To nie jest teatr ogromny (fragm.)
Skoro zrobiliśmy odstępstwo na rzecz wznowień, nie sposób pominąć jeszcze jednego, a mianowicie widowiska Edmunda Niziurskiego "Ucieczka z Betlejemu". Prezentowana po raz pierwszy ponad cztery lata temu miała dobre recenzje i - co najważniejsze - podobała się widzom. Dziś odbieramy ją także z zainteresowaniem, co powinno być dla autora najwyższym komplementem.
"Ucieczka z Betlejemu" typowy produkcyjniak, udanie i szczęśliwie broni ten typ twórczości przed licznymi zarzutami. Myślę, że głównie dzięki doskonałym dialogom, zwięzłym i lakonicznym, jakby nie dokończonym, które potrafią powiedzieć więcej niż niejedna pozycja publicystyczna z przysłowiową kropką nad "i".
Dzięki takim właśnie dialogom w sztuce mamy ludzi żywych, z kości i krwi, ludzi - jak zwykło się mówić - z charakterami.
Oba wmówienia dowodzą, że telewizja może mieć swój teatr aczkolwiek nie ogromny, to przecież specyficzny i niepowtarzalny.