Artykuły

Ekspresyjny spektakl

W samym srodku sceny makieta wsi z drewnianych klocków. Kościół, minaret, sieć rozsypanych wokół nich uliczek i domków. Dokładna i precyzyjna topografia miejsca akcji. Na zbyt może marszczących się ekranach z niebieskiego płótna oplatających dookoła zarówno scenę jak i widownię; malarski bezkres nieba. Na nim, jak gdyby żywcem przeniesiona z obrazów Chagalla, zawieszona w pustce, surrealistycznie nierealna, ludowa kapela. Na scenie samotny aktor z prawdziwym żywym kogutem, tytułowym bohaterem tego spektaklu. Tuż przed nią pierwszy z drewnianych podestów usytuowanych wprost na widowni. Na nim kikut uschniętego drzewa, a w jego cieniu dwaj zapożyczeni od Becketta żebracy-wędrowcy. Dwa dalsze - głęboko w tyle wśród miejsc dla publiczności. Rwący się co chwila dialog, między przeraźliwie samotnymi, rozmieszczonymi z dala od siebie, podzielonymi na drobne grupki, bohaterami tego spektaklu.

Znajdujemy się w czarnogórskiej wiosce sprzed lat, przeniesionej tutaj przez Janusza Nyczaka z kart powieści głośnego pisarza jugosłowiańskiego Miodraga Bulatovica. Jest upalne, słoneczne popołudnie, w czasie którego nic właściwie się jeszcze nie dzieje. Ale wszystko zdaje się zapowiadać jakieś totalne zagrożenie, jakiś nieuchronnie zbliżający się dramat. Każdorazowo zapowiada go, przebiegający przez cały teatr, magiczny i rytualny korowód weselnych tancerzy, pełnych siły witalnej, temperamentu i pychy. Cały świat zdaje się mówić Bulatovic - podzielony został na tych silnych, zwycięskich, bogatych i na tych biednych i samotnych co raz to przez nich poniżanych. Na prześladowców i prześladowanych. Na prymitywnych, nic nie czujących dręczycieli i ich nieporównanie bardziej złożone psychologicznie, ofiary.

Przedstawienie zrealizowane przez Janusza Nyczaka oraz Jerzego Kowarskiego, scenografa tego spektaklu, przede wszystkim jest niezwykle efektowne teatralnie. Nyczak nieraz już dowiódł, że potrafi znajdywać dla prozy jej ekwiwalenty teatralne, że czuje wieś i umie tworzyć w oparciu o jej folklor, obrzęd i rytuał, metafory, symbole i znaki teatralne. Potrafi zastąpić słowo obrazem, dźwiękiem i gestem. Reżyser z dużą biegłością warsztatową posługuje się przy tym rozmaitymi konwencjami teatralnymi, poetykami i formami, w tym również zaskakującymi nas tutaj, cytatami z innych sztuk czy spektakli. To przedstawienie ma dwa bezsprzecznie duże walory. Znakomitą inscenizację plastyczną i naprawdę dobre aktorsko role: Michała Grudzińskiego, Janusza Michałowskiego, Tadeusza Drzewieckiego, Wiesława Komasy, Leszka Łotockiego, Wojciecha Standełły, Elżbiety Jarosik.

Brakuje mu właściwie tylko jednego. Zdolni skupić na sobie uwagę widza osi dramaturgicznej i fabuły. Oglądając ten spektakl widz pozostaje pod ogromnym urokiem zaproponowanych mu w nim środków teatralnych: magicznych korowodów tanecznych, pełnych ekspresji scen i obrazów. Po wyjściu z teatru zadaje sobie jednak wiele pytań, no które - nie przeczytawszy wcześniej książki - nie może znaleźć odpowiedzi. Sadzę, że nie należy za to winić reżysera spektaklu, który ze swych obowiązków wywiązał się przecież znakomicie, lecz raczej autora adaptacji scenicznej Bulatovica.

Teatr Nowy w Poznaniu - "Czerwony kogut leci wprost do nieba" Miodraga Bulatovica w przekładzie Marii Krukowskiej. Adaptacja sceniczna i reżyseria: Janusz Nyczak. Scenografia: Jerzy Kowarski. Muzyka: Jerzy Satanowski. Choreografia: Henryk Konwiński. Premiera 28 stycznia 1978.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji