Artykuły

"Trzy siostry"

Postaci w "Trzech siostrach" żyją przeszłością lub przyszłością. Liczy się tylko to, co było i to, co będzie. To, co jest - jest koszmarem. Ucieka się od niego, broni się przed nim. Ale im bardziej się je kwestionuje, tym bardziej staje się ono realne, obecne. Teraźniejszość, ta najoczywistsza z rzeczywistości - odsuwana, lekceważona - miażdży ludzi. Odbiera im spokój, szczęście. Tylko jej akceptacja mogłaby zmienić bieg wydarzeń.

Wszyscy się w tej sztuce męczą, sząmocą. Męczą się z mężem, z żoną, z wyjątkiem. Czekają na wielką miłość (Irina), której nie będzie; na wielką przygodę (Masza), która zakończy się upokorzeniem; na wielką szansę (Andrzej), która nie przyjdzie. Popadają w coraz większe otępienie i znudzenie. Marnieją, karłowacieją, starzeją się - samotni i zmęczeni życiem. Świat, w którym się obracają, głuchy jest i zamknięty na wszelkie wyższe aspiracje. "Tutaj - mówi Andrzej - tylko jedzą, piją, śpią, potem umierają... Rodzą się inni i też jedzą, piją, śpią i żeby z nudów nie zgłupieć do reszty, szukają rozrywek w nikczemnych plotkach, wódce, kartach, pieniactwie; i żony oszukują mężów, i mężowie kłamią, udają, że nic nie widzą, nic nie słyszą i ohydny wpływ demoralizuje dzieci, i w nich też gaśnie iskra boża i stają się równie żałosnymi, podobnymi do siebie trupami, jak ich ojcowie i matki..." Obraz jednostkowego losu urasta w ostatniej scenie "Trzech sióstr" do wielkiej metafory: staje się ilustracją losu zbiorowego; służy do postawienia pytania o sens życia i wartość cierpienia. Rytmy radosnej i wesołej muzyki kontrastują z nastrojem metafizycznego wprost smutku. Smutku, który niesie z sobą nie rezygnację, ale bunt. bunt przeciwko porządkowi świata. Czy będzie to bunt ocalający, od którego zacznie się nowe życie? Czy Olga, Irina, Masza, Andrzej odnajdą w szarej, jałowej pracy sens swojej egzystencji? Reżyser pozostawia te pytania dla widza otwarte.

Dawno nie oglądałem na scenie polskiej tak dobrze zagranego Czechowa, jakim nas obdarza w Teatrze Kameralnym Jerzy Jarocki - tak współczesnego w nastroju, klimacie. Jarocki nie udziwnia Czechowa, gra go tak, jak grał go kiedyś Mchat: w tonacji realistycznej, ale jest to realizm poetycki: szczegół służy syntezie, konkret wspiera metaforę. U Jarockiego w "Trzech siostrach" historyczny jest salon i historyczny jest kostium. (Bardzo ładne dekoracje Urszuli Gogulskiej.) Niehistoryczne są tylko problemy, którymi żyją i żyli ludzie - teraz, dawniej.

Najbardziej podobała mi się Ewa Lassek w roli Maszy. Jej gra skupiona, oszczędna, prowadzona bardzo precyzyjnie. Mirosława Dubrawska (Olga) wzruszała umiejętnością wygrania liryzmu, liryzmu łatwego do zagubienia; Krystyna Mikołajewska (Irina) - świeżością i naturalnością warsztatu. Bardzo dobrzy byli: Celina Niedźwiecka (Amfisa), Kazimierz Fabisiak (Czebutykin), Wiktor Sądecki (Kułygin). Antoni Pszoniak (Tuzenbach), Jerzy Binczycki (Prozorow).

W sumie wyśmienita robota, którą warto zobaczyć!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji