Bez hucpy do samozatracenia
Jednym z hitlerowskich zarządców getta w Wilnie był Kittel, oficer SS, artysta śpiewak. Uczył się zarówno w szkole teatralnej w Berlinie, jak i w policyjnej we Frankfurcie. Na jego rozkaz wileńscy Żydzi, aktorzy i muzycy utworzyli stałą trupę teatralną. Wyrafinowany esteta Kittel zapowiedział, że nie znosi hucpy. Zwłaszcza żydowskiej. Sztuka, którą mieli mu prezentować artyści getta, musiała być najwyższego lotu. Kropka.
Joshua Sobol, autor "Ghetta", urodził się w 1939 r. Po studiach filozoficznych na Sorbonie wykładał estetykę i prowadził warsztaty reżyserskie na Uniwersytecie w Tel Awiwie. Zaintrygował go fakt istnienia w wileńskim getcie teatru. O kilka kroków od swego domu w Tel Awiwie odnalazł Israela Segala, b. dyrektora artystycznego wspomnianego teatru. I wtedy Sobol napisał tekst jedyny w swoim rodzaju: mocno oparty na faktach, choć zmierzający w stronę poetyckiej metafory, konkretny, jednakże niejednoznaczny, o ważkiej, uniwersalnej wymowie.
Artyści getta tworzyli w warunkach wyjątkowej presji. Ich sztuka nacechowana była niezwykle silnym ładunkiem emocjonalnym. Eugeniusz Korin, twórca naszej prapremierowej inscenizacji "Ghetta", miał więc wysoko ustawioną poprzeczkę. Tu już, podobnie jak w teatrze wileńskiego getta, nie mogło być mowy o jakiejkolwiek hucpie. Udało się! Zdyscyplinowany twórczo zespół poznańskiego Teatru Nowego odegrał przejmujące widowisko. Harmonijnie wyważono w nim poszczególne elementy. Scenografia Pawła Dobrzyckiego - obskurny magazyn w okamgnieniu przeobrażał się w promieniejące wewnętrznym ciepłem wnętrze sali teatralnej lub balowej (i vice versa). Muzyka i piosenki - miały swoje własne przebiegi dramatyczne, radykalnie posuwając akcję naprzód. Urzekała plastyka ruchu.
Krok po kroku ustępował paraliż strachu. Żydowscy artyści w finałowym występie zaprezentowali przed reprezentantem "nadludzi" zjadliwą satyrę na niemieckie porządki. Bez hucpy. Scena ta - z poruszającymi się pustymi niemieckimi mundurami -należy do najlepszych w przedstawieniu i, w ogóle, do najciekawszych w polskim teatrze ostatnich lat. Wśród aktorów najwyraziściej wywiązali się ze swych ról: Paweł Binkowski - Srulek, aktor-brzuchomówca, nieustraszenie (u boku esesmana) rozmawiający z nieodłączną kukłą na najbardziej gardłowe tematy, Mariusz Sabiniewicz - Kittel, zastanawiający zlepek dusz: wrażliwego artysty i cynicznego policjanta, Antonina Choroszy - Chaja, pieśniarka, a także trójka bezsilnie miotających się w nieludzkim świecie getta Żydów: tchórzliwy karierowicz Weiskopf - Witold Dębicki, intelektualista-idealista Kruk - Aleksander Machalica i rojący o Palestynie "szef" getta Gens - Mariusz Puchalski.
"Ghetto" Korina to spektakl angażujący uwagę w najwyższym stopniu. A przy tym wysmakowane plastycznie i muzycznie widowisko, którego się nie zapomina.