Artykuły

Pierwszy krok

"Tygryski" w reż. Agaty Biziuk w Teatrze Lalka w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej - dodatku Kultura.

Od kilku dni moi synowie mniej chętnie bawią się bakuganami. Wolą udawać, że są w teatrze. Nie, nie dlatego, że ojciec krytyk ich zmusza. Po prostu byli na "Tygryskach" w warszawskiej Lalce.

To przedstawienie już zdążyło obrosnąć legendą. 0 bilety nie sposób - prawdopodobnie nie "Tango" w Narodowym, a "Tygryski" właśnie są najbardziej obleganym przez publiczność spektaklem w Warszawie. Byłem, wraz z trzyletnim Kubą i ośmioletnim Karolem, wszystko, co o "Tygryskach" powiedziano i napisano zweryfikowałem. A towarzystwo ma w tym przypadku znaczenie podstawowe. Karol bywa w teatrach nie od wczoraj, do bólu trzeźwym komentarzami zwykł wprowadzać ojca krytyka w stan nie lada kontuzji. Ale Kuba przeżywał w Lalce swą teatralną inicjację. Dlatego właśnie jego zdanie liczyło się najbardziej.

Kuba był bardzo zadowolony. Miał rację, bowiem na wszystkie pochwały przedstawienie Agaty Biziuk solennie sobie zapracowało. Na pierwszy krok w teatr "Tygryski" z Lalki nadają się wprost idealnie. Autorzy przedstawienia wiedzą doskonale, że najgorsze, co mogą zrobić, to znudzić i zmęczyć małego widza. Rzecz jasna lepiej, żeby wyszedł z lekkim niedosytem niż ze zdecydowanym przesytem. Dlatego rzecz trwa ledwie trzy kwadranse, grana jest w teatralnym foyer, w najbliższym kontakcie z małą publicznością. Widzowie mogą brać udział w akcji, podpowiadając wykonawcom, kto, co i jak. Tylko kiedy krzyczą zbyt głośno, aktorka upomina ich żartem: "No, przecież wiem". Na koniec zaś można pogłaskać mordę pluszowego, chwilę wcześniej animowanego przez sceniczną Asię tygrysa. Sama przyjemność.

"Tygryski" to zatem teatr delikatny, wtajemniczenie spokojne, by tak rzec - nieinwazyjne. Historia najprostsza z prostych. Oto mała Asia nie chce iść spać. Mama nakłania ją bezskutecznie, ojciec osiąga cel poprzez ulubioną kołysankę dziewczynki. A rankiem spać się chce... Po drodze ożywają tygryski, te z białej piżamy Asi. Wraz z nimi rodzi się teatralna iluzja. Wystarczy tylko zamknąć oczy. Zachęcone przez wykonawców dzieci robią to bardzo chętnie.

Sukces niewielkiej sztuki Marty Guśniowskiej i spektaklu Agaty Biziuk polega na tym, że po "Tygryskach" Kuba już pyta o kolejną wizytę w teatrze. Aktorzy prowadzą z małym widzem grę inteligentną, przy całej zabawie w teatr nikt do nikogo się nie mizdrzy, nikt nie robi idiotycznych min. Od Kamili Puciłowskiej, która gra Asię, koleżanki z teatrów żywego planu powinny uczyć się dziecięcych ról.

Guśniowska i Biziuk nie próbują na szczęście wprowadzać rewolucji w świat dziecięcych wyobrażeń. Nie ma w tym spektaklu modnej ostatnio krytyki stosunków między dziećmi i rodzicami. Jest nienachalnie podany morał. Tygryski wracają na piżamę, ale kto wie, może jeszcze zabiorą dziewczynkę w podróż pełną przygód. Warto w to wierzyć, warto mieć marzenia. Chciałbym, by do takiego teatru chodziły moje dzieci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji