Artykuły

Jednak czekanie

W ubiegłym tygodniu na Scenie Kameralnej Teatru "Wybrzeże" w Sopocie odbyta się prapremiera debiutanckiej sztuki Pawia Huelle pt. "Kto mówi o czekaniu?". Reżyserem spektaklu jest Krzysztof Babicki.

Na pustej, lekko oświetlonej scenie - samotne, bezlistne drzewo. Z głębi, z wiejskiej drogi wyjdą Antony - Irlandczyk (Mirosław Baka) i Paul - Polak (Jacek Mikołajczak). Obaj pracowali na południu Francji przy winobraniu, byli sezonowymi robotnikami na czarno, odpłacili swym gospodarzom rabując im co nieco. Z dążyli się zaprzyjaźnić, bowiem spędzili już z sobą sporo czasu. Są artystami, marzącymi o powrocie do teatru, o graniu. Chcą znowu wtopić się w ułudę, zapomnieć, kreować, a może także trochę oszukiwać, mamić - szczególnie tych, którzy przyjdą podziwiać ich aktorskie talenty. Żyją w świecie jednej wielkiej sztuki: "Czekając na Godota" Becketta. To jakby realizacja marzeń, dążeń, to próba osaczenia czasu, który - choć przeklęty, bo nie przynosi nic dobrego - jednak istnieje. Od czasu są wszyscy uzależnieni, on dyktuje właściwie porządek rzeczy, otwiera przyszłość, wytycza kierunek. To nawiązanie do bodaj najznakomitszego dramatu Becketta jest w sztuce Pawła Huelle "Kto mówi o czekaniu?" w pełni artystycznie świadome, choć literacko oczywiście przetworzone.

Paweł Huelle w wywiadzie zamieszczonym w programie wyjaśnia, że Beckett "wcale nie jest ulubionym pisarzem", i gdyby gdański autor miał podpierać się czyimkolwiek autorytetem albo powoływać się na kogokolwiek - to z pewnością nie na Becketta. "Jak wszystko co-piszę - mówi Huelle - także i ta sztuka powstała w porywie uczucia i wyobraźni".

"Kto mówi o czekaniu?" ma jednak wiele paraleli, może nawet podświadomych, a reżyseria Krzysztofa Babickiego jeszcze bardziej osadziła ten dramat w Beckettowskim klimacie. Co prawda czasami jest to zabawa z Beckettem albo nawet delikatny pastisz, ale jednak powtórzone, a odwieczne pytania o sens, świadomość, nie chciane powroty po prostu są w tym utworze i stanowią o jego warstwie filozoficzno-znaczeniowej. Huelle celowo tworzy teatr w teatrze, wszak główni bohaterowie dzięki szalonej przyjaciółce Margot (Dorota Kolak) w końcu zagrają swą sztukę. To, że będzie to na dworcu metra, nie ma żadnego absolutnie znaczenia, bowiem najważniejsze jest spełnienie, choć częściowe, namiastka... Huelle celowo dramat Vladimira i Estragona wiąże z tożsamością Antonego i Paula. Nie bez znaczenia są tu również narodowości obu bohaterów. Irlandczyk - jak Beckett, Polak - jak Huelle?! Bohaterowie sztuki nie potrafią jednak wyrazić swoich inności narodowych i mentalnościowych. Sięgają głównie do stereotypów - niby znaczeń. Huelle bardzo zręcznie operuje symbolami, porusza się z ogromną swobodą w literackiej konstrukcji, ale również nie zaskakuje. Poruszamy się po utartych tropach, po sensach znanych.

Reżyser Krzysztof Babicki uległ magii rozbudowania przestrzeni scenicznej, chciał, by dramat dział się w kilku planach. Scena jest więc pretekstem do wchodzenia i wychodzenia bohaterów, a także jest miejscem do grania teatru w teatrze, a przestrzeń widowni zapełnia się oberżą, jest także drogą (specjalny podest). Widzowie więc usadzeni są niezbyt wygodnie i z wielu rzędów marnie ogląda się ten spektakl. Reżyser posłużył się także konwencją ascezy scenograficznej Marka Brauna. Stąd dramat Huellego wydaje się jeszcze bardziej uzależniony od formuły Becketta.

Natomiast w spektaklu "Kto mówi o czekaniu?" bardzo udane są propozycje aktorskie. Troje głównych bohaterów: Dorota Kolak, Mirosław Baka, Jacek Mikołajczak stworzyli tercet. Kolak jest delikatna i histeryczna zarazem, samotna i kochająca, inteligentna i infantylna... To Margot niespokojna i poruszająca. Mirosław Baka wcielił się w zimnego, szorstkiego Irlandczyka. Jest zasadniczy, trochę nerwowy, wyczulony na rzeczywistość, ale także dowcipny, a Jacek Mikołajczak zagrał ciepłego, trochę uległego i strachliwego Polaka, który nie zawsze wie, co robi i dlaczego. Dzięki więc obsadzie (także dobra podwójna rola Krzysztofa Gordona) ogląda się ten spektakl z zainteresowaniem.

Debiut sceniczny Pawła Huelle z pewnością nie jest tak wielkim sukcesem literackim jak powieść "Weiser Dawidek". Ale o tej sztuce z pewnością będzie się mówić, bo ciągle trwają poszukiwania w polskiej dramaturgii współczesnej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji