Artykuły

Radni radzą

Czy koedukacyjna toaleta i brak szatni w teatrze nadają mu niepowtarzalny klimat? I gdzie jest meczet? - zastanawiali się nasi kulturalni radni. Jeśli ktoś gustuje w humoreskach z elementami makabreski, darmowych i w doborowej obsadzie, powinien zwrócić uwagę na posiedzenia komisji kultury i nauki rady miasta - pisze Michał Gradowski w Gazecie Wyborczej - Poznań.

W czwartek było tak. Potrzebne dodatkowe 4,5 mln dla Centrum Sztuki Dziecka. Skąd wziąć pieniądze? Przewodniczący komisji Antoni Szczuciński (SLD) zamyka oczy, wodzi palcem po tabelkach i po chwili znamy już źródło finansowania. - Inwestycje na Euro, pozycja trzecia, trasa tramwajowa os. Lecha-Franowo - mruczy przewodniczący. Unia dokłada, nie można zabrać - podpowiada skarbnik miasta. - To może po rozstrzygnięciu przetargów na duże inwestycje, okaże się, że zaplanowano zbyt wiele i zostanie rezerwa - dalej głowił się Szczuciński. - Zarezerwujmy w budżecie 20 zł na kupon totolotka, efekt będzie podobny - drwił radny Michał Grześ (PO). Od tego momentu wszystkie głosowania były już tylko pomocnicze, ale posiedzenie komisji trwało dalej.

- Anna Dymna z Tomaszem Raczkiem minęli się w jednej toalecie. Nie o taką współpracę nam chodzi - argumentował Paweł Szkotak, który zabiegał o pieniądze na remont Malarni - sceny kameralnej Teatru Polskiego. Teraz nie ma tam szatni, klimatyzacji, toaleta jest jedna. - Czy klimat tego miejsca - gdzie nie ma gdzie płaszcza powiesić - nie sprawia, że jest ciekawe? - zastanawiał się radny Grześ. - Zdarzały się przypadki omdleń - próbował przekonywać Szkotak. - To na pewno z nadmiaru artystycznych wrażeń - Grześ brawurowo zbił argument dyrektora Teatru Polskiego.

Radny Grześ był tego dnia w wyjątkowo dobrym humorze, choć chyba lepsze to niż ostentacyjnie znudzenie manifestowane przez Przemysława Foligowskiego (PiS). Radny zachowywał się tak, jakby reprezentował liczną w badaniach opinii publicznej grupę "nie wiem, nie mam zdania, inny kandydat". Na komisji głos zabrał raz, a w głosowaniach od tego głosu głównie się wstrzymywał. Kiedy na końcu komisja opiniowała wydatek na renowację zabytków, Grześ zagrzmiał: - A czy to aby nie na meczet? Nie meczet, tylko minaret - przyszli z pomocą radni (chodzi o komin przy skrzyżowaniu ul. Estkowskiego z Garbarami, który na minaret chce zamienić Joanna Rajkowska).

- Meczet będzie później - powiedział Foligowski i to był ten jedyny raz, kiedy przemówił na całej komisji kultury. I jeszcze na koniec radny Szymon Szynkowski vel Sęk (PiS) pozwolił sobie zażartować: czy w tym roku prezydent zabronił dyrektorom instytucji kulturalnych przychodzić na komisję? Radny Szynkowski, gdyby się nie spóźnił, miałby okazję ich wysłuchać (Szkotak, Moszkowicz, Ziajski), choć nie sądzę, żeby ci ostatni na tym kabarecie bawili się dobrze. Kolejne posiedzenie w najbliższy czwartek o godz. 17.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji