.

Bałtycki Teatr Dramatyczny, wg. Carlo Goldoniego "Dziś bliźniaki", tekst: Henryk Baranowski; inscenizacja, reżyseria i scenografia Henryk Baranowski i Jerzy Juk-Kowarski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji