Artykuły

Życie w teatrze

Ostatnio zapisała się do jednej z aktorskich agencji. I czeka na role. Bo reżyserzy, niestety, nie bywają w teatrach. Szanse na udział w filmie ma jeszcze mniejsze niż kiedyś. Ale jest realistką. Niczego nie żałuje. Nie czuje się aktorką zgorzkniałą, która do wszystkich ma pretensje - portet BOGUSŁAWY PAWELEC, łódzkiej aktorki o znaczącym dorobku w teatrze i filmie.

Wróciła właśnie z Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego w Tel Awiwie. Przygotowuje się do roli Generałowej w "Płatonowie" Antoniego Czechowa, w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego. Zagrała w kilkunastu filmach. Wielkim sukcesem okazały się jednak tylko dwie role: Czuszki Olkowskiej, dziewczyny Witka - Bogusława Lindy w "Przypadku" Krzysztofa Kieślowskiego i Emmy" w "Seksmisji" Juliusza Machulskiego. Potem grała w filmie już znacznie rzadziej. I tylko małe role. Aktorka Teatru im. Jaracza, kilkakrotnie nagradzana za wybitne kreacje, m.in. prestiżową nagrodą "Złotą Maską", przyznawaną przez dziennikarzy. Od ponad 30 lat mieszka w Łodzi.

Spotykamy się właśnie w Łodzi. Mimo upływu lat, Bogusława Pawelec niewiele się zmieniła. Jest uśmiechnięta, zalotna i pełna życia. Gdyby nie długie włosy, odniósłbym wrażenie, że widzimy się na planie "Seksmisji".

Opowiada o pobycie w Izraelu. Jest pod wrażeniem tej podróży. - Byłam gościem festiwalu teatralnego. Na scenie prezentowały się teatry z różnych krajów. Występowali Żydzi i Palestyńczycy Mimo bariery językowej, sugestywność aktorów była tak wielka, że nie musiałam znać słów, żeby ich zrozumieć. Mówili o tolerancji, o pokoju, o chęci otwarcia na świat. Pięknie. Nie tylko w treści, ale i w formie.

Na pierwsze zajęcia teatralne chodziła do domu kultury. - Najpierw w rodzinnym Gdańsku, a potem w Gdyni bawiłam się w teatr. Występowałam w "Ani z Zielonego Wzgórza", w "Małym Księciu". Potem w teatrze poezji. To była cudowna przygoda, nie marzyłam wtedy o aktorstwie. Ale zakochałam się w teatrze.

Z wielką sympatią wspomina Urszulę Bistę, instruktorkę w domu kultury. - To była piękna postać. Często odwiedzał nas jej mąż, Henryk Bista, który pomagał jej w wielu przedsięwzięciach. Już wtedy był znanym aktorem.

Po maturze zdawała na medycynę w Gdańsku i do Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. W tamtych czasach to szkoła wysyłała papiery na uczelnie. - A mój dyrektor nie chciał ich przesłać. Twierdził, że powinnam zostać pedagogiem. Zupełnie mnie nie znał. Nigdy przecież nie występowałam na akademiach. Nie interesowały mnie przedstawienia "ku czci". Nie wiedział, jakie mam zainteresowania.

Medycyna miała być alternatywą, gdyby nie dostała się na studia w Łodzi. - Wiedziałam, że zdobycie indeksu uczelni artystycznej nie będzie łatwe. Musiałem się asekurować.

Zamieszkała w akademiku i rozpoczęła samodzielne życie. Gdy była na III roku, Stanisław Hebanowski, kierownik artystyczny Teatru Wybrzeże, zaproponował jej rolę u boku Haliny Winiarskiej i Stanisława Michalskiego w "Wywiadzie z Buenos Aires". - Zgodziłam się oczywiście, choć nie była to łatwa decyzja. Musiałam przecież przez cały rok dojeżdżać do Gdańska. Ale nie żałowałam. Tym bardziej że zakwalifikowano mi ten spektakl jako pierwsze przedstawienie dyplomowe.

W Teatrze Wybrzeże chcieli ją zatrzymać. - A ja musiałam przecież jechać do Łodzi i obronić dyplom. Od Lidii Zamków otrzymałam wtedy propozycję zagrania Anny Kareniny. I wystąpiłam w tym spektaklu. A zaraz po studiach dostałam ofertę pracy od Jana Maciejowskiego, ówczesnego dyrektora Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi.

Przyznaje, że tak naprawdę zdecydowały względy finansowe. - Płacono wtedy za każdą próbę, dostałam nawet własny służbowy pokój. Dyrektor Maciejowski zaproponował mi rolę Damy Kameliowej. To wszystko zdecydowało, że zostałam w Łodzi, choć tak naprawdę zawsze marzyłam o Gdańsku.

Po ukończeniu studiów zagrała w filmie Krzysztofa Kieślowskiego "Przypadek". Do dzisiaj nie wie, jak to się stało. - Kiedy przyjechałam, aktorzy byli już po próbnych zdjęciach. Usłyszałam, że pan Kieślowski chce się ze mną zobaczyć. Bardzo obawiałam się tego spotkania.

Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. W "Przypadku" występowali: Tadeusz Łomnicki, Zbigniew Zapasiewicz, Bogusław Linda. Zetknięcie się z takimi postaciami to był dla mnie prawdziwy szok. Reżyser był jednak tak wspaniały, że nigdy nie czułam się gorsza od innych.

Kieślowski nauczył mnie pokory.

Nauczył mnie wielu wartości. Bardzo żałowałam, że więcej u niego nie zagrałam. Gdy dziś wspominam ten czas, to tęsknię do niego i jego zasad. Miałam wiele szczęścia, ale niestety, w nieszczęściu. "Przypadek" przeleżał aż sześć lat na półce.

Pracowała nadal w teatrze, ale wciąż marzyła o filmie. Pięć lat później Juliusz Machulski zaproponował jej rolę w "Seksmisji". - Z Julkiem znaliśmy się z uczelni, w 1979 roku zagrałam w jego dyplomowym filmie "Bezpośrednie połączenie". Do końca nie wiem, dlaczego znów na mnie się zdecydował. Jestem mu za to bardzo wdzięczna.

Kiedy dostała do przeczytania scenariusz "Seksmisji", wydawało się jej, że tego filmu nie da się zrealizować. -Ale kiedy zobaczyłam zapał całej ekipy na planie, uwierzyłam, że to się uda. Z każdym dniem czułam, że to wszystko ma sens.

Za rolę Emmy kupiła kurtkę.

Rola Emmy Dax śmieszyła ją i intrygowała. - Mam w sobie dużo feminizmu, ale to nie znaczy, że świat bez mężczyzn jest możliwy. "Seksmisja" to było dla mnie spore doświadczenie. Pracowałam przecież w towarzystwie wybitnych aktorów.

Wspomina, że chyba nikt nie spodziewał się wtedy, że będzie to taki hit. - Oglądałam "Seksmisję" trzy razy. Teraz widzę swoje błędy. I to, jaka byłam młoda!

Z "Seksmisji" miała wielką satysfakcję. I tak naprawdę tylko satysfakcję. Bo mimo ogromnego sukcesu filmu, zarobiła grosze.

W dość krótkim czasie wystąpiła w dwóch ważnych filmach, zagrała dwie wybitne role i odniosła sukces. Niestety, nie miał on przełożenia na jej dalsze filmowe losy. Nie posypały się propozycje od reżyserów. Nauczyła się żyć ze świadomością, że nikt jej nie chce zatrudnić w filmie. - Nie miałam aż tak wielkiego parcia na szkło. Spełniałam się w teatrze, w rodzinie, wśród przyjaciół. Chociaż przyznaję, dziwiła mnie ta sytuacja. Być może komuś nie pasowałam? Tak miało być. Ale gdybym mogła cofnąć czas, wybrałabym tę samą drogę...

Na przełomie lat 80. i 90. nie odczuła zmian związanych z transformacją. Może tylko to, że pojawiły się castingi, w których trzeba uczestniczyć, żeby istnieć na aktorskim rynku. Kilka razy wzięła w nich udział. Bez efektów. Nie umiała zrozumieć takiej giełdy. Nie potrafiła się znaleźć w nowej rzeczywistości. Ostatnio jednak zapisała się do jednej z aktorskich agencji. I czeka na role. Bo reżyserzy, niestety, nie bywają w teatrach. Szanse na udział w filmie ma jeszcze mniejsze niż kiedyś. Ale jest realistką. Niczego nie żałuje. Nie czuje się aktorką zgorzkniałą, która do wszystkich ma pretensje.

- Potrafię cieszyć się innymi sprawami. Latem dwa miesiące spędzam poza miastem. Kocham przyrodę. Uwielbiam pływać łodzią, uczę się spinningować, chodzę po lesie, jeżdżę na rowerze. A co najważniejsze, mam wokół siebie bliskich ludzi. I jest mi z tym dobrze.

Do najważniejszych swoich ról zalicza trzy kreacje: Almy w "Miłość - to takie proste" Larsa Norena, w reżyserii Tomasza Zygadły. Evy w "Okruchach czułości" Neila Simona, w reżyserii Bogdana Hussakowskiego i ostatnie wcielenie, Pani Grollfeuer w spektaklu "Zagłada ludu albo moja wątroba jest bez sensu" Wernera Schwaba, wyreżyserowanym przez Grzegorza Wiśniewskiego. - Nie lubię wprawdzie tej literatury, ale lubię tę postać. Stawia mi bowiem ogromne wyzwanie. Zresztą wszystkie te trzy role są bardzo blisko człowieka. Różne, ale jednak wspólne.

W Teatrze im. Jaracza pracuje razem z mężem, Maciejem Małkiem, także aktorem. Ich syn, Maciek, ma 23 lata, studiuje socjologię. Kiedyś miał nawet apetyt zostać aktorem, ale szybko go z tego wyleczyła.

Marzy, by na emeryturze powrócić do swojego Gdańska. - Zawsze starałam się być lokalną patriotką, ale nie zawsze mi się to udawało. Większość życia spędziłam w Łodzi. Ciągnie mnie jednak do korzeni. I wiem, że tam wrócę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji