Artykuły

Przed obrazami umierają słowa

Christa Wolf, "Kasandra". Adaptacja - Christa Wolf. Przekład - Sławomir Błaut. Centrum Sztuki STUDIO im. Stanisława Ignacego Witkiewicza. Premiera 22 stycznia 1991 r. Opracowanie tekstu - Krzysztof Bukowski i Zbigniew Brzoza, inscenizacja - Krzysztof Bukowski i Leszek Mądzik, reżyseria - Krzysztof Bukowski, scenografia - Leszek Mądzik, muzyka - Stanisław Radwan.

1. W bieżącym sezonie Centrum Sztuki Studio lansuje hasło "piękne kobiety na scenę". Za szarmanckością dyrektorów, Waldemara Dąbrowskiego i Jerzego Grzegorzewskiego, wobec damskiej części zespołu skryje się z pewnością zwyczajne męskie wyrachowanie. Po prostu zarzucają oni ogarnięty kryzysem rynek kultury swoim najatrakcyjniejszym towarem (przepraszam za niezręczne wyrażenie), licząc - całkiem słusznie - że sprzeda się on wyśmienicie. Nie kryję, iż przezwyciężanie teatralnego impasu, polegające - jak za czasów Boya - na ozdabianiu spektaklu kobiecą urodą, uważam za jeden z najsympatyczniejszych objawów kapitalizacji sztuki.

Na pierwszy ogień poszła ponętna Dorota Kamińska. Co bogatsi mogli spotkać ją w willi kabotyńskiego d'Annunzia, czyli Marka Walczewskiego, któremu składała wizytę jako ekscentryczna malarka Tamara Łempicka - główna bohaterka modnego za Oceanem scenicznego drobiazgu panów Krizanca i Rose'a. Pewexowski rarytas jesienią ubiegłego roku zelektryzował warszawski high life, który słono płacił za paszporty do wiejskiej posiadłości włoskiego dekadenta, aby pobyć w towarzystwie znanej z telewizyjnego "Labiryntu" demonicznej aktorki wtulonej z gracją w eleganckie futro. Teraz "Studio" przygotowało coś dla właścicieli skromniejszych fortun, natomiast bogatszych duchowo. Im za sprawą Anny Chodakowskiej oferuje kobiecość Kasandry. Kobiecość odartą z pozłoty, zredukowaną do psychosomatycznego sedna.

2. Najpierw snujemy się po foyer wśród szczątków dekoracji "Tamary". Na sygnał bileterki opuszczamy tę swoistą ekspozycję ekskluzywnego stylu Art Deco i posłusznie ruszamy do Malarni. Plątaniną wąskich schodów i ciasnych, nieprzyjemnych korytarzy docieramy pod sam dach teatru. W sali, gdzie przez szereg lat Szajna krzyczał przeciwko wojnie swoją "Replikę", panuje półmrok. Po omacku próbujemy zająć jakieś miejsce na jednej z kilku, wznoszących się amfiteatralnie, twardych, niewygodnych ławek. Oczekujemy rozpoczęcia spektaklu, ale faktycznie już od dłuższego czasu uczestniczymy w zdarzeniu teatralnym. Zamknięcie drzwi na widownię i uwięzienie nas w całkowitej ciemności to tylko następny akt naszej hipnotycznej izolacji. To zacieśnienie niemal fizycznej wspólnoty aktorów i widzów.

3. Sceną jest wielka kuweta wypełniona wodą, z której gramoli się bosa kobieta oblepiona zgrzebną, czarną, workowatą suknią. Ma ogoloną głowę. Przypomina Renee Falconetti z niemego filmu "Męczeństwo Joanny d'Arc" Carla Dreyera. To Kasandra Trojańska księżniczka, córka króla Priama i Hekuby. Greckie mity mówią, że zakochany w Kasandrze Apollo obdarował ją umiejętnością prorokowania. Niestety, zlekceważyła ona amory jednego z najpotężniejszych bogów Olimpu, który ukarał dumną śmiertelniczkę, sprawiając, że nikt nie wierzył jej przepowiedniom, co w konsekwencji spowodowało klęskę Troi. Mitologiczny los obszedł się z Kasandrą okrutnie. Podczas krwawej, nocnej jatki urządzonej Trojanom przez podstępnych najeźdźców i wieńczącej 10-letnią wojnę, nie uniknęła zwykłego wówczas w takich razach - zgwałcenia. Następnie jako "łup wojenny" przypadła Agamemnonowi. Uwięziona do Myken, padła ofiarą zbrodniczej pary - Klitajmnestry i Egista. Warto o tym wszystkim pamiętać podczas spektaklu, żeby jakoś "połapać się" w fabule, której tu właściwie brak. Tekst niemieckiej pisarki Christy Wolf jest prozą poetycką może nawet - jak sugeruje program - o znacznych "walorach literackich", ale wcale nie teatralnych. Na początku próbuje się go słuchać. Jednak przebijanie się przez myślowy chaos, dla którego legenda stanowi tylko semantyczne alibi, po chwili męczy i przeszkadza we właściwej percepcji widowiska. Widowiska niezwykłej urody plastycznej.

4. Christa Wolf i Anna Chodakowska nie opowiadają o Kasandrze jako o natchnionej wieszczce. Zdejmują z niej odium posępnej zwiastunki katastrofy. Swoją Kasandrę znajdują daleko od domu, w Mykenach. Przedstawiają samotnego człowieka, którego boli już wyłącznie mózg.

Ich Kasandra dobrnęła do kresu drogi. Pozostał jej tylko "język czasu przeszłego". Czasu dziewczynki, potem kapłanki głoszącej wizje nie od sił nadprzyrodzonych dane, lecz wynikające z obserwacji i oceny realnych stosunków państwa "nierządnego" i "zginienia bliskiego". Bojkotowanej przez swych rodaków za niezależność poglądów, za bezlitosną prawdę. Ta Kasandra, opowiadając, wstępuje w śmierć. Wszystko co widzimy i słyszymy jest transpozycją strumienia jej świadomości, którą pokonuje ona lęk przed pogrążeniem się w nicość. Jednocześnie to intensywne myślenie, ów ciężki bagaż samowiedzy, dręczy ją torturą wspomnień doświadczonego bestialstwa, przemocy, potworności.

5. "Zawsze bardziej przywiązywałam się do obrazów niż do słów. Na ostatku będzie obraz, nie słowo. Przed obrazami umierają słowa". To wyznanie Kasandry, uczynione piórem Christy Wolf, może stanowić motto inscenizacji Leszka Mądzika, Krzysztofa Bukowskiego, Stanisława Radwana i Anny Chodakowskiej. Udaje się im stworzyć sugestywną wizję świata po zagładzie. Wizja ta powstaje poprzez pokazanie pamięci człowieka, który na chwilę uszedł z piekła nienawiści. Stąd wyłącznie Kasandra ma tu ludzki wymiar. Inne postacie są fragmentaryczne, groteskowe, pokraczne lub wyidealizowane. W zależności od subiektywizmu Kasandry mają kształt patetycznych czy błazeńskich nadmarionet lub fascynują pięknem faktury ciała. To Kasandra, która odrzuciła miłość w imię "działalności społecznej" rodzi ich teraz w przedśmiertnej malignie.

Światło wydobywa z czarnej czeluści tylko to co niezbędne. Techniczna machina zaprojektowana przez Leszka Mądzika działa sprawnie. Aktorzy bezszelestnie pojawiają się i rozpływają (dosłownie!) za ruchomymi skrzydłami ledwo dostrzegalnych kulis, które "wymazują" bez zgrzytu poszczególne obrazy. Tafla wody gra urzekająco, aczkolwiek bez narzucania się zbędnymi "gierkami". W wodzie, zmywającej brud i grzech, oczyszczającej spotykających się ze śmiercią i zmarłymi, wspaniale przegląda się symboliczna nośność spektaklu. Spektaklu, który kończy przejmująca scena przeprowadzania Kasandry przez Charona styksowymi wrotami śmierci.

Nie da się ukryć, że Leszek Mądzik zdominował swoją wyobraźnią przestrzeń Malarni, i że przede wszystkim jego słynne "myślenie obrazami" ratuje Christę Wolf. To jego plastyczna fantazja daje impuls do narodzin szczególnego teatru kontemplacji, milczenia, rozważań, eschatologicznych. Wszyscy, którzy ulegną urokowi "obrazów" Mądzika odczytają własną poezję "Kasandry". Tak jak robi to Anna Chodakowska. Ta niepospolita aktorka, przedłużająca linię rodu wielkich manieryczek (to komplement!) sceny polskiej, ma w sobie jakieś nawiedzenie. Coś co unosi grane przez nią postacie ponad ziemię. Od debiutanckiej Antygony poczynając, ciągle poszukuje ona nowych środków wyrazu. Lekceważy ryzyko. Takim szaleństwem jest właśnie rola Kasandry, którą Chodakowska kreuje pod dyktando plastycznej ekspresji Mądzika i nastroju "sferycznej" muzyki Radwana. Aktorka tak intensywnie "istnieje" w spektaklu, że nawet cisza skarży się nam jej obolałym głosem, a mrok zapala się jej natchnionymi, somnambulicznymi oczami. Summę swej roli Chodakowska osiąga w długim monologu o stracie ukochanego brata Troilusa. Mówi go prosto, prawie "biało", opleciona nagim ciałem zabitego, zastygła w martwocie "Piety" i dorównująca metafizycznej ekstazie boleści wykutej przez Michała Anioła.

6. Upływa 75 minut Krajobraz, nabrzmiały metaforą unicestwienia po wybuchu nuklearnym, wypełnia się ostateczną ciemnością. Zalega głuche milczenie. Znów wstępujemy w labirynt PeKiNowych przejść. Tłoczymy się jak w schronie. Jeszcze tylko szatnia i już jesteśmy na zewnątrz teatru. Ale wciąż w środku barbarzyńskiego świata który toleruje istnienie wojen, maltretowanie kobiet, dzieci i starców, doskonalenie techniki zbrojeniowej pozwalającej na coraz bardziej perfekcyjne mordowanie młodych mężczyzn. Wracamy do domu, aby wysłuchać najnowszych komunikatów z Zatoki Perskiej, Litwy... Niebo tam takie samo jak nad Mykenami i nad Troją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji