Artykuły

W świecie Hłaski

Choć Marek Hłasko nie napisał żadnego dramatu, funkcjonuje dziś zjawisko, które można by określić teatrem Hłaski. A przecież proza pisarza z trudnością poddaje się adaptacji scenicznej, na co wskazują - poza kilkoma wyjątkami - dotychczasowe doświadczenia. Do tych wyjątków należy, dokonana przez Mira Andrzejewskiego, znakomita adaptacja dwóch opowiadań Hłaski: "W dzień śmierci Jego" i "Opowiem wam o Esther", powstałych w latach sześćdziesiątych i należących do tzw. cyklu izraelskiego.

Proza Hłaski znalazła w Mirze Andrzejewskim godnego jej interpretatora, który nie trzymając się niewolniczo litery tekstu, przykrawając go wedle potrzeb, a nawet wprowadzając dodatkowy wątek, stworzył rzecz wierną duchowi opowiadań Hłaski, a zarazem zaprezentował własne spojrzenie na tę twórczość. Własne i - rzekłabym - w pewnym sensie nowatorskie. Najkrócej mówiąc, Miro Andrzejewski stworzył rzecz, o procesie tworzenia dzieła, co wyraźnie podkreśla finał spektaklu. Dotąd nie prezentowano na scenie takiej interpretacji utworu Hłaski.

Nie ma w tym spektaklu tzw. narracji fabularnej. Koncepcja inscenizacyjna zakłada tu wielowarstwowość świata przedstawionego. Zatem, w myśl tej koncepcji: inna jest rzeczywistość spektaklu, który oglądamy, inna jest rzeczywistość postaci w nim występujących, no i inna jest rzeczywistość głównego bohatera, czyli pisarza, który te zdarzenia i postaci stwarza. Wszystkie te rzeczywistości, (podobnie jak wątki tu występujące, początkowo prezentowane są rozdzielnie, wkrótce jodnak zaczynają się wzajemnie przenikać, mieszać, by w finałowej scenie stworzyć jeszcze inną, nową rzeczywistość. Ten niełatwy zabieg formalno-stylistyczny posłużył reżyserowi do ukazania procesu twórczego z całym jego psychologicznym skomplikowaniem. Oto bohater, spektaklu, pisarz próbujący zdarzenia, sytuacje, w których uczestniczy, osoby, z którymi przebywa - przetwarzać artystycznie. Tworząc świat przedstawiony swego opowiadania, sam bezwiednie weń wchodzi, staje się postacią i do tego stopnia indentyfikuje się ze swoim bohaterem, iż przeżycia tamtego stają się przeżyciami jego samego. Zniewolony orzez rzeczywistość, która stwarza, zapomina, że jest pisarzem. Kreuje świat i sam przez ten świat jest kreowany. Potem wracając do świata "prawdziwego" (swojego), spogląda z dystansem na własne dzieło: sytucje i postaci, które powołał do życia. Pojawiające się na scenie postaci są projekcją stanu świadomości pisarza. Zaznaczenie granic między tymi rzeczywistościami reżyser rozwiązał za pomocą światła i muzyki.

Niezwykle ambitne i ogromnie trudne zadanie postawił Miro Andrzejewski przed sobą i przed aktorami. Wszystko się tu ze sobą zderza i wzajemnie przenika: piętra kolejnych rzeczywistości i fikcja, fakt i iluzja, Hłaskowe zmyślenie z prawdą. Spektakl wyrazisty dramaturgicznie, interesująco pomyślany, sprawnie, dynamicznie wyreżyserowany, w kilku miejscach niedomaga jednak aktorsko.

W głównej roli występuje Paweł Korombel. Zepewne niełatwo, nijedmemu aktorowi zagrać kilka postaci różniących się mentalnością i sposobem bycia. Znacznie ciekawiej prezentuje się Paweł Korombel w partiach dialogowych, aniżeli w monologu, wypowiadanym nazbyt deklamacyjnie i monotonnie. Ewa Palińska jest bardziej przekonywająca jako prokurator niż prostytutka (zbytnia subtelność środków wyrazu). W pozostałych rolach: Mirosław Gawlicki, Helena Wizłło, Paweł Sadowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji