Artykuły

Kamerzysta filmuje Mefistofelesa w teatrze

"Ballady i romanse" w reż. Bogusława Semotiuka w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Czy Mickiewicz załamałby ręce, setnie wynudził, czy szczerze się roześmiał, widząc, współczesne próby interpretacji jego młodzieńczych ballad - tego nie wiadomo. Wiadomo jednak, że adaptacje XIX-wiecznych tekstów dobrze od czasu do czasu uatrakcyjnić, czasem wyposażyć we współczesny sztafaż - słowem przystosować do widza XXI w. na tyle, by ten, przyzwyczajony do migawkowości, tempa, i przyspieszonego rytmu współczesnego świata, zechciał w ogóle przyjść do teatru. To niestety wieczne kompromisy, mające różny finał (...)

Jak jest w Teatrze Dramatycznym? Różnie. Cały spektakl zbudowany wokół "Ballad i romansów" w reżyserii Bogusława Semotiuka zdaje się bujać od lewa do prawa. Jakby nie mógł się zdecydować, czy to już film, czy jeszcze teatr. Czy z Mickiewicza dobrodusznie kpi, czy pozostaje wobec niego w nabożnej postawie? Infantylny patos przypominający szkolną recytację zderza się tu co chwila z komicznym potraktowaniem wieszcza. Do tego nie wiadomo często, czy komizm ów jest zamierzony, czy też jest efektem ubocznym patosu (...) Powstaje dziwna sytuacja: to, co irytuje, jednocześnie intryguje, to co jest wadą przedstawienia, stanowi jednocześnie zaletę. Dziwne? Taka widać jego uroda.

Zamiast pióra - kamera

Początek nudzi. Kroi się szkolna akademia - można by pomyśleć. Potem jest lepiej i spektakl nabiera tempa. I serwuje coraz to więcej inscenizacyjnych niespodzianek.

Oto Autor-Poeta-Dyrygent (Bernard Maciej Bania), w surduciku, stylizowany na epokę. Ale w rękach nie ma pióra, tylko kamerę. Rzuca pierwszą frazę z konkretnej ballady, wywołuje swoich bohaterów na scenę, po czym obserwuje ich, ilustrujących Mickiewiczowski tekst, przez obiektyw. A my obserwujemy wraz nim: z boku sceny stoją dwa olbrzymie ekrany, na które w tym samym momencie rzucany jest obraz z kamery. Bohaterów widać więc w dwóch wersjach: samych we własnej osobie i ich portrety na lustrzanych ekranach.

Widać więc niby to samo, a jednak nie. Bohater sceny jest w powiększeniu, ujęty z dwóch różnych stron (...).

To ciekawy zabieg inscenizacyjny - daje efekt trójwymiarowości, spektakl - mimo filmowej aparatury tworzy się, jak w teatrze przystało - tu i teraz, na naszych oczach. A teatralność sprzęga się z filmowością. Tej ostatniej tu zresztą poza intermedialnymi ekranami dużo więcej.

Opowieści w opowieści

Dodatkowo niektóre ballady możemy poznać w dwóch wariantach: na żywo i w formie przygotowanych wcześniej animacji (świetna praca Mateusza Gudela). W przypadku ballady "Lilije": najpierw wystylizowana na karykaturalną Lady Makbet Ewa Palińska opowiada jaka "zbrodnia to niesłychana, pani zabiła pana". A po zakończeniu opowieści - animacja pokazuje tę samą historię jeszcze raz, ale już w komiczny sposób: jakby wszystko rozegrało się nie dwa stulecia temu, a we współczesności, gdzieś na starej Pradze, gdzie obowiązują reguły półświatka.

Wszystkie te filmiki są niczym opowieści w opowieści. Dodają spektaklowi świetnego figlarnego klimatu, dla nich samych już warto przyjść do teatru. Towarzyszy im przewrotna muzyka Tadeusza Woźniaka znakomicie ilustrująca ów klimat i piosenki. Ktokolwiek je śpiewał (bo trudno rozpoznać czyje to głosy) - chwała im za to.

Mefistofeles w lateksie

I tak snują się na scenie Mickiewiczowskie historie - czasem przyciężko, że aż nie do zniesienia, czasem z lekkością, czasem komicznie; tak, że wręcz karykaturalnie.

Są momenty, w których twórcy nawet udanie rozszerzają Mickiewiczowską przestrzeń (w "Pani Twardowskiej" podchmielone towarzystwo siedzące w karczmie uosabia najróżniejsze polskie typy: to zarówno rozchełstany piwosz w bereciku z antenką, jak i panienki z lunaparów czy sarmata w kontuszu; diabeł może zaś mieć fizjonomię postaci z filmów science fiction - intrygująco wystylizowana Aleksandra Maj).

Reżyser całkiem zgrabnie połączył poszczególne ballady - oddziela je lejtmotyw z "Do przyjaciół", za każdym razem przez Banię i jego pomocnice wypowiadany innym tonem. Poszczególne postaci paradują w kostiumach znanej scenografki Zofii de Ines - widać w nich dowcip i mieszanie - jak w całym spektaklu - różnych epok (zabawnie wypada to w "Powrocie taty" i "Pani Twardowskiej").

(...)

Opowieści w opowieści

Dodatkowo niektóre ballady możemy poznać w dwóch wariantach: na żywo i w formie przygotowanych wcześniej animacji (świetna praca Mateusza Gudela). W przypadku ballady "Lilije": najpierw wystylizowana na karykaturalną Lady Makbet Ewa Palińska opowiada jaka "zbrodnia to niesłychana, pani zabiła pana". A po zakończeniu opowieści - animacja pokazuje tę samą historię jeszcze raz, ale już w komiczny sposób: jakby wszystko rozegrało się nie dwa stulecia temu, a we współczesności, gdzieś na starej Pradze, gdzie obowiązują reguły półświatka.

Wszystkie te filmiki są niczym opowieści w opowieści. Dodają spektaklowi świetnego figlarnego klimatu, dla nich samych już warto przyjść do teatru. Towarzyszy im przewrotna muzyka Tadeusza Woźniaka znakomicie ilustrująca ów klimat i piosenki. Ktokolwiek je śpiewał (bo trudno rozpoznać czyje to głosy) - chwała im za to.

Mefistofeles w lateksie

I tak snują się na scenie Mickiewiczowskie historie - czasem przyciężko, że aż nie do zniesienia, czasem z lekkością, czasem komicznie; tak, że wręcz karykaturalnie.

Są momenty, w których twórcy nawet udanie rozszerzają Mickiewiczowską przestrzeń (w "Pani Twardowskiej" podchmielone towarzystwo siedzące w karczmie uosabia najróżniejsze polskie typy: to zarówno rozchełstany piwosz w bereciku z antenką, jak i panienki z lunaparów czy sarmata w kontuszu; diabeł może zaś mieć fizjonomię postaci z filmów science fiction - intrygująco wystylizowana Aleksandra Maj).

Reżyser całkiem zgrabnie połączył poszczególne ballady - oddziela je lejtmotyw z "Do przyjaciół", za każdym razem przez Banię i jego pomocnice wypowiadany innym tonem. Poszczególne postaci paradują w kostiumach znanej scenografki Zofii de Ines - widać w nich dowcip i mieszanie - jak w całym spektaklu - różnych epok (zabawnie wypada to w "Powrocie taty" i "Pani Twardowskiej").

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji