Bliskie spotkanie z Olgą, Maszą i Iriną
"Trzy siostry" to trzeci po "Mewie" i "Wujaszku Wani" najgłośniejszy dramat Antoniego Czechowa. Napisany w 1900 r. specjalnie dla Moskiewskiego Teatru Artystycznego. Wystawiony w 1901 r. był pierwszym wielkim sukcesem autora. Opowieść o straconych złudzeniach, nie spełnionych miłościach, nie zrealizowanych marzeniach należy do grupy dramatów najczęściej wystawianych na świecie.
W Polsce do najgłośniejszych inscenizacji "Trzech sióstr" należą: zrealizowana przez Bronisława Dąbrowskiego w 1949 r. w Krakowie w Teatrze im. Juliusza Słowackiego, inscenizacja Erwina Axera w 1963 r. w Teatrze Współczesnym w Warszawie oraz spektakl Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym ze znakomitymi rolami Mai Komorowskiej, Marty Lipińskiej i młodej Katarzyny Figury.
Dzisiaj w stołecznym Teatrze Powszechnym zobaczymy "Trzy siostry" w reżyserii Agnieszki Glińskiej, która postanowiła w rolach głównych obsadzić młode aktorki (w tym studentkę IV roku Akademii Teatralnej). - Faktycznie, obsada jest dość młoda, ale występują także nieco starsi aktorzy. Bardzo lubię pracować z moimi rówieśnikami, może dlatego, że jestem odważniejsza w kontaktach z nimi. W moim doświadczeniu nauczyłam się też, że oni bardzo potrzebują współpracy z osobą w ich wieku - mówi reżyser spektaklu. - Mimo to uważam, że praca z młodymi i starszymi aktorami jest tak samo twórcza, można się wiele nauczyć - dodaje Glińska.
Dramat Czechowa zostanie wystawiony na Małej Scenie Teatru Powszechnego.
- Sztukę wystawiamy na Małej Scenie przede wszystkim dlatego, że chcemy uskromnienia, uwiarygodnienia tego świata. To co w tej chwili zabija teatr, to upiorna konwencja wystawiania sztuk na dużej scenie, która według mnie dawno już się przeżyła, a która utrudnia ludziom w pełni wiarygodne odebranie świata przedstawionego. Wszystko zależy oczywiście od tego jaka artystyczna wrażliwość przez nas przemawia. Wiadomo, że spektakle Grzegorzewskiego są wspaniałe na wielkiej scenie i tylko tam jest ich miejsce. Ja natomiast chcę mówić do ludzi z bliska i z bliska chcę ich oglądać. Takie też są "Trzy siostry" - jesteśmy u nich w domu i po prostu je podglądamy - mówi reżyser.
Teatrolodzy twierdzą, że jest to jeden z najtrudniejszych do inscenizowania dramatów Czechowa. Brak wartkiej akcji i wielowątkowości sprawia, że niełatwo jest wyreżyserować sztukę tak, by nie znudzić widzów. - Myślę, że w tym jest niewiarygodna siła. Nie wiem czy ktoś dziś przychodzi do teatru oglądać fabularne historie - z rozpoczęciem, rozwinięciem i zakończeniem akcji. W dobie, kiedy kino faszeruje nas ogromną ilością fantastycznie zrobionych filmów nie wydaje mi się to potrzebne. W teatrze przestaje chodzić o fabułę, tutaj ważna staje się wnikliwa obserwacja - mówi Glińska.