Laserowy balet dla dużych i małych
"Kopciuszek" w choreogr. Iwony Runowskiej-Badurek w Operze Nova w Bydgoszczy. Pisze Michalina Łubecka w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.
Wielki Prokofiew, słynny "Kopciuszek", pierwszy raz w naszym mieście, a praca nad choreografią trwała miesiąc. To brzmiało jak żart. Sobotnia premiera udowodniła, że bydgoski balet jest widowiskowy i co bardzo cenne - świetnie wyważony.
(...)
Ta propozycja jest jak cudowna podróż - dla dzieci - do krainy tańca, magii i śmiechu, dla dorosłych - do świata wspaniałej muzyki i świetnego warsztatu.
Orkiestra pod kierunkiem Tadeusza Wojciechowskiego spisała się tego wieczoru znakomicie. To samo można powiedzieć o przygotowanych przez Bogumiła Palewicza światłach i witanym okrzykami dzieci laserze. Pomysły Mariusza Napierały (i - jak zaznaczał wielokrotnie - jego czteroletniej córeczki), autora scenografii i kostiumów zachowały balans. Dekoracyjna prostota z kilkoma wyraźnymi elementami stała się świetnym tłem dla barwnych strojów.
Sobotnia premiera miała kilka słabszych punktów - początkowe zawahania w tańcu Księcia (Mariusz Kowalczyk) i zbędny laserowy zegar w scenie balu - wystarczyło dać wybrzmieć tak dosłownej w tym momencie muzyce.
Bydgoski "Kopciuszek" to duże wyzwanie dla tancerki wcielającej się w tytułową rolę. Wydawałoby się, że nie ma nic prostszego - to ona jest w centrum uwagi. Bardzo dobry występ Marii Kielan-Łopatin charakteryzował się jednocześnie precyzją i lekkością. Tancerka miała jednak w sobotę ogromną konkurencję. Chwilami poboczne postaci "Kopciuszka" wysuwały się na plan pierwszy. To zasługa kostiumów, charyzmy tancerzy i szalonej, nie do końca wiernej baletowej tradycji (dzięki temu tak intrygującej współczesnego widza) choreografii Iwony Runowskiej-Badurek.
Do tych niezapomnianych postaci należeć będą na pewno mężczyźni z otoczenia króla - przezabawni, wiecznie śpieszący się panowie w melonikach; przeuroczy klauni i demoniczni, świetnie wystylizowani towarzysze Kopciuszka (odpowiadający przemienionym w konie myszkom z baśni mojego dzieciństwa). I rewelacyjne trio: siostry (Agnieszka Błaszczyk, Marta Kowalczyk) i macocha (Anna Tłokińska) - w każdej postaci: tańczące niezdarnie, flirtujące czy przekomarzające się. Bardziej figlarne niż złe.
(...)
Cały artykuł w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.