Artykuły

Życie pozbawione barw

To, co najważniejsze w dramatach Czechowa, to atmosfera - gęsta, pełna przemilczeń, niedopowiedzeń i niemocy wyzierającej z każdego kąta. Ludzie żyją obok siebie, piją herbatę, rozmawiają i czytają książki. Ciągle marzą o lepszym życiu, o realizacji planów i o wielkiej miłości. Podobnie jak rodzeństwo Prozorowów w najnowszej realizacji "Trzech sióstr".

Trzy młode kobiety z dobrego domu, wykształcone i zamożne, od jedenastu lat żyją w prowincjonalnym miasteczku. Dzieciństwo spędziły w Moskwie i to właśnie Moskwa staje się symbolem ziemskiego raju - z czasem coraz mniej osiągalnego. O Moskwie się mówi, o Moskwie się marzy - tam można zrobić karierę naukową, tam można poznać mężczyznę swojego życia, tam wszystko jest inne i lepsze. Tu, na prowincji, tylko nuda, beznadzieja i smutek. A pomiędzy tym marzeniem i nadzieją - ludzie nie umiejący pogodzić się z losem, którym życie przecieka przez palce, sfrustrowani i rozgoryczeni.

Tomasz Dutkiewicz, autor bielskiego przedstawienia, postanowił skupić się właśnie na tej niezwykłej atmosferze. W tym celu zrezygnował z rygorystycznego realizmu inscenizacji, tworząc coś w rodzaju impresjonistycznego szkicu w bieli.

Na scenie wszystko jest białe - od dekoracji, poprzez najdrobniejsze rekwizyty, po kostiumy aktorów. Biel ma wiele znaczeń: niewinność, czystość, delikatność. Ale z czasem przekonamy się, że ta wszechobecna biel staje się przygniatająca, a pozbawione barw życie trudne jest do zniesienia. Bohaterowie grzęzną w nim niczym w budyniu. Nie będą mieli siły (a może ochoty?), by zaryzykować i wyrwać się z tej lepkiej masy. Pogodzą się w końcu z utratą marzeń, zadowolą urzędniczą karierą i nieudanymi małżeństwami.

Jedynym elementem dekoracji, który ma swój kolor, jest czerwona lampa naftowa, stojąca na pianinie. Nie wydaje mi się, że to reżyserskie niedopatrzenie. Raczej wieloznaczny symbol, który dla jednych może być śladem namiętnego uczucia, dla innych okruchem lepszego świata, a jeszcze dla innych zapowiedzią wkroczenia do domu Prozorowów drobnomieszczańskiego prostactwa.

Bielski zespół zupełnie nieźle poradził sobie z tą sztuką, chociaż nie wszystkie role były wystarczająco przekonujące. Ważne jednak, że udało się uchwycić różnorodność postaci, że na scenie pojawiają się "żywi ludzie" ze swoimi problemami i nadziejami. Nie zabrakło też postaci, które wyróżniały się siłą charakteru - m.in. zapijaczony Czebutykin w wykonaniu Kazimierza Czapli czy rozpychająca się przez życie łokciami Natasza Katarzyny Skrzypek.

"Trzy siostry" to udana inscenizacja dramatu Czechowa, poetycka i pełna niezwykłego uroku. Reżyser stworzył idealny świat, w którym rozgrywają się jak najbardziej rzeczywiste ludzkie dramaty. Umiejętnie wykorzystał zasadę kontrastów w konstruowaniu postaci i zdarzeń. Spektakl jest bardzo spójny, wyważony i konsekwentny. I chociaż trwa ponad trzy godziny, widz, wchodząc w sceniczny świat, wcale nie ma ochoty z niego wychodzić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji