Opowieści Zenka z Nowego Jorku
Treścią spektaklu są życiowe doświadczenia z polskiego Greenpointu pana, ukrywającego się w programie do przedstawienia pod imieniem Zenek, ozdobione jednak fotografią autora. Czy Zenka można jednak utożsamiać z autorem? Otóż z listu zamieszczonego w programie wynika, że w jakimś tam stopniu - tak. Ale, z tego co powiedział Andrzej Marian Trzos przed przedstawieniem wynika, że jest to postać absolutnie fikcyjna. Po obejrzeniu przedstawienia nietrudno jednak domyślić się dlaczego autor tak stanowczo oponował przeciwko możliwości utożsamienia go z jego Zenkiem. Zenek nie jest człowiekiem sukcesu i dopiero za sprawą bardziej intratnego pomagania "Solidarności" w kraju, dorobił się czegoś tam. Mieszka kątem na Greenpoincie z dalekim widokiem na Manhattan. Sukcesy ma tylko u kobiet, a nietrudno o nie z kobietami z tej dzielnicy. I w tym to kontekście dopiero, łatwiej zrozumieć dlaczego to autor sztuki tak bardzo bał się, że ktoś zechce zobaczyć w nim Zenka. Na scenie owym Zenkiem jest Zdzisław Wardejn.