Artykuły

Wassa Żeleznowa

Choć mówi się o dwóch wersjach sztuki Maksyma Gorkiego "Wassa Żeleznowa" - pierwsza miała premierę w 1910rokuw Petersburgu, druga 26 lat później w Moskwie - zmiany w tekście i wymowa obu dramatów są tak różne, że właściwie należałoby mówić o dwóch różnych sztukach. W wersji z 1910 Gorkiego interesował problem chorobliwej zachłanności i patologicznych więzów łączących pewną rodzinę. Wśród bohaterów wersji "dojrzałej", napisanej zgodnie z regułami pisarstwa socrealistycznego, jest już postać uświadomionej politycznie synowej Raszel.

Tak z punktu widzenia artystycznego, jak i wnikliwości społecznej obserwacji wersja pierwsza jest bardziej interesująca. Gorki, który sam był sierota włóczęgą i samoukiem, znał życie od jego ciemniejszej strony. O swoim dzieciństwie mawiał, że było "pstre i ciężkie". Tę życiową "wiedzę" często wykorzystywał w dramatach, takich jak "Na dnie".

Nieprzypadkowo tytułowa bohaterka sztuki Gorkiego nazywa się Żeleznowa - swoją liczną rodzinę i prowadzony interes trzyma rzeczywiście żelazną ręką. W domu od siedmiu miesięcy umiera jej mąż. Jest obiektem żartów ("zawsze był taki zdecydowany, a na śmierć nie może się zdecydować"), a najbliżsi zainteresowani są jedynie podziałem majątku. Na odzyskanie swojego wkładu z rodzinnego biznesu najniecierpliwiej czeka szwagier Wassy - Prochor. Ten stary rozpustnik zabawia się z Ludmiłą, młodziutką i piękną synową Żeleznowej. Wyszła ona za jej kalekiego syna Pawła. To był oczywiście pomysł matki, która rządzi wszystkim i wszystkimi, manipuluje, a nawet podjudza do zbrodni. Cała rodzina i służba egzystuje w sieci uplecionej przez Wassę. Wszyscy na siebie donoszą, podsłuchują. I nienawidzą się. Żeleznowa ma świadomość swojej godziwości, przyznaje, że jest wielką grzesznicą "Straszny dla nas będzie Sąd Boży, ale przed ludźmi nie będę się kajała". Dopiero w finale, po wszystkich wielkich nieszczęściach ta kobieta z żelaza powie przerażona, ni to szukając miłości, ni to potwierdzenia swojego człowieczeństwa: "Pokochajcie mnie choć trochę, ja też jestem człowiek".

Barbara Sass wielokrotnie już da dowody swojej reżyserskiej biegłości w pokazaniu na ekranie meandrów kobiecej psychiki, i tym razem zrobiła to z wyczuciem doskonałe dobierając odtwórczynie głównych ról kobiecych. Świetna jest Anna Dymna w roli tytułowej. Aktorce udało się w tej postaci połączyć wyjątkowy cynizm i bezwzględność z kobiecym ciepłem, a nawet delikatnością. Dzięki temu jej bohaterka jest prawdziwa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji