Artykuły

Przepaść czasu

"Opowieść zimowa" w reż. Jarosława Kiliana w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

"Opowieść zimowa", zaliczana do późnych komedii Szekspira, rzadko trafia na scenę, a to ze względu na nietypową konstrukcję. Między pierwszą a drugą częścią dramatu upływa 16 lat - jak powiada poeta, "przepaść czasu" - i trzeba to widzom pokazać. Dlatego Szekspir przed aktem czwartym wprowadził na scenę postać alegoryczną, Czas, który miał złagodzić lukę w akcji. Jarosław Kilian poszedł dalej, bo epizodycznej postaci Czasu nadał rolę przewodnika, który pojawia się na początku, w środku i na końcu przedstawienia, dyrygując całością. Czas (Olgierd Łukaszewicz) wygląda jak strach na wróble, w sfatygowanym cylindrze, przykrótkich spodniach i w towarzystwie trupy kuglarzy, ale to wszystko nie umniejsza jego wystudiowanej elegancji i świadomości siły. Czas nie musi się starać o akceptację, dość, że jest i zaświadcza o nieuchronnym upływie minut, godzin, dni, lat. To on wystawia ludzi na próbę, czasem akcję przyspieszając, czasem popadając w reżyserską drzemkę.

Część pierwsza jest mroczna jak "Otello", Leontes (Mariusz Wojciechowski) w przypływie zazdrości obraca wniwecz całe swoje szczęśliwe życie i panowanie, mimo wysiłków niezłomnej Pauliny (Grażyna Barszczewska), usiłującej dowieść niewinności królowej Hermiony (Izabella Bukowska). Część druga, po 16 latach, tonie w słońcu, skrzy się radością, spod powierzchni której wydobywają się półtony następstw królewskiego szału. Tak jest i w przedstawieniu Kiliana - część pierwsza, zimowa, skuta mrozem oziębłego serca władcy, zderza się z figlarną częścią drugą, kiedy złe moce nagle rozstępują się pod ciśnieniem Dobra. I pod ciśnieniem sugestywnej muzyki Mateusza Pospieszalskiego, która towarzyszy burzliwym a zmiennym dziejom bohaterów. Trudna to opowieść, zawiła, dwa przedstawienia w jednym, tragedia i komedia pod jednym dachem, ale w Polskim udaje się ta ryzykowna sztuka, dzięki dyscyplinie zespołu występującego na tle bajecznej scenografii Adama i Jarosława Kilianów. Symbolika masońska, kraty, zimne kolory pierwszej części ustępują bogatym strojom pasterzy i dworzan z części drugiej, a na koniec Hermiona niczym figura Matki Boskiej, tknięta cudownym podmuchem, ożywa, aby ukoić żal i pokonać zło.

Spektakl nie ucieka od emocji, bywa w nim mocne napięcie, zdarza się walka, jest miejsce na liryzm i jarmarczną zabawę. Publiczność ulega magii tej kolorowej opowieści, śledzi losy bohaterów, po dramatycznym monologu Hermiony ukradkiem ociera łzy, oczekując pomocy ze strony kapryśnego Czasu, który pospieszy na ratunek, kiedy przyjdzie na to pora. Co z tego, że ratunek nieprawdopodobny albo magicznego rodzaju. Sztuka bywa prawdziwsza od życia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji