Artykuły

"Hanemann" w "Wybrzeżu"

Izabella Cywińska ma absolutnie stalowe nerwy i niebywałą odporność - mówi Maciej Nowak, dyrektor Teatru "Wybrzeże". Cywińska od wielu miesięcy przygotowuje "Hanemanna" - spektakl wg powieści Stefana Chwina i robi to... w remontowym huku, pyle. Premiera przygotowana w takich warunkach - to jest coś - cmoka z nieukrywanym podziwem dyrektor.

Na dużej scenie ruch. Lampy "jadą" w górę, wielka stalowa przestrzeń z wyciętymi bulajami i oknem robi imponujące wrażenie. Tuż obok niebieskie domowe wnętrze - pokój, fragment kuchni. Przed sceną stoi metalowy dziecięcy wózek z wiśniową budką, stary rower... klimat lat 30. w drobiazgach.

- Chwin poprzez miłość do przedmiotu wyraża szacunek do tradycji - mówi Izabella Cywińska. - On ukochał przedmioty, opisuje je pieczołowicie, a poprzez nie - świat. To musiało znaleźć się w przedstawieniu. Bez tego nie byłoby Hanemanna. Pożegnanie rzeczy, pamiątek, śladów własnego życia, a następnie "oswajanie" ich poprzez przybyszów z innego świata - to bardzo ważne sceny w tym spektaklu - dodaje.

W odkrywaniu i zdobywaniu prywatnych domowych znaków przeszłości celuje Wojciech Misiuro, który w tym spektaklu zajmuje się ruchem scenicznym. Z sobie tylko wiadomych źródeł wydobywa stare weki, butelki, blaszaną skrzynkę sygnowaną "danziger".

- Wojtek opróżnia stare piwnice, w których do dzisiaj jeszcze można znaleźć ślady tamtej przeszłości - żartują w teatrze.

Skupieni są wszyscy. Na tę premierę czekają nie tylko widzowie, ale i ludzie teatru. Wierzą oni w doświadczenie reżyserskie - sceniczne przede wszystkim - Izabelli Cywińskiej. Mirek Baka - Hanemann - pilnie wsłuchuje się w słowa Krzysztofa Gordona, który gra Pana J. Katarzyna Figura w roli Hanki jest osobą budzącą zainteresowanie. I nic dziwnego, pani Kasia po 15 latach wraca do repertuaru dramatycznego - tak głosi informacja w programie. Bardzo intensywnie związała się z "Hanemannem" Dorota Kolak, asystent reżysera, ale również Matka w tym przedstawieniu. Panią Wallaman - jakże to ważna rola - gra Joanna Bogacka, Panią Stein - Wanda Neumann, Rosę Schulz - Joanna Kreft-Baka. Na scenie w "Hanemannie" obejrzymy również Ryszarda Ronczewskiego, Floriana Staniewskiego, Igora Michalskiego, Krzysztofa Matuszewskiego i wielu innych aktorów. Będą też wręcz cyrkowe popisy dzieci, które wystąpią w tym przedstawieniu i tłum na scenie - "zaangażowany" do "Hanemanna".

Świat Niemca Ukrainki...

Izabella Cywińska doskonale wie, o czym chce zrobić przedstawienie.

- Dobrze znam tę książkę i lubiłam ją zanim zaczęłam myśleć o adaptacji. Opisywanie świata przez Chwina jest przeciwieństwem tego, co można pokazać w teatrze. Język Chwina jest przebogaty, stanowi ogromną wartość sam w sobie, ale można by "zagadać" nim publiczność. Ograniczyłam więc dla potrzeb teatru tekst Chwina do minimum, pozostając równocześnie wierna mu do bólu.

Najważniejszym problemem z powieści Stefana Chwina, który z pewnością zaistnieje w gdańskim spektaklu, jest sprawa inności. To, jacy jesteśmy wobec obcych, wobec innych. Jacy jesteśmy nietolerancyjni, zapatrzeni we własny sposób myślenia o świecie, a jednocześnie - jak bezmyślnie - nazywamy to "nasze myślenie" tradycją - dodaje Izabella Cywińska.

Bez Niemca Hanemanna, Ukrainki Hanki i Małego niemieckiego chłopca Adama, dziecka wojny - Żyda albo Cygana - nie byłoby kwintesencji tej obcości. To właśnie ta trójka bohaterów w spektaklu gdańskim w finale ucieka razem. Łączy ich miłość.

Wcześniejsze inscenizacje

Powieść Stefana Chwina nie po raz pierwszy kusi realizatorów teatralnych i radiowych. Były już dwie adaptacje telewizyjne "Hanemanna", dwie realizacje radiowe przygotowane przez ośrodki w Lublinie i Warszawie. Z "Hanemannem" dokładnie cztery lata temu zmagał się Sebastian Majewski w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Stefan Chwin w wywiadach nie ukrywał, że najtrudniejszy problem dla przenoszących "Hanemanna" to wielowątkowość narracji, która wymaga prowadzenia kilku historii naraz w sposób czytelny i angażujący widzów.

W wywiadzie, który przeprowadziła Joanna Chojka - Stefan Chwin nie ukrywa, że nie jest wielkim miłośnikiem teatru.

- W teatrze punktem wyjścia jest sytuacja drastyczna i niecodzienna. Dwie, trzy godziny, jak przez niewidzialną szybę człowiek ogląda drugiego człowieka. W teatrze przedmiotowa materialność człowieka nagle wychodzi na jaw z niezwykłą siłą. Intensywna fizyczność aktorów, róż, puder, niedoskonałość urody - wszystko to nagle objawia się w ostrym świetle reflektorów - bezbronne, wydane na łup spojrzeń...

Chwin podkreśla, że dla niego najważniejsza w życiu i w powieści jest tajemnica. "Łatwo sobie wyobrazić, co by się stało, gdybyśmy ujawnili wszystkie nasze sekrety - pisze Chwin. - Tajemnica pozwala mieć nadzieję. (...) Kiedy tracimy poczucie tajemniczości świata, świat staje się jednowymiarową pułapką. Poczucie tajemniczości świata oznacza: nic w naszym życiu nie jest ostatecznie przesądzone. Świat jest przestrzenią otwartą. Może się w nim zdarzyć jeszcze wszystko. Taka właśnie tajemnica stwarza nadzieję."

Opinie o "Hanemannie"

Powieść Stefana Chwina uznana została w 1995 r. za książkę roku. Pisano o niej wielokrotnie.

Janusz Nyczak: "Hanemann to nazwisko niemieckiego profesora anatomii. Miejsce akcji - Gdańsk. Czas akcji - okres tuż przed drugą wojną i tuż po. Zresztą trudno tu mówić o jakiejkolwiek konwencjonalnej akcji. Jest tam delikatny motyw miłosny, jest śmierć, wojna, chłopięca przyjaźń.(...) Naprawdę idzie tam o pejzaż duchowy i fizyczny miasta. O życie pewnej kultury i cywilizacji, na której miejscu zaczęła wyrastać inna kultura i cywilizacja. Mowa oczywiście o odejściu niemieckiego Gdańska i nastaniu Gdańska wyłącznie polskiego".

Stanisław Lem, "Tygodnik Powszechny": "Chwin przejmująco maluje ponurą łatwość, z jaką wszystko co ludzkie ulega zniszczeniu, destrukcji, zmiażdżeniu; ukazuje rzeczy dobrze znane ze świeżością pełną okrucieństwa.

Krzysztof Pysiak, "Nowe Książki": "W książce Chwina, która wyrasta z wielkiej tęsknoty za tamtym światem, podstawową metodą pisarską, jeśli tak można powiedzieć, staje się rekonstrukcja, odtwarzanie, zapis fragmentów tego, co minione, co nie wróci. Stąd zrozumiały pietyzm, z jakim autor przypomina smaki, kształty, zapachy, barwy".

Jerzy Jarzębski, "Znak": "Nie byłoby tej książki, gdyby nie Gdańsk - obraz o niezwykłej, dramatycznej historii, spiętrzający w sobie splątane, różnorodne dziedzictwo".

Jest więc szansa, że te różnorodne emocje, które wyzwalała i nadal wyzwala powieść Stefana Chwina, zostaną zachowane w gdańskim przedstawieniu. Uroczysta premiera 27 stycznia o godz. 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji