Artykuły

"Pokojówki" czyli ceremonie

"Pokojówki" należą do najczęściej grywanych w polskich teatrach utworów Jean Geneta. Nie powiedziałbym jednak, iż przez to samo można by je zaliczyć do rzędu tych sztuk autora "Balkonu", które wystawia się u nas najlepiej. Oglądając "Pokojówki" na scenie parokrotnie pozostawałem pod wrażeniem, że w odbiorze spektaklu coś mi przeszkadza. Genet jest pisarzem głębokim, podejmującym problematykę form i sposobów spełniania się ludzkiego bytu, ale obcując z jego "Pokojówkami" jako widz, nie znajdowałem na tę - skądinąd i ogólnie znaną prawdę - zbyt wielu dowodów. Przeszkadzały mi chyba rozwiązania inscenizacyjne proponowane przez realizatorów sztuki. Genet w didaskaliach daje uwagę, by akcję "Pokojówek" rozgrywać w stylowo urządzonym pokoju, w stylowych kostiumach i pośród stylowych rekwizytów. Czy jednak ową sugestię należy brać dosłownie? Kiedy tak właśnie czyniono powstawały spektakle narzucające widzowi skojarzenia z kanonami tradycyjnego teatru mieszczańskiego. I w efekcie myliły widza. Myliły go przede wszystkim co do istoty relacji zachodzących między postaciami sztuki. Bo jeśli w tradycyjnym mieszczańskim salonie konwencje potrzebne są jego bywalcom po to by posługując się nimi mogli skrywać nawzajem przed sobą swoje prawdziwe myśli, emocje, intencje - postaci zaludniające sztuki Geneta korzystają z konwencji również w celach wprost przeciwnych. Używają ich także jako środków do potęgowania i uzewnętrzniania własnych stanów wewnętrznych.

Czy zatem używanie na każdym kroku (konwencji i rytuałów pomaga genetowskim postaciom w potwierdzaniu własnej tożsamości? Odpowiadając - tak, wnioskowalibyśmy również błędnie. Genet zmierza w innym kierunku. Operuje swoistym systemem luster. W "Pokojówkach" każda z postaci sztuki chce się jak gdyby przejrzeć w oczach pozostałych. Ale czy lustrzane odbicie jest identyczne, tożsame z kimś, kto się znajduje przed lustrem?... Wiadomo, iż jest tylko cieniem osoby, która staje przed zwierciadłem. A ponadto jeżeli stajamy już przed zwierciadłem, to czy rzeczywiście chcemy dowiadywać się o sobie prawdy? Przecież lustra używa się w innych celach. Pomaga ono w nakładaniu makijażu, kostiumu. Widzimy się w nim takimi, jakimi chcielibyśmy się widzieć. Stając przed lustrem uprawiamy teatr. Uruchamiając więc w "Pokojówkach" mechanizm lustrzanych odbić określających wzajemne relacje pomiędzy bohaterkami sztuki na zasadzie teatru w teatrze, Genet proponuje widzowi zabawę nader przewrotną. Proponuje mu aby przyjmując, że każda z postaci utworu intensyfikuje swoje przeżycia przez grę pośredniczącą w kreowaniu - stwarzających tylko pozory rzeczywistości - odbić lustrzanych, przyjął również, że samorealizacja jego bohaterek dokonuje się na drodze negacji tego, co w nich rzeczywiste, że zyskując poprzez grę, przywdziewanie masek, rytuały, potwierdzenie własnego ja, dokonują one jednocześnie aktów samozniszczenia, że - jednym słowem - można odwrócić bieguny prawdy i fałszu, zaś między pozorami a realiami postawić znak równania.

Genet jest przewrotny. Ale - jak już mówiłem - wystawiając "Pokojówki" w antourage'u na pierwszy rzut oka zgodnym z didaskaliami autora sztuki, sugerując widzowi, że ma przed sobą wnętrze przypominające mieszczański salonik, często kamuflowano reguły uprawianej przez pisarza żonglerki. I oto nareszcie przedstawienie zupełnie inne. Henryk Baranowski i Jerzy Juk-Kowarski realizując "Pokojówki" w bydgoskim Teatrze Kameralnym "rozmontowują" owo sugerowane odautorskimi uwagami stylowe wnętrze na "czynniki pierwsze" a później, z uzyskanego tą drogą zbioru elementów, wybierają tylko te, które są niezbędne do komponowania kolejnych scen i sytuacji. Dzięki temu przemianie ulega również odbiór spektaklu. Widz przestaje obcować z akcją oglądaną w pokojowym tle, na który złożyło się szereg, mniej lub bardziej stylowych rekwizytów i sprzętów, a zaczyna mieć do czynienia ze związanymi bezpośrednio z działaniami postaci symbolami uwyraźniającymi zarówno mechanikę, jak i kolejne etapy gry toczącej się między bohaterkami utworu.

"Pokojówki" w bydgoskim Teatrze Kameralnym rozgrywają się w trzech planach sytuacyjnych. Pierwszy z nich - to przekształcone w ciemną czeluść proscenium. Z momentem rozpoczęcia spektaklu, przy wtórze przyciszonej muzyki dzwonu, światła reflektorów wydobywają z mroku sylwetki Claire (Krystyna Bartkiewicz) i Solange (Anna Mozolanka). Ujawniają również obecność paru rekwizytów. Na tle obitego czarną materią proscenium ostrym konturem rysują się: telefon, budzik, pantofle, filiżanka, sznur pereł, biała suknia i kilka jeszcze innych przedmiotów. Sceneria jak w sennym koszmarze: komponowana z elementów rzeczywistości według praw wyobraźni.

W przedstawieniu wyreżyserowanym przez Henryka Baranowskiego Solange i Claire po rozrzucane na scenie rekwizyty sięgają wówczas gdy zaczynają odgrywać - jak same to nazywają- swój ceremoniał. Kiedy w bezpośredniej wymianie zdań dają upust nienawiści do Pani, kiedy czują się nieszczęśliwe z powodu moralnej dwuznaczności łączących je więzów - wtedy są im one niepotrzebne. Co jednak opozycja sytuacji, w których rekwizyty "grają" wobec sytuacji, w których zostają przez Solange i Claire pomijane, sugeruje w sferze znaczeń?

Sądzę, że opozycja ta zawiera w sobie nie jedno, lecz kilka sensów. Przede wszystkim uwyraźnia, że ceremoniał jest formą realizacji marzeń pokojówek, i że istnieje rzeczywistość, od której obie one chciałyby uciec. Ale czy naprawdę chciałyby uciec? A może w pierwszym rzędzie zależy im na tym aby w swoisty sposób przetworzyć ową pierwotnie im daną rzeczywistość? A może skoro w ceremoniach jakim się oddają uczestniczą przedmioty odsyłające je do sytuacji poprzedzających ceremonie, i skoro jednocześnie przedmioty te stanowią integralną część uprawianych przez Solange i Claire gier - przetwarzania rzeczywistości za pośrednictwem ceremoniału jest tylko mirażem, gdyż funkcjonuje na zasadzie powtarzalności tożsamych elementów?

Ostatnie przypuszczenie potwierdza wejście na scenę Pani. Sytuacje, które odgrywały jej pokojówki, teraz oglądamy jak gdyby z odwrotnej perspektywy. Baranowski jako reżyser i Kowarski jako scenograf są konsekwentni. Jeśli pierwsze sceny realizowanego przez nich spektaklu informowały, iż struktura ceremoniału powtarza elementy sytuacji poprzedzających ceremoniał -następne ukazują jak dalece mamy tu do czynienia z tautologią, a mówiąc prościej: jak dalece ceremonialne są również sytuacje stanowiące punkt wyjścia do rytualnych gier uprawianych przez Solange i Claire na początku przedstawienia. Zakomponowanie działań Pani w bydgoskim spektaklu ,,Pokojówek" unaocznia bowiem funkcjonowanie w sztuce Geneta, wspomnianego już mechanizmu luster.

Pojawienie się Pani (Ewa Studencka) oznacza przeniesienie akcji spektaklu w nowy plan sytuacyjny. Jest on repliką planu, w którym dotąd oglądaliśmy Solange i Claire. Odsłania się kurtyna i z czernią proscenium zaczyna kontrastować biel pudełkowego saloniku. Ale właściwie to nie tyle salonik co miejsce kultu. Jedynym sprzętem, jaki się w nim znajduje jest usytuowane centralnie trójskrzydłe lustro-ołtarz. Pani stoi przed owym ołtarzopodobnym lustrem obrócona tyłem do widowni. Futro, które ma zarzucone na ramiona, budzi skojarzenia z szatą szamana. Z Pani bije kapłańska dostojność, a kręcące się wokół niej Solange i Claire przypominają służki kościelne.

Oto bezpośrednie kontakty pokojówek z Panią, oto rzeczywistość, którą starały się one zamknąć w demonstrowanych widowni w pierwszej części spektaklu ceremoniach. Kiedy Pani zjawia się we własnej osobie okazuje się, że ceremoniały Solange i Claire były jedynie bladą kopią rzeczywistości, o wiele bardziej zrytualizowanej. Tylko tu problem następny. Pani w swoim sanktuarium wykonuje przecież pozy i gesty, które z kolei uprzednio widzieliśmy u jej pokojówek. A więc kto tu kogo właściwie kopiuje?

Wzajemne kontakty między Solange i Claire a Panią mają jeszcze inny wymiar - bardziej przejrzysty, niż ten o którym mówiliśmy dotąd. Jest to wymiar współzależności jaka zachodzi między widzami a aktorem. Zachowanie Pani zyskuje bezpośredni rezonans w zachowaniu Solange i Claire. Pani syci się ich reakcjami, jak aktor reakcjami publiczności. Pani jest mocna, władcza, bo jej rytualny gest hipnotyzuje pokojówki. Solange i Claire swymi ceremoniami mogą hipnotyzować jedynie same siebie. I właśnie dlatego, że nie mają własnej widowni, nie potrafią też do końca doprowadzić ciągle ponawianego rytuału morderstwa Pani, w którym Claire gra Panią, a Solange - Claire. Aby go sfinalizować muszą znaleźć własną scenę i własną widownię.

W bydgoskim przedstawieniu znajdują w momencie, kiedy salonik Pani zostaje pozbawiony tylnej ściany, a lustro - ołtarz, zostaje w nim zastąpione białym balkonem. Tak powstaje trzeci plan akcji spektaklu, plan dopełnienia rytuału morderstwa. Balkon staje się dla Solange i Claire sceną, widowni domyślamy się poza nim. W tych nowych warunkach odgrywany przez pokojówki ceremoniał rozwija się jak nigdy dotąd. Zamordowaną Panią symuluje manekin, a skoro zabójstwo już się dokonało Solange ma wreszcie okazję do zagrania wielkiej, bo kreowanej na forum publicznym, czyli z widownią - roli morderczyni. Widzem - morderstwo dokonane zostało przecież mimo wszystko na niby - jest również Claire. Naprawdę - wypijając zatrute ziółka -umrze Claire nieco później. Widzem wówczas będzie Solange.

O wzajemnych relacjach między bohaterkami "Pokojówek" w bydgoskim przedstawieniu mówi wiele inscenizacja, sposób w jaki spektakl zakomponowano od strony widowiskowej. Nie ulega jednak wątpliwości, że i aktorsko jest on ciekawy. Znakomita jako Pani - kapłanka jest Ewa Studencka. Anna Mozolanka ma piękną scenę balkonową, w której monolog Solange brzmi w jej ustach jak wielka aria. A Krystyna Bartkiewicz, sprawnie wywiązuje się z bardzo trudnych zadań, jakie przed aktorską stawia rola Claire.

"Pokojówki" Jean Geneta w Teatrze Kameralnym w Bydgoszczy. Reżyseria: Henryk Baranowski, scenografia: Jerzy Juk-Kowarski. Premiera w kwietniu 1975 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji