Artykuły

Rosjan rozmowy

Większość teatrów w kraju ma ambicje, by realizować jakiś (artystyczny bądź repertuarowy) program. Często jednak na deklaracjach się kończy, a sprecyzowanie założeń nastręcza wiele trudności. Generalnie króluje przypadkowość dobieranego repertuaru i eklektyczność. Rzadko zdarza się program wyrastający z tradycji danej sceny i zakrojony na kilka sezonów. Jednym z wyjątków w tej dziedzinie jest wrocławski "Kalambur", w którym, racjonalista Litwiniec ćwierć wieku gra i animuje ciągle tę samą sztukę: własną obsesję skrajności, tragikomedię zamordowanej utopii umiarkowania". Największym wyzwaniem naszych czasów rzuconym rozumowi jest według moralisty - Litwińca - terroryzm. - "mroczne zjawisko, które dotyka tajemnicy kosmosu". No cóż, wydaje mi się, iż racjonalnie zjawisko to można wytłumaczyć i psychologowie, socjologowie oraz politolodzy już się z tym uporali. Niewątpliwie jednak warto przyjrzeć się temu, w jaki sposób tłumaczą to artyści, tym bardziej, że "z sataniczną wizją świata terroryzmu mierzyć się może tylko sztuka ". W ten oto sposób pierwszym obrazem kolejnej kalamburowej obsesji (poświęconej "ludziom gniewu, zniewolonym własną obsesją wolności") są "Sprawiedliwi" Alberta Camusa. Przyznam się, że zdziwił mnie wybór właśnie tego dramatu, niezbyt chyba fortunnego do "uchylania tajemnicy piekła". Uważam bowiem "Sprawiedliwych" - utwór o rozterkach anarchistów z przełomu wieków, pisany przez Francuza (o Rosjanach!) zafascynowanego Dostojewskim - za dramat trudny teatralnie. Poza tym wszystkie wątki w nim występujące spotkać można w formie znacznie pełniejszej w "Człowieku zbuntowanym,". Dramat zaś pozornie jednoznaczny stwarza wiele trudności w realizacji, bardziej chyba nadając się do radiowego studia niż na żywą scenę. Jan Sycz, reżyser kalamburowych "Sprawiedliwych" me znalazł recepty na ich teatralizację.

Zabrakło mi w oglądanym przedstawieniu jego własnego autorskiego komentarza (bo reżyser jest autorem spektaklu) odrobiny metafory i nieco szaleństwa. Całość jest spokojna, wyważona, stonowana i próbuje być realistyczna. Nie muszą to być rzecz jasna zarzuty, ale cóż - spektakl ogląda się bez wzruszeń i emocji jakie obiecująco wywołuje lektura tekstu pt. "Odraza do skrajności" umieszczonego w programie (skąd pochodzą wykorzystane tu cytaty). Również stonowane i poprawne jest w "Sprawiedliwych" aktorstwo - bez cienia skrywanej pasji, za to miejscami przesycone patosem. To też, zresztą wydaje się być wpisane w sztukę. Ponad wyrównany poziom gry, poza Markiem Tobiaszem (Annenkow) wyrasta Mariusz Osmelek (Kaliajew) oraz Jerzy Racina (Skuratow). Dwa najnowsze nabytki "Stajni Litwińca" sprawiedliwie użyte się sprawdziły, a pozostali, niczym nie zaskoczyli.

Pozostaje teraz oczekiwać na kolejne propozycje z terrorystycznego cyklu, zapowiadane przez teatr, czyli "Czerwoną strefę", Benedetto oraz "Gullo Gullo" Bulatovicia. Pomysł, bowiem, niewątpliwie wart jest uwagi.

"Sprawiedliwi" A. Camus, tłumaczenie - Jan Błoński, reż. - J. Sycz. scen. - M. Treutler, muz. - Tadeusz Kocyha, OTO "Kalambur", Wrocław, październik

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji