Artykuły

Wygnańcy

Bohaterem "Wygnańca" Jamesa Joyce'a jest irlandzki pisarz, Ryszard Rowan, który przyznaje żonie "męski" zakres swo­bód w małżeństwie pod warunkiem jednak, że będzie dokładnie i o wszystkim informo­wany. Piękna Berta (w wykonaniu Anny Dymnej) zaczyna tę grę, królikiem doświadczalnym jest.....przyjaciel bohatera, dziennikarz Robet Hand. Szybko przekonu­jemy się jednak, że nie jest to sztuka oby­czajowa na temat granic osobistej swobo­dy kobiety pozostającej w związku małżeń­skim, ale wspaniałe studium pobudzanego zazdrością o ukochaną kobietę psychomasochizmu jako podniety twórczej. Ryszard popycha żonę w ramiona innego mężczyz­ny, by z tej sytuacji, ze swego umęczenia psychicznego, jak z krynicy emocji czerpać natchnienie pisarskie. Tylko jak dziś poka­zać w tonacji serio to kuszenie żony, gdy w dodatku rzecz jest na motywach biografii autora "Ulissesa"?

Kazimierz Kutz zainscenizował "Wygnańców" w konwencji komedii. Nie powierzchownego pastiszu, jakim posługują się na scenach i ekranach przeważnie mło­dzi i mniej zawodowo sprawni reżyserzy w stosunku do literatury ekspresjonizmu i wszystkich awangard początku naszego stulecia. Kutz tym przedstawieniem doko­nał w pewnym sensie odkrycia, pokazał jak sensualny język kina może ożywić ekspery­menty Iiterackie sprzed pół wieku i zarazem zarysować dystans wobec nich dzi­siejszego widza. To, co niezbyt powiodło się Volkerowi Schlonderffowi w "Miłości Swana", Kutz osiąga w obszarze kameralistyki. Wydobywa psychologiczną charakterystyczność i fenomen osobowości bohatera oraz sugestywność zmysłową gry o kobietę i wokół niej. W tym kunszcie obrazowania bergsonowsko-freudowskich sfer literatury pomocni mu byli, podporządkowani bez reszty jego reżyserskiej woli i wspaniale przez niego wykreowani, akto­rzy. Zwłaszcza para główna - Anna Dymna i Krzysztof Globisz w roli Ryszarda, czyli postaci, której tak wiele z siebie samego zawierzył James Joyce. Humor i cokolwiek perwersyjną cielesność wygrali znakomi­cie.

Prace Kazimierza Kutza w teatrze TV wzbogacają tę dziedzinę twórczości ekranowej o bardzo ważne doświadczenia. Czy jednak własny czas jednego z najwybitniejszych naszych reżyserów filmowych, upływający mu w obszarze azylu, jakiego z przyjaźni, życzliwości i szacunku udzielił Kutzowi ośrodek telewizji w Krakowie, nie liczy się podwójnie? Czy nie pora, by Kutz otrzymał wreszcie środki, ekipy, priorytet, tak właśnie! I by mógł po pięciu latach nie­obecności powrócić do kina? Bo jeśli nie teraz, to kiedy?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji