Artykuły

Peter Brook: Wściekłość i lenistwo

- Przemoc jest łatwa. Każda najgłupsza, leniwa istota potrafi zareagować przemocą. Używanie jej do rozwiązywania konfliktów ideowych do niczego nie prowadzi. W ogóle uważam, że kwestie religijne nie powinny być obiektem dyskusji "kto ma rację?". Rozmawiając w ten sposób, plączemy się tak naprawdę w bezpłodne debaty, jaki język i formę nadać tym samym intuicjom i potrzebom - przed wrocławską premierą spektaklu "11 and 12" Petera Brooka, z legendarnym reżyserm rozmawia Joanna Derkaczew.

Joanna Derkaczew: Spektakl opowiadający historię sufickiego nauczyciela i mistyka Tierno Bokara pokazywał pan już we Wrocławiu w 2005 r. Co się zmieniło od tego czasu? Dlaczego uznał Pan, że warto jeszcze raz zmierzyć się z tekstem afrykańskiego autora Amadou Hampaté Bâ? Peter Brook: Zmieniło się wszystko. Warunki polityczne, moja sytuacja osobista, perspektywa, z jakiej patrzę na tekst. Od 30 lat w swojej pracy stosuję poza tym zasadę, by pewnych motywów nie porzucać, ale pracować nad nimi etapami. Urządzam warsztaty, robię wersje szkicowe, czasem pewne rozwiązania porzucam, pewne rozwijam. Dlatego np. nad indyjskim eposem "Mahabharata" pracowałem 15 lat. O tragedii, jaka rozegrała się na początku XX w. w Afryce, rozmawialiśmy po raz pierwszy z autorką adaptacji Marie-Helene Estienne blisko 20 lat temu. Gdy pięć lat temu powstała ostatecznie wersja francuska, od razu postanowiliśmy dalej pracować nad materiałem. Przygotować spektakl po angielsku, z nowym podejściem, nowym rozłożeniem tematów. Dlatego tym razem spektakl według powieści "The Life and Teaching of Tierno Bokar. The Sage of Bandiagara" nie ma już w tytule imienia bohatera. Tym razem tytuł jest prosty: "11 i 12" [na zdjęciu]. Nie chodzi już o to, by koncentrować się na jakiejś wielkiej postaci, osobowości, mistrzu, nauczycielu. Zajęliśmy się naturą konfliktów międzyludzkich.

(...)

Rzeź, o której opowiada powieść Amadou Hampaté Bâ, miała u swych podstaw teologiczną dysputę na temat znaczenia liczb 11 i 12. Tylko tyle. Nieistotny drobiazg.

Jeśli jednak przyjrzymy się współczesnym wojnom, okaże się, że ludzie potrafią posuwać się do granic okrucieństwa z powodów o wiele błahszych. Moglibyśmy oczywiście zrobić zamiast tego dokumentalną sztukę polityczną o wojnie w Iraku. Ale posługując się tym drobnym, tragicznym epizodem, udało nam się stworzyć szerszy obraz na temat polityki, socjologii, przeznaczenia, korzeni zła.

Obok Tierno Bokara pokazujemy też bardziej szczegółowo postać Cherifa Hamallaha, który tak jak on do końca próbował trzymać się tak wielkich i podstawowych wartości, jak miłość, pokój, tolerancja. Nie próbujemy pokazywać, czym dziś mogłyby być odpowiedniki sporów "11 czy 12". Każdy widz wyniesie pewnie ze spektaklu własne refleksje i skojarzenia.

Pracuje pan ostatnio we Francji, gdzie coraz częściej podnoszą się głosy, że tolerancja nie jest wartością, której należy bronić za wszelką cenę - jej nadmiar powoduje więcej problemów społecznych.

- A czy we Francji i w Europie faktycznie próbowano bronić kiedykolwiek prawdziwej tolerancji? Nie tej fałszywej, słabej, tej, która sprowadza się do hasła: "Usiądźmy razem przy stole i porozmawiajmy". Ta mizerna tolerancja, która leży u podstaw idei ONZ, nie pomogła jak dotąd zapobiec żadnym konfliktom. Chodzi o taką codzienną i konsekwentną tolerancję, która wyklucza używanie przemocy - fizycznej, symbolicznej, prawnej.

(...)

"11 i 12", który jest pokazywany w Paryżu, Londynie i w Polsce, ma przypomnieć Europie o jej powinnościach?

- Nie wierzę, że teatr może wpłynąć na kształt świata. Ja nie jestem specem od propagandy, nauczycielem ani agitatorem. Teatr może jedynie dać ludziom nowe tchnienie życia. Trochę śmiechu. Może nowe poczucie siły do przezwyciężenia codziennych tragedii. Spektakle działają tylko i dokładnie na tych ludzi, którzy są w danym momencie obecni. Jeśli wychodzą ze spektaklu, z przedstawienia z jakąś osobistą refleksją - to teatr wywiązał się z zadania. Może oni będą dalej oddziaływać na ludzi wokół siebie. Ale nie jestem na tyle naiwny, by wierzyć, że może to zmieniać sytuację polityczną.

***

Cały artykuł w Gazecie Wyborczej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji