Artykuły

Słuchaj, Izraelu!

Na scenę Starego Teatru weszła sztuka Jerzego S. Sity "Słuchaj, Izraelu!". Tekst literacki poznaliśmy już wcześniej, gdyż był drukowany w "Dialogu" (1988, n-ry 9, 11-12). Jerzy Jarocki, który podjął się jego wystawienia, wiele wprowadził do niego poprawek. Kilka scen opuścił, sporo w dialogu poskracał lub poprzesuwał w inne miejsca. Nie uwzględnił także większości zaleceń dramaturga, zapisanych w didaskaliach. Nie oskarżałbym go jednak o sprzeniewierzenie się literackiemu modelowi. Przeciwnie, reżyser chce tekst Sity dla teatru obronić, pokazać go od najlepszej strony. Cięcia wzmacniają dialog, chronią go od przegadania, wprowadzają większą dyscyplinę przy budowaniu obrazu.

Sztuka Sity ma ambicje poetyckie. Choć zakotwiczona w dokumencie i historii (życie w getcie warszawskim) odchodzi od świadectwa i konkretnego zdarzenia w obszar uniwersaliów, próbuje formułować ogólne prawa, które rządzą życiem ludzkim. Jest w "Słuchaj, Izraelu!" wiele warstw semantycznych: psychologiczna, obyczajowa, socjologiczna, nawet teologiczna. Wszystkie one są jakoś ważne, choć nie wszystkie jednakowo rozbudowane i pogłębione. Najogólniej ujmując w utworze Sity można wyróżnić dwa plany: realistyczny i poetycki, opisowy i symboliczny. Te plany na siebie zachodzą, przenikają się, wytwarzają napięcia. Niekiedy także sobie przeszkadzają.

Plan realistyczny odwołuje się do źródeł historycznych, do dokumentów pisanych, do wspomnień i pamiętników, przede wszystkim do dziennika z getta warszawskiego, Adama Czerniakowa. Na kanwie tych przekazów próbuje ustalić jakąś ogólną prawdę o tamtych zdarzeniach i ludziach, którzy w nich uczestniczyli, pokazać ich zachowania, postawy moralne, nastroje. Plan poetycki budują cytaty z Pisma Świętego (z Proroków, Psalmów, Księgi Rodzaju i Księgi Wyjścia) i Talmudu, wtopione organicznie w tkankę dramatu, rozgrywającego się na raz w dwu wymiarach: przestrzeni czasu konkretnego, historycznego i przestrzeni czasu mitycznego, przepływającego poza zewnętrzną zdarzeniowością i chronologią.

Spektakl Jarockiego ma środek realistyczny a ramę poetycką. Środek kształtuje poetyka "Niemców" Kruczkowskiego, a ramę - poetyka "Dziadów" Mickiewicza. Prezes, główna postać dramatu formowana jest na wzór bohaterów romantycznych, przede wszystkim Konrada. Jego bunt metafizyczny wyrasta z protestu przeciwko niezawinionemu cierpieniu swoich współbraci; narodu prowadzonego na rzeź. Prezes jest heroiczny i bez skazy. Jerzy Radziwiłowicz, który obsadzony został w tej roli, gra posąg a nie żywą osobę. Ruch, gest, sposób mówienia, mimika - wszystko obraca się w stylizację i natychmiast martwieje. Zdumiewające, że ten świetny aktor ponosi tak dotkliwą porażkę. W przedstawieniu Jarockiego nie ma wybitniejszych kreacji aktorskich, choć tylu w nim wspaniałych aktorów: Jan Peszek, Krzysztof Globisz, Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Izabela Olszewska, Jerzy Trela, Jerzy Bińczycki, Jan Monczka. Dlaczego? Odpowiedzi na to pytanie, trzeba by szukać w samym materiale literackim, w rysunku postaci naznaczonym pewnym schematyzmem i manierycznością. Aktor nie wykreuje żywej postaci, jeśli rola, w którą się wciela nie została do końca napisana.

To, co w tym spektaklu najlepiej się broni pozostaje poza warstwą dialogu: muzyka Stanisława Radwana, scenografia Jerzego Juk-Kowarskiego choreografia Krystyny Gruszkównej. "Słuchaj, Izraelu!" ma parę sugestywnych teatralnie obrazów, zwłaszcza wspaniała sekwencja pochodu zmarłych Żydów, rozegrana na wąskim pomoście idącym przez środek całej widowni. W sumie spektakl jednak trochę nuży. Trwa trzy godziny i kwadrans, o pół godziny co najmniej za długo.

To przedstawienie powinno nami wstrząsnąć, poruszyć nasze sumienia, a jednak nic takiego się nie zdarza. Przez cały czas jego trwania czekamy na ten moment, którego nie będzie. Nie wiem, czy za mało w nas etycznej wrażliwości, czy teatr jest już bezsilny wobec tej rzeczywistości, o której przyszło mu świadczyć? Temat jakby przerastał możliwości ekspresji: słowo traci blask, nie może unieść dramatyzmu sytuacji. Może w ogóle jest nie do pokonania i nie do przekazania w sztuce cierpienie zbiorowe?

To, co piękne, szlachetne w tekście "Słuchaj, Izraelu!" - to gest przyjaźni pod adresem Żydów i potrzeba wewnętrzna pisarza wyśpiewania trenu żałobnego ku czci tych, których już nie ma, a którzy byli częścią polskiego losu i polskiej historii. To wreszcie apel o pamięć. Ten apel ma przede wszystkim wymiar moralny. I doniosłość jego wychodzi poza literaturę, poza teatr.

Jerzy S. Sito: "Słuchaj, Izraelu!" Opracowanie tekstu i reżyseria Jerzy Jarocki. Scenografia: Jerzy Juk-Kowarski. Muzyka: Stanisław Radwan. Układ tańca chasydów: Krystyna Gruszkówna. Stary Teatr w Krakowie, Prapremiera: 11 czerwca 1989 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji