"Lunatyczka" wraca
Na scenę Opery na Zamku wraca jeden z najtrudniejszych do wykonania utworów scenicznych. Teatr zapowiada w najbliższy piątek (godz. 19) premierę "Lunatyczki" Vincenza Belliniego.
- Nadszedł czas, że Opera na Zamku będzie proponowała mniej znane utwory, ale wartościowe. Do takich zalicza się "Lunatyczka". Jest to opera w stylu belcanto, zatem jest wielkim wyzwaniem dla śpiewaków. Dlatego wystawiana jest niezwykle rzadko - mówi Warcisław Kunc, dyrektor teatru.
Piątkowa premiera będzie już drugim w ciągu sześciu miesięcy szczecińskim wykonaniem utworu prezentowanego latem na dziedzińcu zamku. Reżyserem wersji scenicznej jest Martin Otava, dyrektor Teatru Miejskiego w Libercu, absolwent Akademii Muzycznej w Pradze. - Jestem w Szczecinie pierwszy raz. Tutejszy zespół pracuje niezwykle solidnie - mówił Otava na wczorajszej konferencji prasowej. Zespół wystąpi pod batutą Warcisława Kunca.
Po pięciu wykonaniach w Szczecinie "Lunatyczka" zostanie zagrana w Libercu. Współpraca szczecińskiej opery i teatru czeskiego nie zakończy się na przygotowaniu dzieła Belliniego. W przyszłym roku w ramach polsko-czeskiej współpracy na scenie Opery na Zamku wykonany zostanie "Edgar" Pucciniego.
Scenografią "Lunatyczki" zajął się Jan Zavarsky, słowacki artysta plastyk, absolwent Wyższej Szkoły Sztuk Pięknych w Bratysławie. Kostiumy przygotowała Dana Svobodova. - Styl, jaki zastosowałam celowo, jest eklektyczny. Mocno zainspirowała mnie secesja, ale także antyk - mówiła Svobodna.
Tradycją Opery na Zamku jest dedykowanie pierwszej premiery w roku osobie, której działalność przyczyniła się do rozwoju nauki, sztuki i kultury Pomorza Zachodniego. W tym roku Kapituła uhonorowała w ten sposób prof. Kazimierza Kozłowskiego, historyka, wieloletniego dyrektora Archiwum Państwowego w Szczecinie, wykładowcę Uniwersytetu Szczecińskiego.
W galerii opery otwarto wystawę zdjęć prezentujących Katonię, miasto, w którym urodził się i jest pochowany Bellini.