Artykuły

Misterium o miłości

ZE SZKOŁY artystycznej krakowskiego Teatru Rapsodycznego Mieczysława Kotlarczyka wyrósł młody Karol Wojtyła. Prócz świadomości szczególnego posłannictwa Słowa, od Kotlarczyka wyniósł także umiejętność posługiwania się słowem dla osiągnięcia założonych efektów. Kiedy zostaje kapłanem i uczonym zajmującym się teologią moralną, szybko odnajduje w sobie mocno zakorzenioną wiarę intelektualisty w religijną wartość posłannictwa sztuki. Jest autorem wielu wybitnych prac naukowych - nie miejsce tutaj na ich wyliczanie - ale w końcu lat pięćdziesiątych pisze późniejszy arcybiskup krakowski bardzo ważną dla nauki pracę pt. "Miłość i odpowiedzialność". Książka miała kilka wydań i liczących się przekładów. Odbicie poglądów zawartych w tym dziele znajdujemy w dramacie Karola Wojtyły pt. "Przed sklepem jubilera" - misterium rapsodycznym o Miłości. Jest to sztuka w tym gatunku unikalna w naszej literaturze. Pewni krytycy rozpatrują ją jako dramat realistyczny w oderwaniu i jakby w niewiedzy o pierwotnej funkcji teatru. Owszem, wypisują jej całkiem ugrzecznione laurki, "Przed sklepem jubilera" wcale tego protekcjonalnego tonu nie potrzebuje.

Jak we wszystkich misteriach, widz staje się uczestnikiem pewnego rodzaju liturgii, która wszak liturgią wcale nie jest.

Irena i Tadeusz Byrscy - ostatni co tak piękne słowo polskie czysto po bezdrożach seplenienia aktorskiego wiodą - w gdańskim Teatrze "Wybrzeże" zrealizowali i "Przed sklepem jubilera"*) Dwie pary małżeńskie z bagażem różnych doświadczeń w miłości. Wreszcie trzecia para - młodych, którzy stają się nadzieją dla siebie samych - głównie, choć nie wyłącznie. Miłość i odpowiedzialność w sztuce Karola Wojtyły przemienia nawet i pragmatyczne zależności międzyludzkie i nadaje im sens i wymiar głębszy.

"Przed sklepem jubilera" nie ma tak zwanej fabuły równoległej, choć gdyby reżyser się uparł, można by i to odnaleźć. Ale, na szczęście, Byrscy i wiedząc i czując ten typ teatru, poszli właściwym tropem. Pokazali teatr postaw moralnych, teatr Słowa i uniwersalnych wartości. Nie ma w tym przedstawieniu żadnego silenia się na widowiskowość, zbędnej akcji - grają SŁOWO i MYŚL. Swoista katecheza - nauczanie pasterskie końca XX wieku.

"Miłość prawdziwa, miłość wewnętrznie pełna, to ta, w której wybieramy osobę dla niej samej - a więc ta, w której mężczyzna wybiera kobietę, a kobieta mężczyznę nie tylko jako "partnera" życia seksualnego ale jako osobę, która chce oddać życie. Wibrujące w przeżyciach zmysłowych i czuciowych wartości seksualne towarzyszą tej decyzji, przyczyniają się do jej psychologicznej wyrazistości, ale nie stanowią jej głębi. Sam rdzeń wyboru musi być osobowy, a nie tylko seksualny. Życie sprawdzi wartość wyboru, oraz wartość i prawdziwą wielkość miłości. Sprawdza się ona najbardziej wówczas, gdy samo przeżycie zmysłowo-uczuciowe osłabnie, gdy przestanie niejako działać. Wówczas pozostanie tylko wartość osoby i wyjdzie na wierzch wewnętrzna prawda miłości. Wielkość takiej miłości ujawnia się najbardziej wówczas, gdy osoba ta upada, kiedy wychodzi na jaw jej słabość czy nawet grzech. Człowiek prawdziwie miłujący nie tylko nie odmawia wtedy swej miłości, ale poniekąd bardziej jeszcze miłuje - miłuje, mając świadomość braków i wad, a nie aprobując ich bynajmniej. Sama osoba bowiem nigdy nie traci swej istotnej wartości. Uczucie, które idzie za wartością osoby, jest wierne człowiekowi." Te właściwie myśli z głośnej książki Wojtyły stały się ideą przewodnią gdańskiego przedstawienia.

Teatr tego typu może się udać tylko w prezentacji artystów znakomicie władających rzemiosłem aktorskim. Tak stało się w Gdańsku. Halina Winiarska (Anna) i Jerzy Kiszkis (Adam) oraz Wojciech Osełko (Krzysztof) i Małgorzata Ząbkowska (Monika) stworzyli w tym spektaklu - przecież bardzo formalnie trudnym, gdzie słowo odgrywa główną rolę - kreacje wybitne. Trzeba też powiedzieć, że jest to czwórka czołowych artystów Teatru "Wybrzeża", ale wymienić należy równie znakomitych w tym przedstawieniu: Teresę Lassotę, Lecha Grzmocińskiego, Ryszarda Moskaluka, Jana Sieradzińskiego i Jana Twardowskiego. Dawno już widzowie nie mieli szczęścia usłyszeć w teatrze tak naturalnej, czystej dykcji, dobrze ustawionych głosów; wyrazistego i pięknego polskiego słowa. I chwała za to państwu Irenie i Tadeuszowi Byrskim - nestorom naszego teatru, że przywrócili aktorom wiarę w sztukę pięknego mówienia.

*) "Przed sklepem jubilera" Karol Wojtyła. Państwowy Teatr "Wybrzeże". Scena kameralna w Sopocie; reż. Irena I Tadeusz Byrscy; scenografia: Jadwiga Pożakowska; muzyka: Jerzy Partyka. Premiera w lutym 1982 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji