Artykuły

Przystojny inaczej

Cezary Pazura wystąpił w niedzielę 4 kwietnia w Teatrze Muzycznym we Wrocławiu z programem kabaretowym "Przystojny jestem?". Z aktorem rozmawia Magda Nogaj.

- Na serio uważa się Pan za przystojniaka?

- Tytuł programu opatrzony jest znakiem zapytania, to znaczy, że traktuję tę kwestię z dystansem. To znaczy?

- Uważam, że jestem przystojny, ale... inaczej. Zresztą standardy w tej kwestii bardzo się ostatnio zmieniły. Jeżeli za najbardziej seksownego faceta uchodzi teraz Andrzej Lepper, to ja wysiadam.

- A które miejsce Pan zajął w tym rankingu?

- W ogóle się nie załapałem.

- Sam napisał Pan skecze do swojego kabaretu. Co w takim razie Pana śmieszy? Jaki typ dowcipu?

- Najtrudniej jest mieć poczucie humoru na własny temat. Na scenie opowiadam ludziom, co mi się ostatnio przytrafiło w życiu, a im bardziej na serio to mówię, tym mocniej się śmieją. Interesuje mnie głównie humor obyczajowy, rzadko dotykam polityki, chyba tylko po to, by skomentować coś, czym żyje cała Polska. Wyśmiewam za to nasze narodowe wady: pijaństwo, nieróbstwo czy zawiść. Uważam, że kabaret jest po to, by nas ulepszać. Wierzę, że ma działanie terapeutyczne.

- Zdobył Pan dużą popularność, grając w Filmach i serialach telewizyjnych. Co dają Panu występy kabaretowe?

- Nie pracuję na stałe w żadnym teatrze i brakuje mi bezpośredniego kontaktu z widzem. Rekompensuję to sobie w kabarecie. Poza tym estrada jest dla mnie poligonem doświadczalnym, gdzie sprawdzam, co ludzi śmieszy, a potem wykorzystuję to w filmie. Trudno jest być zabawnym, a ja lubię patrzeć na roześmiane twarze, bo śmiech to zdrowie. Wrocław będzie jednym z ostatnich miast, gdzie zaprezentuję kabaret "Przystojny jestem?". Przygotowuję nowy program, którego premierę, mam nadzieję, pokażę u was już w maju.

- Mało kto wie, że zaczynał Pan właśnie od kabaretu. Jako młody aktor towarzyszył Pan Zenonowi Laskowikowi w kabarecie Tey. Czego nauczył się Pan od mistrza? Są jakieś zasady, o których satyryk powinien zawsze pamiętać?

- Przyszedłem do Tey, bo akurat odszedł Bohdan Smoleń. Laskowik szukał nowych twarzy. Załapałem się w 1986 roku. Laskowik podobał mi się, bo nie był cyniczny jak Jan Pietrzak. Miał bardzo inteligentne poczucie humoru, nie używał wulgarnych słów, co innym się zdarzało. Za jego przykładem staram się teraz, by mój dowcip nie był wprost, by był na miarę mojej inteligencji. Opowiadam o rzeczach banalnych, ale w niebanalny sposób.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji